KSW XI: Pięć minut przed galą…

Czy eksperyment z dotarciem do masowego widza w Polsce się powiedzie? To pokaże czas, ale znając zacięcie PR-owe z jakim właściciele federacji podchodzą do tematu, możemy być pewni że odtrąbiony zostanie rekord świata oglądalności, zanim ktokolwiek zdąży policzyć widzów.
Ale żarty na bok. Czeka nas kilka nieźle zapowiadających się pojedynków, oraz turniej, którego wynik zawsze może być niespodzianką lub nawet sensacją. Na finał turnieju przyjdzie nam jednak czekać aż do 12 grudnia i imprezy KSW XII.

Co nas czeka w piątek na hali warszawskiego „Torwaru”? Na pewno walka polskiego zawodnika pochodzącego z Czeczenii – Mameda Khalidova z brazylijskim weteranem Pride Danielem Acacio. Mamed jako zawodnik, jest „produktem” polskim i nikt nie ma tu żadnych wątpliwości. Czeczeńskie jest tylko serce do walki, ale podział wydaje się tu sprawiedliwy i oddaje rzeczywistość. Absolutnie fantastyczny talent i największy atut Federacji KSW jakim jest mieszkający w Olsztynie i trenujący pod okiem Szymona Bońkowskiego fighter, może potwierdzić rozwój, lub w przypadku porażki pozostać tylko lokalną gwiazdą.
Wszyscy podkreślają jakim to groźnym fighterem jest Acacio. Nie można powiedzieć że nie jest, ale jeśli Mamed ma być zawodnikiem na miarę swojego talentu to trzeba powiedzieć brutalnie: takich rywali powinien „zjadać na śniadanie”. Z liczących się zawodników, z jakimi starł się Acacio pokonali go wszyscy. To od efektownej „skrętówki” (heelhook) z nim rozpoczął wielką karierę Rousimar „Toquino” Phalares i podpisał kontrakt z UFC. To samo powinien zrobić Mamed. Innej opcji nie ma i prawdopodobnie tak się stanie. Co więcej, śmiało można stwierdzić, iż pewnie identycznie zakończy się ta walka. W przypadku przegranej Khalidova, to nie będzie krok w tył ale dwa kroki. Nie ma prawa powtórzyć się też to co działo się w pojedynku z średniakiem jakim jest Hiszpan Daniel Tabera. Paradoksalnie zbieżność imion nie powinna być zbieżna z taktyką walki. A więc: do boju Mamed, bo masz za sobą kilka tysięcy ludzi na trybunach i kilka milionów polskich i czeczeńskich kibiców przed telewizorami. Takiego kapitału nie można zmarnować.
Kolejny zawodnik, który ma przed sobą podobne zadanie to Antoni Chmielewski. Zmieniony w ostatnim momencie przeciwnik, nie może stanowić dla Antka strasznego problemu i z pewnością ręka mu nie zadrży ma dźwięk nazwiska Michael Knaap. Holendra rozjechali wszyscy walczący z nim polscy zawodnicy. Czy Chmielewski nie może powtórzyć wyczynu Drwala, Jocza czy Kułaka? Może i musi, inaczej będzie tylko średniakiem ze Wschodniej Europy. Warszawa będzie murem za nim dzisiejszego wieczora a Chmielewski to lubi i powinien się odwdzięczyć efektownym zwycięstwem.
Łukasz Jurkowski co rusz stawia sobie ekstremalne wyzwania. Nie zawsze eksperymenty wychodziły mu na zdrowie, ale odwagi odmówić mu nie można. Ten pojedynek to największa niewiadoma gali.Madziar Atila Vegh, uchodzi za bardzo groźnego rywala. Oficjalnie (wg.sherdog.com) ma stoczone 4 zawodowe walki, ale faktyczny rekord to 11 zwycięstw i 1 porażka. Juras musi uważać na to co Węgier potrafi w parterze, bowiem tutaj wydaje się być najgroźniejszy. Łukasz potrafi sporo w stójce, choć parter ma naprawdę na niezłym poziomie. Jeśli utrzyma stójkę może pokusić się o zwycięstwo. Trzymamy kciuki by mu się to udało.

„Turnieje rządzą się swoimi prawami”, to stare porzekadło mówi wszystko o nieobliczalności tej formuły rozgrywania walk. Nigdy nie wiadomo co może wydarzyć się w trakcie jednej walki a co dopiero kilku. To jest też urok sportu i uroki turniejów. Turniej zorganizowany przez KSW w wadze do 85 kilogramów też powinien być widownią niespodzianek, z powodu dość zróżnicowanego poziomu doświadczenia zawodników. Obok debiutantów, walczyć będą stare wygi, ale MMA jest nieobliczalne i wszystko jest możliwe. Turniej startuje od półfinałów (8 zawodników).
Pierwszy pojedynek półfinału to walka Brazylijczyka Vitora Nobregi z Łukaszem Christem, podopiecznym słynnego Krzysztofa Kułaka z Adrenalina Fight Częstochowa. Co wymyśli charyzmatyczny „Model” dla swojego zawodnika, by pokonać trudnego rywala z Brazylii? Łatwo nie będzie, bo Nobrega walczył już kidyś na KSW i pewnie zechce zmazać plamę klęski z Azizem Karaoglu, by mieć tu jeszcze szanse powrotu. Raczej on jest faworytem tego starcia, ale atut swojego ringu niesie za sobą możliwość niespodzianki. Na to stawiamy.
W drugiej walce półfinału walczy ten na którego najbardziej liczymy: Artur Kadłubek. Polak nie zostawia niczego przypadkowi w przygotowaniach i trenował w Holandii do tego pojedynku. Pomagał mu nawet polski fighter Michał Kita, który mieszka w Kraju Tulipanów. O ile zawodnik wytrzyma psychicznie napięcie związane ze startem w tak poważnej imprezie i przed taką publicznością, to możemy być świadkami narodzin nowej kolejnej gwiazdy polskiego MMA. Przeciwnikiem Kadłubka będzie trener Aleksandra Shlemenki, który miał walczyć na KSW. Sergei Nikitin zawodnik to Sambo i walczący trener. Ostatni pojedynek stoczył w marcu tego roku na gali ProFC 5 – Russia vs. Europe, przegrywając z Magnusem Cedenbladem, przez poddanie. Ma doświadczenie, wiedzę i uchodzi za solidnego fightera. Pojedynek z Nikitinem będzie trudnym testem dla Polaka.
Faworytem drugiej części półfinałów wydaje się być doświadczony Czech Andre Reinders. Zawodnik renomowanego Hanuman Gym z Pragi, dysponuje największym i dodajmy niezłym bilansem 12 zwycięstw i 7 porażek.
Jego pierwszy rywal Krzysztof Sadecki, raczej nie może liczyć na specjalne względy pomimo debiutu w formule MMA. Być może jest utalentowany a niewielu z nas o tym wie? Oby tak było, ponieważ łatwo mu w pierwszym pojedynku nie będzie.
W tej drabince turnieju liczymy na Asłambeka Saidova, który trenuje z Mamedem Khalidovem i z całej plejady walecznych Czeczenów, najlepiej się odnajduje na ringu zaraz po swoim kuzynie i zarazem idolu. Włoch Michele Verginelli walczy w kratkę, przeplatając porażki i zwycięstwa, niemal równomiernie, ale na koncie ma wyrównany pojedynek z..Danielem Acacio w Brazylii (!) na gali Fury FC 3 w 2007 roku. Wygrane np. z Rodneyem Glunderem na początku kariery przez poddanie, pokazują jak nieobliczalny to zawodnik. Saidov musi być maksymalnie skoncentrowany, by przejść go i awansować.
Sumując: pomimo nie najwyższych lotów rozpiski w stosunku do poprzednich gal, może to być całkiem udane widowisko promujące polskie MMA.
Z powodów losowych wypadła wątpliwej jakości gwiazda, na której chyba naiwnie chciano pozyskać ludzi z poza środowiska świata walk, więc nie powinno to antagonizować widzów na hali. Trudno wyobrazić sobie sytuację gdy kibice byliby przeciw swojemu rodakowi a taki scenariusz byłby możliwy. Dla TV mógłby to być koronny argument przeciw pokazywaniu MMA masowej widowni.
Na pewno gala będzie pilnie obserwowana przez media branżowe poza Polską. Marka KSW ma już swoją siłę, dzięki solidności i ciągłości działań. Do „och i ach” jeszcze długa droga, ale w tym wypadku solidność ma swoją ceną i tę cenę pokryją kupowaniem biletów widzowie. Czym więcej kupią tym większe szanse na rozwój MMA w Polsce i dobra laurkę poza granicami, bo na razie innej alternatywy jeszcze Polska się nie dochowała.
Poniżej rozpiska pojedynków:
Półfinały 8-mio osobowego turnieju w kategorii – 85 kg.:
Półfinał I:
Vitor Nobrega (Brazylia) 3-1-0 vs. Łukasz Christ (Polska) 2-3-0
Sergei Nikitin (Rosja) 3-2-0 vs. Artur Kadłubek (Polska) 4-1-0
Półfinał II:
Michael Verginelli (Włochy) 5-5-0 vs. Asłamek Saidov (Czeczenia/Polska) 3-0-0
Andre Reinders (Czechy) 11-7-2 vs. Krzysztof Sadecki (Polska) 0-0-0
Finał odbędzie się podczas gali KSW XII
Superfight:
Łukasz Jurkowski (Polska) 13-9-0 vs. Atila Vegh (Węgry) 4-0
Antoni Chmielewski (Polska) 12-4-0 vs. Michael Knapp (Holandia) 17-16-3
Main Event:
Mamed Khalidov (Czeczenia/Polska) 16-3-1 vs. Daniel Acacio (Brazylia) 17-7-0




















