Satoshi Ishii w Sengoku! Czy zmierzy się z Hidehiko Yoshidą lub Pawłem Nastulą?

Gdy to się nie udało ruszył w świat i by dać prztyczka w nos rodzimym managerom, ubierał się w gustowne ciuchy amerykańskiej firmy UFC, co musiało nieźle boleć rodaków w kraju w którym USA kojarzy się mniej z Elvisem a bardziej z Hiroszimą, Nagasaki i Pearl Harbor i nie chodzi bynajmniej o walory turystyczne. Turystyka niesfornego 21 letniego judoki obejmowała Las Vegas (UFC 92) i treningi w korytarzu hali MGM Grand Garden z Randym Couture, pogadanki Dany White o wyższości amerykańskiego MMA nad rosyjskim (też w korytarzu) a następnie wyjazd do Belem, w Brazylii i treningi z Lyto Machidą.
Koniec końców „wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej”, mówi stare przysłowie. Tym bardziej, że gdzie indziej pouczają a tutaj dają pieniądze w ciemno! Kto nie chciałby być takim cwaniakiem? Na razie Ishii niewiele pokazał, ale już biją się o niego najwięksi promotorzy japońskiego rynku.
Do grona zwycięzców zalicza się od dziś oficjalnie organizacja Sengoku, która nota bene słynie z oszczędności na zawodnikach.
Na konferencji prasowej WVR Sengoku w Tokio oficjalnie poinformowano o podpisaniu w zeszły czwartek (28 maja) umowy z Satoshi Ishii dotyczącej jego walk w ramach World Victory Road (WVR Sengoku). Na razie nie wiadomo wiele o tym kiedy mógłby nastąpić debiut złotego medalisty olimpijskiego, ale już trwają spekulacje, iż w pierwszej kolejności ten zaszczyt powinien przypaść Hidehiko Yoshidzie, innemu japońskiemu złotemu medaliście z przed lat z igrzysk w Barcelonie (1992 rok), który jest związany kontraktem z Sengoku i zamierza jeszcze walczyć w MMA, pomimo ostatniej wpadki i przegranej z niżej notowanym Sanae Kikutą.
My podbijamy bębenek spekulacji i dorzucamy polski akcent w postaci polskiego mistrza olimpijskiego w Judo z 1996 roku Pawła Nastuli, który mógłby być kandydatem na przeciwnika dla Satoshi Ishiego. Polski mistrz od połowy 2008 roku nie walczył w MMA, ale jest również związany z organizacją Sengoku, gdzie stoczył do tej pory jedną przegraną walkę. Paradoksalnie ostatni kiepski występ Polaka mógłby być przepustką do pojedynku „Mistrz vs. Mistrz”, bo trudno przypuszczać, by od razu Japończycy chcieli wylać dziecko z kąpielą czyli zaryzykować przegraną młodego Ishiego. Polski zawodnik z pewnością chętnie wystąpiłby w tak hitowym pojedynku w Kraju Kwitnącej Wiśni, choć ostatnio widywany był częściej na parkietach tanecznych w programie „Taniec z Gwiazdami” gdzie odniósł spory sukces przechodząc bodajże 5 odcinków. Mocno trzymamy kciuki za taki scenariusz.



















