UFC: Jones vs. Matyushenko na żywo w Orange sport!
UFC: Jones vs. Matyushenko
poniedziałek, 2 sierpnia godz. 3:00

Vladimir Matyushenko (Władimir Matiuszenko, 24-4) to weteran MMA. Od swojego najbliższego rywala jest starszy o siedemnaście lat, sześć miesięcy i dziewiętnaście dni. Mieszanymi sztukami walki zajął się w 1997 roku, wcześniej był zapaśnikiem i reprezentantem Białorusi w tej dyscyplinie.
Matyushenko: niezwykle waleczny „Dozorca”
Właśnie jako zawodnik drużyny narodowej, w 1994 roku, wyjechał na turniej do Stanów Zjednoczonych. Już stamtąd nie wrócił. I bardzo dobrze, ponieważ dzięki temu możemy teraz oglądać tego bardzo efektownego wojownika w UFC.
Matyushenko, którego syn Roman także zajmuje się mieszanymi sztukami walki, jest człowiekiem o ogromnym poczuciu humoru, mającym wielki dystans do życia. Tak było, gdy za 5 tys. dolarów podczas swojego pierwszego występu w zawodach MMA pobił trzech rywali z rzędu. I tak samo jest teraz, gdy zarabia dużo więcej i ze znacznie poważniejszymi rywalami się mierzy. O swoim stylu walki mówi, że jest nietypowy ponieważ kształtował się w ekstremalnych warunkach, tuż po awarii elektrowni atomowej w Czarnobylu.
– Gdy uwierzysz, że jesteś najlepszy, doskonały, nie do pobicia, właśnie przegrałeś. Przez cały czas trzeba się doskonalić, pracować nad sobą. Najważniejsze to dostosować się do okoliczności, brać pod uwagę to że się starzejesz, tracisz refleks. Nic nie jest dane na zawsze – mówi Białorusin.
Nie przez przypadek już na początku swej amerykańskiej kariery zyskał przydomek „The Janitor” czyli dozorca, albo jak kto woli woźny czy nawet cieć. Nie przywiązywał bowiem wtedy zbytniej wagi w jakim stroju wchodzi na ring. Zdarzało się, że kilka razy z rzędu używał tego samego ubrania. Według innych swoje przezwisko otrzymał dla podkreślenia, w jaki sposób rozprawiał się z kolejnymi, chcącymi pokonać go chojrakami: robił z nimi co chciał, wywracał i powalał, jakby chciał wytrzeć nimi matę. I szybko po sobie posprzątać, czyli bez zbędnych ceregieli pokazać kto jest lepszy.
Jon Jones: siła, wiara i kultura osobista
Czy Matyushence uda się to także w pojedynku z Jonem Jonesem? Raczej nie. Jones to wielka nadzieja szefów UFC i jeden z najlepiej zapowiadających się zawodników w historii MMA. Ma największy zasięg ramion ze wszystkich herosów, którzy reprezentują Ultimate Fighting Championship. I wielce prawdopodobne jest, że w niedalekiej przyszłości będzie walczył o mistrzostwo świata wagi półciężkiej, które należy teraz do znakomitego Mauricio „Shoguna” Ruy.
„Bones” Jones, którego tata jest pastorem Kościoła Zielonoświątkowego, często podkreśla że właśnie dzięki zasadom, które wpajano mu w domu, tak dobrze daje sobie radę w świecie sztuk walki. I dlatego nie ma też – co sam podkreśla – kłopotów z pięknymi kobietami ponieważ jeszcze będąc w college’u postanowił się zaręczyć. Z wybranką swego serca mają dwie córki: półroczną Carmen Nicole Jones (na cześć zmarłej na raka siostry Jonesa) i dwuletnią Leah. Dla nich walczy, im dedykuje sukcesy. Których – dodajmy – kilka już zanotował. Ma na koncie 10 zwycięstw, pokonał mi.in. doświadczonego Stephana Bonnara (niedawnego pogromcę Krzysztofa Soszyńskiego) czy Jake’a O’Briena. Jedyną porażkę zanotował w bardzo kontrowersyjnych okolicznościach. Został zdyskwalifikowany za uderzenie dolną częścią łokcia z góry Matta Hamilla, jednak i w tej walce Jones miał zdecydowaną przewagę.
– Wiele nauczyłem się w dzieciństwie, gdy podglądałem moich braci, którzy chętnie bili się z kolegami i wygrywali z nimi swoimi sposobami, bez względu na to, jak szybkich przeciwników mieli – zdradza sekrety swoich sukcesów Jones. – Poza tym mam wrażenie, że nigdy w takim tempie nie zaszedłbym tak wysoko, gdyby nie Bóg i moja wiara.
Wiele wskazuje na to, że po walce z Matyushenką „Bones” zrobi kolejny, duży krok w swojej karierze. I to nie tylko dlatego, że będzie mógł liczyć na wsparcie Opatrzności. To znakomity wojownik, szybki, specjalizujący się w Muay Tai, świetnie przygotowany do najtrudniejszych nawet batalii. I choć białoruskiemu „Dozorcy” nie można odmówić ducha walki, będzie miał on ogromny kłopot, by poradzić sobie w San Diego z takim tornadem, jakie umie wywołać w Oktagonie Amerykanin.
Walka wieczoru:
Waga półciężka: Jon Jones (10-1) – Vladimir Matyushenko (23-5)
Główna karta:
Waga średnia: Yushin Okami (23-5) – Mark Munoz (8-1)
Waga półśrednia: John Howard (14-4) – Jake Ellenberger (22-5)
Waga lekka: Tyson Griffin (14-3) – Takanori Gomi (31-6)UFC: Jones vs. Matushyenko




















