Władymir Kliczko zdemolował Samuela Petera!
Walka momentami była tak żenującym widowiskiem, że nawet cierpliwa niemiecka publiczność buczała i gwizdała na obu bokserów w połowie walki. Peter nie był w stanie sobie poradzić z przejściem do półdystansu i obaj zamęczali się wzajemnym klinczem. Tylko dwa pierwsze starcia były pokazem klasycznego boksu z uderzeniami lewym i prawym prostym w wykonaniu Ukraińca, potem trwał brzydki bój a Peter próbował niemrawo atakować z jak zwykle nisko pochyloną głową, co kończyło się klinczowaniem.
Kliczko nie robił wiele rozbijając do znudzenia ciosami prostymi. Od siódmej rundzie zaczął przyspieszać i kłuć coraz dokładniej rywala. Finisz nastąpił w dziesiątej rundzie. Kliczko poszedł do ataku zadając całe serie uderzeń i gdy sędzia ruszył przerwać walkę Samuel Peter zwany „Nigeryjskim Koszmarem” przeżywał już własny koszmar leżąc na deskach. Kliczko nie zachwycił, ale jest niezwykle skuteczny, bowiem była to trzynasta wygrana z rzędu młodszego bo 34 letniego z duetu braci Kliczko.
Ostatni raz Ukrainiec przegrał w 2004 roku z Lamonem Brewsterem w Las Vegas. Była to także druga wygrana z Samuelem Peterem, którego pobił w 2005 roku na punkty. Na dziś jest najlepszym ciężkim zawodnikiem boksu a zagrozić mógłby mu tylko…jego brat Witalij. Tym nie mniej po takich walkach ani kibice ani stacje a co więcej sponsorzy nie będą rwać się do boksu. Gdy z ringu wieje nudą jak w sobotniej walce trudno ekscytować się tytułami i szumnymi opowieściami o niepokonanych herosach, bo „koń jaki jest każden widzi.”



















