UFC 124 „St-Pierre vs. Koscheck II”: Georges St.Pierre wciąż mistrzem! Wyniki!
Wartość marketingową pojedynku podkręcała też ich niedawna trenerska rywalizacja w ramach programu The Ultimate Fighter 12, gdzie obaj prowadzili drużyny zawodników wagi lekkiej i co tydzień dwa miliony widzów stacji Spike TV oglądało ich warsztat, podejście i motywację do walki. Pełna hala w tej sytuacji i atmosfera święta narodowego na trybunach nie mogła dziwić. Josh zapowiadał detronizację mistrza i otwarcie prowokował GSP wskazując słabe strony uważanego za jednego z najlepszych zawodników MMA bez podziału na kategorie. Tak budowany PR wokół tej walki miał znaleźć potwierdzenie w octagonie wg. niego. Jedną ze słabości zdaniem Koschecka miał być słaby boks mistrza i bazowanie wyłącznie na zapasach.

W walce i wydarzeniach wewnątrz klatki wyszła cała przekorność GSP – właśnie boks był tym co uprzykrzyło życie tego wieczora „Kos’owi” do bólu. Amerykanin był obijany od początku do końca pięciorundowego pojedynku a hala skandowała „GSP, GSP”, podkreślając bezcenną wartość kanadyjskiej ikony MMA. Koscheck był tak rozbity, że przed czwartą rundą niewiele brakowało by lekarz zatrzymał walkę i nie byłoby w tym nic dziwnego. Josh pokazał serce – bowiem do końca wierzył, iż odwróci losy walki, w której nie wygrał żadnej rundy.
Po walce w odróżnieniu od wcześniejszych prowokacji zachował się jak gentelman komplementując rywala i kanadyjską widownię. GSP zanim komentator Joe Rogan zdążył zadać pierwsze pytanie po pojedynku – podziękował po francusku wspaniałej widowni, która kolejny raz wspierała go w nieprawdopodobny sposób i wypełniła halę niemal do ostatniego miejsca. Zdecydowanie to był jego wieczór i kanadyjskich kibiców – najlepszych na świecie w MMA. Punktacja walki podkreślała zdecydowaną przewagę mistrza i jedyną trudnością UFC będzie teraz znalezienie mu godnego rywala, ale to już nie zmartwienie Georgesa. On zrobił swoje i na uwagę zasługuje też jego imponujące przygotowanie fizyczne – w tym niema sobie równych i nie ma słabych stron. Kolejny i to n-ty już raz z rzędu St.Pierre nie zawodzi. Sama walka została oceniona jako „Fight Of The Night” i zawodnicy otrzymali po dodatkowe 100 tysięcy dolarów.
Główną kartę walk otworzył pojedynek powracającego do wielkiej formy Brazylijczyka Thiago Alvesa (18-7) z Johnem Howardem (14-6) z Bostonu. „Pitbull” po dwóch przegranych z rzędu i ciężkich przejściach zdrowotnych powoli zaczyna spłacać zaufanie jakim niezmiennie darzy go Dana White – prezes UFC i to pomimo szeregu przeciwności z których notoryczne problemy z wagą zawodnika American Top Team są znane szerokiej rzeszy fanów MMA. Tym razem Alves spisał się na medal zarówno wypełniając limit jak też zwyciężając w walce Howarda na punkty. Alves jest dość jednostronnym zawodnikiem bazującym na silnej stójce, ale kombinacyjne akcje mogły się podobać wyrobionej kanadyjskiej publiczności. Tym bardziej, że Alves wypełnia także listę trofeów GSP.
Wszystkich zaszokował niedoceniany Mc Danzig (20-8-1), który niespodziewanie znokautował doświadczonego Joe Stevensona (31-12). „Daddy” otrzymał w trakcie wejścia w przód celny lewy sierp i padł na matę twarzą. Tego raczej się nikt nie spodziewał bo Danzig mimo niezłej postawy nie zwyciężał za często a czasem przegrywał seryjnie i jego los w UFC wisiał na włosku. Wyróżnienie za „Nokaut Wieczoru” było w pełni uzasadnione dla tego niespodziewanego bombardiera.
Także Jim Miller (19-2) jeden z dwóch walczących w organizacji braci Millerów ze Sparty (w USA) zasłużył na uznanie i bonus za „Poddanie Wieczoru” zmuszając do poddania dźwignią na nogę bardzo utalentowanego Brazylijczyka Charlesa Oliveirę (14-1). Oliveira doznał pierwszej porażki w karierze. Miller posiada czarny pas BJJ i dziś pokazał, że nauki brazylijskich mistrzów implementują się nie tylko w Kraju Kawy ale także na gruncie Ameryki Północnej i obracają się przeciw własnym rodakom. Brat Millera Dan (13-4), który walczy w wadze średniej także pokonał swojego rywala na tej gali i to nie byle jakiego, bo Joe „El Dirte” Doerksen (46-14) to legenda kanadyjskiego MMA. Wygrana była minimalna na punkty 2-1 ale w pełni zasłużona i bracia Miller’owie z tarczą wrócą do Sparty – jak na Spartan przystało.
Widzów z Kanady pocieszyło zwycięstwo Marka Bocek’a (9-3), który kapitalnym trójkątnym duszeniem pokonał Dustina Hazeletta (12-7). Było to drugie wyróżnione „Poddanie Wieczoru” w Bell Centre. Bocek w tym roku przegrał z..Jimem Millerem. Na koniec warto wspomnieć o kolejnej wygranej Stefana Struve (21-4). 22 letni Holender to najwyższy zawodnik UFC (211 cm) ale każdy jego centymetr wart jest fortuny, bo jest talentem nawet przerastającym słynnego Semmy Schilta. Tradycyjnie jak na początku każdej walki ma ogromne kłopoty z rywalemi, którzy go obalają i…sami wpędzają się w kłopoty. To stało się udziałem pogromcy słynnego zawodnika K-1 Marka Hunta – Seana McCorkle (10-1), który obalił „Skyscrapera” a potem jedną akcją po błędzie został przetoczony i rozbity w parterze.
Komplet wyników:
Main event
170 lbs.: Georges St-Pierre pokonał Josha Koschecka przez decyzję 3-0 (50-45, 50-45, 50-45)
Główna karta
265 lbs.: Stefan Struve pokonał Seana McCorkle przez TKO (uderzenia) w 1 rundzie (3:55 min)
155 lbs.: Jim Miller pokonał Charlesa Oliveirę przez poddanie (kneebar) w 1 rundzie (1:59 min)
155 lbs.: Mac Danzig pokonał Joe Stevensona przez KO (lewy sierp) w 1 rundzie (1:54 min)
170 lbs.: Thiago Alves pokonał Johna Howarda przez decyzję 3-0 (30-27, 30-27, 30-27)
Walki eliminacyjne
185 lbs.: Dan Miller pokonał Joe Doerksena przez niejednogłośną decyzję 2-1 (29-28, 28-29, 29-28)
155 lbs.: Mark Bocek pokonał Dustina Hazeletta przez poddanie (triangle choke) w 1 rundzie (2:33 min)
185 lbs.: Rafael Natal vs. Jesse Bongfeldt – Remis (28-28, 28-28, 29-28 dla Natala)
170 lbs.: Sean Pierson pokonał Matta Riddle przez decyzję 3-0 (30-27, 30-27, 30-27)
170 lbs.: Ricardo Almeida pokonał T.J. Granta przez decyzję 3-0 (30-27, 30-27, 30-27)
155 lbs.: John Makdessi pokonał Pata Audinwooda przez decyzję 3-0 (30-27, 30-27, 30-26)
{espn}5911253{/espn}




















