The Ultimate Fighter 13: Brock Lesnar i Junior Dos Santos trenerami!
Dyskusja nad nowym sezonem, w którym wystąpić mieli zawodnicy wagi półśredniej i średniej trwały niemal od zakończenia poprzedniej 12 edycji w której słynny Georges St. Pierre i Josh Kosheck prowadzili teamy wagi lekkiej. Castingi i nabór zawodników wzbudzał sporo emocji, bowiem pojawili się tam nawet fighterzy walczący w konkurencyjnych organizacjach. Występ w TUFie to wielka nobilitacja i możliwość pokazania się amerykańskiej publiczności. Ta zaś w liczbie zbliżonej do 2 mln co tydzień obserwuje wydarzenia w Domu Wielkiego Brata MMA wydarzenia i eliminacyjne pojedynki, poznając, oraz kreując nowe gwiazdy za pomocą pilota. Ostatecznie udział wezmą wyłącznie półśredni wagowo fighterzy co awizuje mmajunkie.com. Pojedynki rozpoczną się w Las Vegas i w pierwszym etapie będzie ich 14 bowiem poza tzw. „dzikimi kartami” jest ich 28. Ogółem jest to 32 osobowy turniej.

Program od pierwszej edycji w 2005 roku cieszy się wielką popularnością. Przeszły przez niego całe rzesze fighterów, z który setka jest lub była zawodnikami organizacji. Trzej z nich Forrest Griffin, Rashad Evans i Matt Serra wywalczyli mistrzostwo organizacji, będąc też zwycięzcami poszczególnych edycji. Świadczy to o klasie zawodników jacy tam występowali ale także o wysokim poziomie programu.
Obaj trenerzy są trochę wymuszonymi liderami teamów, choć bardzo atrakcyjnymi dla mediów i fanów. Lesnar (5-2 MMA, 4-2 UFC) to legenda zapasów i wrestlingu a także pierwszy mistrz nowożytnej ery MMA w UFC z tak niskim bilansem walk. UFC zaanektowało go ze słynnego wrestlerskiego WWE. Stając do walki z Randym Couture miał zaledwie trzy walki na koncie, w tym jedną przegraną a mimo to pokonał weterana i odebrał mu pas. Gdy wydawało się, że osiłek będzie rządził wagą ciężką, przyszła walka z Shane Carwinem, która jak wydaje się złamała morale Lesnara. 63 uderzenia przyjęte w parterze w czasie jednej rundy nie zdołały go pokonać i odwrócił on losy tej walki w kolejnej rundzie – to jednak zrozumiał, że łatwiej już tu nie będzie. Rywale także zobaczyli, że „król jest nagi” i poza zapasami i siłą ma niewiele do zaoferowania w walce. Zapasy to tylko jeden z elementów MMA i kolejny rywal Cain Velasquez dużo mu w tym nie ustępował, natomiast w pozostałych był bez mała artystą na tle Brocka. Lanie i strata pasa obiła się szerokim echem i ucieszyła większość fanów, bo Brock był lubiany w WWE, ale nie w MMA. Z kontraktu z UFC pozostała mu do stoczenia jedna walka i już trwają spekulacje o jego odejściu. Na razie jak widać trwają zabiegi nad utrzymaniem go w organizacji i TUF jest taką opcją.
Brazylijski podopieczny braci bliźniaków Nogueira – Dos Santos (12-1 MMA, 6-0 UFC), niemal już jest bliski przerośnięcia sławą swoich protoplastów. Dzięki nim trafił do UFC i już w pierwszej walce z Fabricio Werdumem zaszokował wszystkich nokautując gwiazdę Pride i wówczas zawodnika bliskiego otrzymania szansy walki o pas UFC. Kolejno pod ciosami silnorękiego młodzieńca padali Mirko „Cro Cop” Filipovic, Gilbert Yvel, Gabriel Gonzaga a jedynie Roy Nelson zdołał dotrwać do końca przegranej walki. Nic dziwnego, że Brazylijczyk otrzymał szansę walki z Cainem Velasquezem i zdobycia tytułu mistrza wagi ciężkiej. Niestety Velasquez jest kontuzjowany, organizacja nie chce tworzyć póki co pasa tymczasowego, stąd salomonowym wyjściem jest szansa pokazania się w TUFie.
Samo UFC bardzo liczy na rekordową oglądalność programu. Są ku temu podstawy, bowiem Brock mimo braku wzajemności w sympatii ze strony fanów MMA, daje najlepszą oglądalność gal ze swoim udziałem. W przeliczeniu na sprzedaż PPV z szacowanych 411 mln dolarów przychodów w 2010 roku – dwie walki Brocka dały 2 mln 100 tysięcy sprzedanych dostępów co zbliżone jest przychodami do sumy 100 mln dolarów. To niebywałe kwoty. Walka z Carwinem (1,1 mln PPV) niewiele odstawała od największych dwóch wydarzeń boksu w 2010 roku: Floyd Mayweather vs. Shane Mosley (1,140 mln) i Manny Pacquiao vs. Antonio Margarito (1,150 mln). A warto dodać, że przy gali UFC 100 w 2009 roku Brock doszedł do 1,7 mln sprzedanych PPV. Tak więc Brock potrzebny jest UFC a UFC być może Brockowi, bo przed kolejnym podpisaniem kontraktu może wynegocjować, królewskie warunki. Najwięcej zyska na udziale „Kopciuszek z Brazylii” czyli Dos Santos. Jego klasa sportowa nie budzi wątpliwości, ale oglądalność ma niewielką a na tle swojego rywala żadną. Ten program może sporo zmienić a nawet jeśli nie to będzie okazją do doszlifowania języka angielskiego bo z tym ma niejakie problemy. By zaistnieć w szerokiej świadomości Amerykanów musi to zmienić, komunikując się z nimi i sam talent bombardiera może tu nie wystarczyć.




















