KSW 15: Mamed Khalidov vs. James Irvin?
James po walce w grudniu 2010 (w wadze ciężkiej!) na gali Tachi Palace Fights z Brazylijczykiem Jorge „van Damme” Oliveirą nie dość, że został poddany trójkątnym duszeniem to także złapany na dopingu. Co prawda nie został szybko zawieszony i w styczniu stoczył kolejną pechową walkę, którą przerwano po zabronionym kopnięciu rywala, którym był Mike Crisman. Obaj rywale Irvina nie należeli do tuzów MMA i Irvin dostał propozycję na walkę rewanżową na gali Shark Fights w marcu (11-go) z innym relegowanym z UFC zawodnikiem Houstonem Alexandrem. Wcześniej w ich pierwszym starciu miał swój Mount Everest nokautując Houstona. Nigdy już nie wdrapał się wyżej, za to spadał bardzo szybko. Walka w Teksasie miała być powrotem do tego miłego dla niego wspomnienia. Niestety nieszczęścia zawsze idą parami lub serią.

Fatalnie dla niego zbiegło się to z jeszcze z informacją o wpadce dopingowej i zdjęto go w pośpiechu z karty walk. Nie była to pierwsza wpadka na testach badających używanie zabronionych substancji. Po jego minutowym występie przeciwko Andersonowi Silva w 2008 roku został także złapany na stosowaniu zabronionych substancji. Tak więc w tej materii to dość aktywny zawodnik, aczkolwiek nie jakiś wyjątkowy. Problemem o ile walka stanie się faktem, będzie też limit wagowy, bo do tej pory walczył on w wadze średniej sporadycznie (tylko z Sakarą) na przestrzeni ostatnich lat a wcześniej był mistrzem HW w WEC w 2004 roku.
Jest to też ciekawa sytuacja organizacyjnie i prawnie, bo jeśli mimo zawieszenia Stanowej Komisji Atletyki, które zapewne nastąpi niebawem, będzie on bił się w Polsce, to czy nie będą mu potem grozić sankcje na terenie USA? Przykład Josha Barnetta pokazuje, że może to nie obyć się bez reperkusji. Oczywiście w Polsce zawodnikowi nic nie grozi i może on bez obaw walczyć choćby był nafaszerowany jak przysłowiowy „messerschmitt” środkami używanymi do tuczenia bydła. W końcu Polska to wolny kraj i u nas możliwa jest „wolna amerykanka”. Później będziemy współczuć jego niedoli a na razie niech da dobry show. Jeśli by (nie daj Bóg) wygrał z Mamedem będziemy mogli zwalić wszystko na doping. Nafaszerowany mistrz polskiej organizacji jakim stałby się (w czarnym scenariuszu) James Irvin to dopiero byłaby gratka dla krajowych mediów a taki scenariusz w walce zawsze jest możliwy.



















