UFC 137: Georges St-Pierre vs Nick Diaz!
O potencjalnej walce jako wielkim hicie mówiło się już w momencie kiedy St-Pierre pokonał niedawnego mistrza Strikeforce w wadze średniej Jake’a Shieldsa na kwietniowym historycznym UFC 129. Wówczas Nick Diaz pełnił rolę cornermana w narożniku swojego partnera treningowego w teamie Cesara Gracie jakim jest właśnie Shields a także brata. Sam Gracie, który być może jest najlepszym wychowawcą talentów nie mógł być na gali z powodów wizowych a team poniósł dwie dotkliwe porażki. Teraz Nick będzie sam mógł pokazać ile jest wart. Sama walka będzie nieprawdopodobnym hitem medialnym i sportowym. Można to stwierdzić już dziś gdy pojawiły się pierwsze informacje o takiej możliwości. Obaj zasługują na zainteresowanie jakie im towarzyszy.

Diaz to cała lista problemów i afer jakie za nim się ciągną od nałogu palenia marihuany poprzez awantury w octagonie. Jednak jego klasy nikt nie podważa. Po demolkach, Shamrocka, Zaromskisa, Evangelisty „Cyborga” Santosa czy Paula Daleya jego akcje stoją bardzo wysoko. Walczył już w UFC ale odszedł stamtąd kilka lat temu i od tego czasu jako zawodnik zrobił ogromny progres. Dziś to inny fighter, czarny pas Jiu-Jitsu to tylko jeden z elementów, które pokazują jak trudno go pokonać. Innym jest jego pasja czyli boks. Właśnie boks stał się mocnym argumentem przetargowym, gdy negocjował z UFC a wcześniej zasygnalizował pojedynek z byłym mistrzem świata Jeffem Lacym. Nick powiedział, że jedynie walka z GSP pozwoliłaby mu nie podejmować bokserskiego sprawdzianu i tak się stało.
Kanadyjczyk GSP to jedna z trzech czterech globalnych ikon MMA. Dzieli i rządzi w UFC i choć ostatnia obrona była bodajże najtrudniejszą w karierze to doświadczenie pozwoliło mu wyjść zwycięsko z pojedynku i nikt raczej tego nie podważa. Wcześniej wszyscy rywale byli tłamszeni i poniewierani w pojedynkach z nim od czasu jak pokonał go Matt Serra. Georges zemścił się zresztą Nowojorczykowi i odebrał pas, który trzyma. GSP jest też marketingową lokomotywą. To dzięki niemu zapełniła się Rogfgers Arena w Toronto 55 tysiącami widzów co zdemolowało wszelki rekordy w Ameryce jeśli chodzi o MMA a inne dyscypliny mogą tylko pomarzyć o takim wyniku. St-Pierre jest też „twarzą” napoju Gatorade (koncern Coca Cola), ale cóż się dziwić gdy w Kraju Hokeja jest się wybieranym dwukrotnie Sportowcem Roku? Wygrana z Nickiem zapewni mu zapewne trzecią kadencję.



















