Tako rzecze Dana White: Powiedzcie Machidzie, że niech najpierw zdobędzie to co Anderson to dostanie te same pieniądze!
Jak już wiadomo z Evansem spotka się jeden z „ulubieńców” Dany White czyli Tito Ortiz, który po pięcioletnim poście w zwycięstwach niespodziewanie pokonał Ryana Badera i nagle nabrał ochoty na walki i dalsze zwycięstwa. Kontrkandydatem był Lyoto Machida, także były mistrz UFC w wadze półciężkiej, który ma tylko dwie porażki i to w całej karierze a jedną wypichcili mu amerykańscy sędziowie nie pałający miłością do brazylijskiej czeredki łamignatów. Sam Dana White także nie pała sympatią do Machidy.

Nieoficjalnie Dana pochwalił się dziennikarzom, że Machida chciał nie zwykłą gażę a tyle ile bierze Anderson Silva, jego kolega z Black House. Wobec powyższego dictum zdecydowano się na Ortiza, który nie chciał najpierw tej walki a następnie zgodził się – póki co za nieznaną stawkę ale na pewno nie mniejszą niż Anderson Silva (200 tysięcy dolarów). Warto przypomnieć, iż Ortiz za ostatni bój z Baderem wziął 450 tysięcy dolarów.
Wynika z tego, że po pięciu przegranych walkach i pierwszym zwycięstwie od 2006 roku jest i tak 2,5 raza lepszy od Andersona Silvy. Można by to zrozumieć jeszcze, gdyby gala rzuciła na kolana ilością sprzedanych PPV ale UFC 132 miała 350 tysięcy a ostatnia gala z Andersonem 800 tysięcy. Powód jest chyba prosty – Anderson jest Brazylijczykiem a Ortiz Amerykaninem. Tak więc boss UFC zrobił interes życia o ile prawdą jest to co mówi lub mówi to że mówił to.
„Machida zgodził się na walkę z Evansem początkowo Wiedzieliśmy o sytuacji z Davisem kilka dni wcześniej i on zgodził się zastąpić go. Spytaliśmy go i mówi:…” Wszystko jasne i robimy tą walkę”. Po tym, ludzie Machidy oddzwaniają i mówią oto że: „płacisz nam jak Andersonowi Silvie – i bierzemy tę walkę”. I to było po tym, jak wyraził zgodę” – mówi oburzony szef.
„Powiedziałem im: Hej, jesteście poważnymi ludźmi czy żartujecie? Wiecie, co mogę wam powiedzieć? Powiedzcie Machidzie, że niech najpierw zdobędzie wszystko to co Anderson to potem może i dostanie te same pieniądze. Miłego dnia” – chełpił się Dana White. „Oni powiedzieli: „Machida przyjedzie nawet jutro, aby walczyć, jeśli dacie mu wynagrodzenie jak Silvie”. Po pierwsze, zgodził się na umowę a potem kiedy ja oddzwaniam to mówią mi takie rzeczy” – dodaje wyraźnie rozbawiony.
O Ortizie zaś, który obrzucał go błotem gdzie tylko mógł Dana mówi z szacunkiem budując już świetlane wizje jego powrotu do czołówki światowej, bo przecież Tito jest młodym i obiecującym zawodnikiem w wieku 36 lat. „Na początku nie chciał, a następnie zadzwonił do mnie i zapytał:” Czy ktoś podpisał umowę?” Ja powiedziałem: „Jeszcze nie”, a on mówi: „Daj mi trochę więcej czasu do przemyślenia. Porozmawiam z moim zespołem i podejmę decyzję co do przyszłości” – powiedział. To było we wtorek wieczorem„
„Historia uczestników tej walki – właśnie czyni go tak interesującym. Ortiz prawie wystrzelił od statusu prawie uwolnionego zawodnika do przeciwnika takiego zawodnika jak Rashad Evans i jeśli wygra, będzie z powrotem wśród najlepszych zawodników UFC” – dodaje proroczo, choć zawsze można spytać a co jeśli przegra? Skasuje dwukrotnie większą gażę niż chciał Machida i odejdzie w niebyt?




















