Władymir Woronow trener Fiodora Emelianenko: Alexander uprawia autopromocję na nazwisku brata!
Wracając zaś do samego meritum sprawy – głos zabrał jeden z dwóch trenerów i długoletnich współpracowników mistrza Władymir Woronow, który poczuł się w obowiązku bronić swoich metod szkoleniowych a także kolegi czyli Alexandra Miczkowa zajmującego się boksem i koordynującego kwestię walki w stójce. W telefonicznej rozmowie z dziennikarzem pisma „Trud”, trener wyjaśniał to co stało się w hali Sears Center a także odniósł się do zarzutów jaki podnosi wielu fanów, przyjaciół Fiodora i także Alexandra.

Na wstępie już zaznaczył, iż jego i Fiodora drogi „rozchodzą się na jakiś czas” – trudno powiedzieć co to oznacza, ale zapewne obie strony zechcą przemyśleć to co się wydarzyło i wrócić do współpracy. Pierwszą kwestią, do której się odniósł był fakt, iż Fiodor jest zdrowy i cały po walce. Woronow nie ma jednak pretensji do sędziego o zbyt wczesne przerwanie, choć jego zdaniem stało się to za wcześnie, bo Rosjanin był gotów do obrony i nie stracił przytomności na moment jak sugeruje wielu. Woronow broni Herba Deana, że musiał podjąć decyzję w ciągu kilku sekund a to zawsze niesie ryzyko pomyłki. Inną sprawą jest naszym zdaniem, że w całej karierze akurat tego sędziego wykazuje się on zadziwiający refleks, ale to już materiał na zupełnie inną analizę.
Zdaniem Woronowa także fakt, iż żona spodziewała się dziecka i urodziła w trakcie podróży Fiodora do USA nie ma znaczenia. Fiodor jest zawodowcem a rodzina nie ingerowała w treningi. Jedynie córka nie nazywa się Wiktoria a „tylko” Elżbieta ale to już nasza uwaga i wiadomo to było wcześniej. Co do zarzutów brata Fiodora, Woronow nie zostawił suchej nitki na Alexandrze co akurat przy powściągliwym trenerze brzmi mniej więcej tak jak standardowe wypowiedzi Chaela Sonnena o Brazylijczykach. Woronow mówi wprost, iż pomoc Alexandra polegała na autopromocji z jakiej ten zawsze słynął i zawsze korzystając z blasku Fiodora a nie z własnego wkładu w jego przygotowania.
Trener powiedział, że jego udział w sparingach zawsze ograniczał się do tego, że już w pierwszej a najdalej w drugiej rundzie, Alexander doznawał wydumanych kontuzji, braku zdrowia etc. czyli jego pomoc była psu na buty. Zamiast trzech obozów był tylko na jednym zgrupowaniu. „Jego największe sukcesy były w momencie, gdy był jeszcze w Starym Oskole. Wtedy to Alex zajął drugie miejsce w mistrzostwach Rosji i wygrał mistrzostwa Europy (w Sambo – przyp. red.). A potem trenerom przynosił więcej smutku niż radości i dodatkowo wstydu. O tym, że federacja wzięła i zdyskwalifikowała go za awanturę w Chinach, oraz łagodzono jego wypowiedzi to odrębna sprawa. Oznacza to, że jego zachowanie stwarza więcej problemów dla trenerów niż mieli przyjemności z jego sukcesów. W przeciwieństwie do swojego starszego brata” – powiedział wzburzony choć ze smutkiem.
Na zarzuty, że Fiodor powinien potrenować z zagranicznymi trenerami Woronow skontrował pytaniem o efekty pobytu w Holandii. Mimo intensywnych zajęć kickboxerskich, Rosjanin nie zadał niemal żadnego kopnięcia w walce za to jego boks, którym zajmował się Miczkow był na dobrym poziomie. Brak koordynacji pomiędzy Miczkowem a Holendrami był jego zdaniem jednym z minusów i efektów wydarzeń w octagonie. Zarzuty o „przytłumieniu” Fiodora ze względu na długoletnią stałą współpracę, doświadczony szkoleniowiec także odrzucił. Uważa, że jest w stanie jeszcze wiele wykrzesać z zawodnika i liczy, że po przemyśleniu, pobycie z rodziną Fiodor pojawi się na sali treningowej i będzie chciał dalej walczyć i współpracować z dotychczasowymi trenerami.




















