Vitor Belfort czyli biblijna opowieść historii pretendenta do pasa UFC!
Niespodziewany pretendent do pasa mistrzowskiego w wadze półciężkiej w UFC Vitor Belfort (21-9) z Brazylii w stylu swoich rodaków, barwnie opisał jak otrzymał ofertę na walkę z Jonem Jonesem. W jego barwnej historii brzmi to niemal jak zwiastowanie Najświętszej Panience niepokalanego poczęcia, by użyć obrazoburczego porównania. Jako archanioł Gabriel jawi się tu sam Lorenzo Fertitta a Toronto i gala UFC 152 w Kanadzie, będzie mitycznym Betlejem gdzie być może narodzi się nowy…nowy mistrz UFC, by nie brnąć dalej w tę epicką historię.

„Odpoczywałem w domu, w towarzystwie przyjaciół i krewnych. Było to około północy. Czytałem biblię, a tam po prostu było to miejsce, w którym powiedziano, że nie należy bać się niczego. I w tym momencie podszedł do mnie mój kuzyn i powiedział: hej, bracie, właśnie otrzymaliśmy kontrakt na walkę z Jonem Jonesem w Kanadzie. Powiedziałem mu, że czy to nie jest żart, ponieważ byłem pewien, że z Jonesem na UFC 152, będzie walczyć Lyoto Machida” – zaczął barwną opowieść, niegdyś najmłodszy mistrz UFC.
Nie dowierzając swojemu szczęściu Brazylijczyk jak niewierny Tomasz musiał sprawdzić informację: „wziąłem swój telefon i zobaczyłem wiadomość od Lorenzo Fertitty: „czy jesteś gotowy do walki z Jonesem?” Wówczas prawie podskoczyłem do sufitu. Zadzwoniłem do swojej żony i byłem po prostu oniemiały. Wokół słyszałem krzyki„. Ale jak się okazało, nawet to nie wystarczyło Belfortowi.
„Aby na własne oczy przekonać się, zadzwoniłem Lorenzo. On wówczas powiedział: „wielu fighterów zachowuje się jak divy, które potrzebują salonu piękności”. Ja odpowiedziałem: „Lorenzo, pochodzę z czasów Carlsona Gracie, jestem zawodnikiem ze starej szkoły! Zróbmy to!” – i słowo ciałem się stało, jak barwnie opisali to mądrzy ludzie w starej księdze.




















