UFC 168: Miesha Tate po walce z Rondą Rousey! Wywiad!
Wywiad z zawiedzioną Mieshą Tate po jej przegranej walce z Rondą Rousey podaczas gali UFC 168, która odbyła się 28 grudnia 2013.

Meisha może nie odebrała pasa Rondzie Rousey, ale zdecydowanie posiada od niej większą rzeszę fanów, co dokładnie było widać podczas walki na UFC 168, gdzie publiczność skandowała tylko jej nazwisko. Zapraszamy do lektury wywiadu z emocjonalnie podchodzącą do niego Tate.
Megan Olivi: Jako pierwsza zmusiłaś Rondę do walki dłużej niż 5 minut. Sama Ronda z szacunkiem wypowiadała się o Twojej klasie jako sportowca. Jak Ty oceniasz swój występ?
Meisha Tate: Ciężko mi jest cokolwiek powiedzieć. Trudno jest dostrzec nawet najmniejszy sukces, gdy w ostatecznym rozrachunku przegrało się. Wiem, że na pewno zrobiłam kilka rzeczy dobrze, miałam balachę założoną w pierwszej rundzie. Jednak to nie ma znaczenia, bo nie jestem mistrzynią i trudno jest wyciągać w takiej sytuacji jakieś pozytywy.
MO: Zaskoczyłaś wielu ludzi, gdy uciekłaś z dźwigni na łokieć, którą ona Ci założyła. Powiedz, jak blisko byłaś odklepania tej techniki?
MT: Nie miałam zamiaru jej odklepywać. Naprawdę pracowałam bardzo ciężko nad ucieczką z tej pozycji i wiedziałam, że mi się uda. Uciekłam nawet kilka razy.
MO: Na Twój narożnik runęła fala krytyki za instrukcje po pierwszej rundzie. Co dokładnie oni Ci powiedzieli?
MT: Na pewno powiedzieli mi, że już nie mogę wchodzić w nogi i próbować obalać z dwóch nóg. Więcej nie pamiętam.
MO: Fala krytyki spłynęła, bo narożnik powiedział: dobrze, przetrwałaś pierwszą rundę. Pamiętasz te słowa?
MT: Tak, teraz pamiętam. To było zwykłe zagrzewanie do boju i doskonale wiem, dlaczego to powiedzieli i dobrze, że to zrobili. Ponadto udzielili mi cennych wskazówek. Obalenia z dwóch nóg nie wchodziły, więc miałam obalać z jednej, albo w ogóle trzymać walkę na dystans.
MO: Cały czas chciałaś ją obalić. Taki był game plan? Nie bałaś się walczyć z nią na chwyty?
MT: Nie, absolutnie nie obawiałam się walczyć z nią w parterze. Moim planem na walkę nie jest walczyć asekuracyjnie, albo się cofać, tylko cały czas robić swoje.
MO: Masz wielu fanów, całą walkę Cię dopingowali. Co dla Ciebie znaczy ich wsparcie, zwłaszcza po porażce?
MT: Tak naprawdę to jest jedyna rzecz, która podnosi mnie na duchu.




















