UFC 175: Chris Weidman i Ronda Rousey utrzymują pasy mistrzowskie!
Aż dwie walki o tytuł odbyły się na gali UFC 175 w Mandalay Bay Events Center w Las Vegas. Obie bardzo od siebie odmienne i to nie tylko ze względu na to, iż w jednej rywalizowali panowie, a w drugiej panie. Jedna była prawdziwym maratonem, druga przy niej wyglądała jak sprint. Niezależnie od tego dla dwójki niepokonanych mistrzów: zarówno Chrisa Weidmana (12-0 MMA, 8-0 UFC) jak i dla Rondy Rousey (10-0 MMA, 4-0 UFC) był to udany dzień.

Weidman, po dwukrotnym pokonaniu Andersona Silvy, niekwestionowanego numeru jeden na świecie w wadze średniej i odebraniu mu tego miana zmierzył się tym razem z innym Brazylijczykiem, prywatnie przyjacielem ‘’The Spidera’’, a więc Lyoto Machidą (21-5 MMA, 13-5 UFC). Pierwsza część pojedynku to przewaga Amerykanina, który precyzyjnie lokował swoje ciosy, a także z powodzeniem obalał rywala, np. w trzeciej rundzie dokonał tego aż trzykrotnie. Machida zdawał się być bez pomysłu. ‘’The Dragon’’ odrodził się w czwartej rundzie. Pretendent zaczął wówczas walczyć agresywniej i rozbijał defensywę mistrza, który z kolei zdawał się gasnąć. Największe emocje i tak przyniosła finałowa runda. W niej pierwszy fragment lepszy w wykonaniu Machidy, lecz potem to Weidman odzyskał inicjatywę trafiając łokciami i kolanami, a także obalając przeciwnika. Gdy Machidzie udało się przywrócić walkę do stójki, w ostatnich sekundach przystąpił do zmasowanego ataku, który Weidman zdołał przetrzymać i kilka chwil później mógł świętować utrzymanie pasa mistrzowskiego.
Wygrał zasłużenie, przez większą część mając sytuację pod kontrolą. Można tylko żałować, iż Machida nie zdecydował się na odważniejszą taktykę od samego początku. Nie wykorzystał szansy na zostanie trzecim w historii mistrzem UFC w dwóch kategoriach wagowych. A Weidman już bez oskarżeń o bycie przypadkowym mistrzem może spokojnie czekać na kolejnego challengera.
Wiele znaków na niebie i ziemi oraz opinia samej Rondy Rousey kazały przypuszczać, że Alexis Davis (16-6 MMA, 3-1 UFC) będzie dla niej najcięższym wyzwaniem w dotychczasowej karierze. Ci, którzy na to liczyli musieli srogo się zawieźć, gdy po zaledwie 16 sekundach było już po sprawie. ‘’Rowdy’’ trafiła ciosami bezpośrednimi, wyprowadziła mocne kolano na korpus i pięknym rzutem rodem z Judo przeniosła rywalkę do parteru. A tam zaczęła obijać Kanadyjkę i po chwili Yves Lavigne przerwał tę nawałnicę. ‘’Rowdy’’ tym samym pobiła swój rekord, gdyż do tej pory jej najkrótsza walka trwała 25 sekund.
To starcie, czy choćby to wcześniesze z Sarą McMann pokazują, jak ogromna jest różnica między nią a resztą stawki w wadze koguciej. Chyba jedyną rywalką z aktualnego rosteru UFC, która może na papierze próbować coś z nią ugrać jest wracająca po perturbacjach zdrowotnych i życiowych Cat Zingano. A patrząc w nieco bardziej odległą przyszłość, interesująca byłaby konfrontacja z Cristiane ‘’Cyborg’’ Justino, która zapowiada przejście do tej kategorii. Byłaby to zresztą największa walka w historii kobiecego MMA, gdzie spotkałyby się dwie bezdyskusyjnie najlepsze fighterki na świecie.
W pozostałych bojach na głównej karcie mieliśmy werdykty sędziowskie. Uriah Hall (9-4 MMA, 2-2 UFC), mimo złamanego palca u stopy nie tylko przewalczył do końca pojedynku z Thiago Santosem (9-3 MMA, 1-2 UFC), ale i zgarnął zwycięstwo. Z kolei Russell Doane (14-3 MMA, 2-0 UFC) po bardzo wyrównanym starciu niejednogłośną decyzją sędziów pokonał Marcusa Brimage’a (6-3 MMA, 3-2 UFC).
Po dość zaskakującym ruchu ze strony UFC, Urijah Faber (31-7 MMA, 7-3 UFC) został umieszczony w under cardzie. Nie wpłynęło to na jego postawę i po dobrym, żywym boju uporał się z Alexem Caceresem (10-6 MMA, 5-4 UFC), pokazując świetne zapasy i zapewniając sobie zwycięstwo duszeniem zza pleców.
Trzeba zaznaczyć, iż w ostatniej chwili odwołano walkę między Stefanem Struve (25-6 MMA, 9-4 UFC) i Mattem Mitrione (7-3 MMA, 7-3 UFC). Powodem było zasłabnięcie Struve’a w szatni. Nic poważnego mu się nie stało, lecz nie ryzykowano poważniejszych komplikacji u Holendra, którego mogłyby wystąpić, gdyby pojawił się w oktagonie. Bardzo możliwe, że ten pojedynek odbędzie się na innej gali.
Komplet wyników:
Walki eliminacyjne
84 kg: Kevin Casey (USA) pokonał Bubbę Busha (USA) przez TKO (łokcie) w 1 rundzie (1:01 min)
84 kg: Luke Zachrich (USA) pokonał Guilherme Vasconcelosa (Brazylia) przez decyzję 3-0 (30-27, 30-27, 29-28)
61 kg: Rob Font (USA) pokonał George’a Roopa (USA) przez KO (cios) w 1 rundzie (2:19 min)
84 kg: Bruno Santos (Brazylia) pokonał Chrisa Camozzi’ego (USA) przez niejednogłośną decyzję 2-1 (29-28, 28-29, 29-28)
77 kg: Kenny Robertson (USA) pokonał Ildemara Alcantatę (USA) przez decyzję 3-0 (30-26, 30-26, 30-26)
61 kg: Urijah Faber (USA) pokonał Alexa Caceresa (USA) przez poddanie (duszenie zza pleców) w 3 rundzie (1:09 min)
Główna karta
61 kg: Russell Doane (USA) pokonał Marcusa Brimage’a (USA) przez niejednogłośną decyzję 2-1 (29-28, 28-29, 30-27)
84: kg: Uriah Hall (USA) pokonał Thiago Santosa (Brazylia) przez decyzję 3-0 (29-28, 29-28, 30-27)
Walka o mistrzostwo UFC kobiet w wadze koguciej
61 kg: Ronda Rousey (USA) pokonała Alexis Davis (Kanada) przez KO (ciosy) w 1 rundzie (0:16 min)
Walka o mistrzostwo UFC w wadze średniej
84 kg: Chris Weidman (USA) pokonał Lyoto Machidę (Brazylia) przez decyzję (49-45, 48-47, 49-46)




















