Paweł Pawlak: „Byłem pewny siebie i głodny walki!”
Tylko dwukrotnie mogliśmy się cieszyć z polskich zwycięstw na gali UFC Fight Night 64, która 11 kwietnia 2015 roku odbyła się w Krakowie w hali Tauron Arena. Jednym z triumfatorów był Paweł Pawlak (11-1 MMA, 1-1 UFC), gdyż pokonał na głównej karcie Sheldona Westcotta (8-3-1 MMA, 0-2 UFC).

Kluczem do sukcesu był dobrze przepracowany okres przygotowawczy, czego nie był w stanie zrobić przy okazji ubiegłorocznego debiutu dla UFC w Niemczech.
„Wyszedłem bardzo pewny siebie, przez to że byłem bardzo dobrze przygotowany. Miałem okres trzech miesięcy do przygotowania się do walki. W Berlinie miałem tylko pięć tygodni, ciągle jakieś kontuzje i przez to byłem strasznie zdołowany tym i tak wyglądała walka. Teraz byłem przygotowany w 100%, trenerzy o mnie zadbali, byłem pewny siebie, głodny walki, chciałem bardzo wygrać i pokazać siebie. Myślę, że dałem radę i pokazałem dobre MMA.”
W przypadku Pawlaka dało się spotkać z opiniami, iż po pierwszym słabym występie nie pasuje do największej organizacji MMA. Nie przejmował się jednak tymi uwagami i po prostu postarał się pokazać pełnię swoich możliwości w oktagonie.
„Chciałem przede wszystkim udowodnić to sobie, nie ludziom. Nie patrzę na opinie innych ludzi, tylko na swoją, swoich trenerów i rodziny. Myślę, że dałem z siebie wszystko i pokazałem siebie. A ludzie, którzy we mnie nie wierzyli w końcu uwierzą i zobaczą, że jestem dobrym zawodnikiem.”
Fighter z Łodzi był generalnie usatysfakcjonowany z tego co zademonstrował w rywalizacji z kanadyjskim oponentem. Uważa, iż zostanie w UFC na dłużej.
„Jestem zadowolony z występu, chociaż nie ukrywam, że chciałem go znokautować w trzeciej rundzie. Nie udało się, bo Sheldon jest twardym gościem, ale mam nadzieję, że w następnych walkach będę jeszcze lepiej się prezentował, będę miał jeszcze lepszą formę i myślę, że UFC jest moim domem.”
„Plastinho” odniósł się także do sytuacji już po zakończeniu drugiej rundy, gdy wydawało się, że opadł z sił.
„Przytkało mnie w drugiej rundzie, trzeba przyznać. Może to dobrze, bo rozkręciłem się od razu w trzeciej, już w ogóle nie czułem zmęczenia, przyspieszyłem tempo i czułem się wtedy dużo lepiej.”
26-letni Pawlak pokazał się z bardzo dobrej strony i z pewnością na jego kolejne występy będziemy czekać z ogromnym zainteresowaniem, ale również i z nadziejami na to, że będzie odgrywać coraz większą rolę w wadze półśredniej UFC.




















