Katarzyna Posiadała przed walka na gali Ladies Fight Night w Łodzi! Wywiad!
Jedną z zawodniczek, jaką zobaczymy podczas zbliżającej się gali ”Ladies Fight Night” w Łodzi w dniu 18 grudnia 2015 roku, będzie Mistrzyni Świata i Europy w Muay Thai, Katarzyna Posiadała. Reprezentująca klub Gladiator Siedlce zawodniczka w formule K-1 stoczy swój drugi zawodowy pojedynek, mając za przeciwniczkę Słowaczkę, Veronikę Cmarovą.

W wywiadzie, jakiego udzieliła specjalnie dla naszego portalu, opowiedziała nam o nadchodzącej walce, ostatnich występach i rozważaniach dotyczących dalszej kariery.
FightSport.pl: Witam serdecznie, Kasiu! Na początku chciałbym się Ciebie zapytać, jakie to dla Ciebie uczucie móc rywalizować na Ladies Fight Night, pierwszej w całości kobiecej gali sportów walki?
Katarzyna Posiadała: Na pewno jest to duże wyróżnienie, spośród tylu dobrych zawodniczek to moje nazwisko widnieje na karcie walk. Ale jeszcze nazbyt się nie cieszę i nie myślę o tym, bo czekają mnie Mistrzostwa Polski Oriental Rules, gdzie pragnę ponownie obronić tytuł!
Uważasz, że to wydarzenie będzie kolejnym ważnym krokiem ku popularyzacji sportów walki wśród kobiet? W jaki sposób sama mogłabyś zachęcić panie do rozpoczęcia swojej przygody np. z boksem tajskim?
Mam nadzieję, że to wydarzenie będzie ważnym krokiem i gal, gdzie będą dominowały kobiety, będzie coraz więcej. Kobiety walczą zaciekle, nieprzewidywalnie, towarzyszą temu wielkie emocje, nie ujmując oczywiście mężczyznom.
W jaki sposób mogłabym zachecić do boksu tajskiego? Na to nie ma reklamy, albo ktoś to lubi i się odnajduje albo szuka szczęścia gdzie indziej, ale warto spróbować.
Przed Tobą ciężkie wyzwanie w Łodzi, gdyż zmierzysz się utytułowaną i bardzo dobrą technicznie zawodniczką K-1, Veroniką Cmarovą ze Słowacji. Walczyła niedawno na MŚ w Belgradzie i zdobyła tam srebrny medal, choć oglądając walkę finałową zasłużyła na złoto. Dysponuje także znakomitymi warunkami fizycznymi, gdyż mierzy aż 1,78 m wzrostu. Jak zamierzasz zneutralizować atuty bardziej doświadczonej w K-1 i wyższej przeciwniczki?
Zawsze mam ciężkie wyzwania i wymagające przeciwniczki (uśmiech). Zaczynam się przyzwyczajać, ze zwykle są one wyższe, ale wcale nie mam kompleksów, bo jestem silniejsza. Jeszcze nie było czasu, aby przyjrzeć się Veronice.
Co ciekawe, Cmarova całkiem niedawno walczyła w K-1 także z Twoją niedawną rywalką, Różą Gumienną, z którą zaliczyłaś zawodowy debiut. Miałaś okazję przyjrzeć się tamtemu pojedynkowi?
Widziałam walkę Róży z Veroniką, ale to nie ja jestem od oceniania.
Wracając właśnie do Twojego boju z Różą, jakie wnioski wyciągnęłaś wraz z trenerem Andrzejem Wasilewskim? Jako, że wówczas po raz pierwszy walczyłaś nie tylko zawodowo, ale i w K-1, towarzyszył tamtemu starciu szczególny stres, który mógł wpłynąć na Twoją postawę w ringu we Wrocławiu? Czy coś innego wpłynęło na końcowy rezultat?
Jakie wnioski? Za dużo czynników rozkojarzających i na pewno więcej nie będę słuchała ludzi poza moim sztabem szkoleniowym. Klapki na oczy i robić swoje (uśmiech). A stres miałam w Tajlandii, gdy walczyłam o pas (uśmiech). Tu zabrakło trochę doświadczenia, startuję niecałe 3 lata… Róża jest w tym kilka dobrych lat, za wytrwałość szacunek.
Niedługo po tej walce pokazałaś swój kunszt w swojej koronnej dziedzinie, a więc Muay Thai podczas Mistrzostw Europy na Cyprze, w których okazałaś się bezkonkurencyjna. Opowiedz pokrótce o swoich wrażeniach, jak przebiegały walki i czy miałaś okazję spędzić trochę czasu wolnego na wyspie?
Cypr poza sezonem to cicha wyspa, gdzie niewiele się dzieje, jest cieplej niż u nas. Organizatorzy popisali się oprawą zawodów, czytelnością i za każdym razem jeździliśmy w eskorcie policji. Walki miałam tylko dwie, najpierw spotkałam się z Rosjanką, wyższą prawie o głowę, która najpierw rzuciła się na mnie, na koniec trzeciej rundy zawodniczka była liczona i wydaje mi się, że gdyby nie gong, walka mogłaby zostać przerwana. W finale zmierzyłam się z zawodniczką z Cypru, gdzie jej pewność siebie była chyba większa niż ona sama, walka zakończyła się nokautem w połowie drugiej rundy.
Jak się regenerujesz podczas tego intensywnego okresu startowego? Nie dolegają Tobie żadne kłopoty zdrowotne?
Współpracuję ze świetną fizjoterapeutką Joanną Gorzałą. To dzięki niej nie wypadam z formy i czuję się dobrze.
Jak przebiega Twoje adaptowanie się do starć w formule K-1? Ponieważ przez całą karierę startowałaś w Muay Thai, przestawienie się na walkę bez łokci i z ograniczonym klinczem jest dla Ciebie problemem? Widzisz swoją przyszłość w K-1?
Cóż, K-1 w Polsce jest mocniej wypromowane, więcej gal, ale to właśnie w Muay Thai widzę swoje miejsce, reszta to dodatek. Jestem jeszcze młoda i chcę spróbować sił wszędzie, gdzie się da. W K-1 nie mam tylu walk, by ocenić ograniczenia, wiele zależy od przeciwnika.
Czy końcówka bieżącego roku, gdy stoczyłaś już jedną zawodową walkę, a już za dwa tygodnie masz zaplanowaną kolejną, jest zwiastunem tego, iż od teraz stawiasz mocniej na karierę zawodową? A jeśli tak, to czy dalej zamierzasz rywalizować na niwie amatorskiej?
Nie ode mnie to zależy, jeżeli chodzi o karierę zawodową, bo ja mogę mówić wiele, ale to zależy od propozycji organizatorów i czy w ogóle będą one padały. Chcę dalej startować amatorsko, bo to próba charakteru po kilku walkach, gdy człowiek jest obity i wychodzi do kolejnej. Chcę się rozwijać i walczyć jak najwięcej, ale muszę to wszystko pogodzić z pracą zawodową.
Bardzo chciałabym podziękować rodzinie, trenerowi, firmom SODALIT PALIWA, CUKIERNIA Z KLONOWEJ, DRUŻYNA MISTRZÓW, bo to dzięki nim właśnie jestem w tym miejscu.
Dziękuję bardzo za rozmowę i życzę Tobie powodzenia w najbliższym pojedynku!




















