Alistair Overeem pozywa Golden Glory!
Zawodnik dał swoim managerom 35 % jeszcze nie opodatkowanych wpływów w zamian za ich usługi, alwe Ci zawiedli Overeema. Holender twierdzi, że jego były sztab jest mu winien więcej niż 151 tysięcy dolarów, w tym jest część kwoty, jaką powinien dostać za podpisanie kontraktu z UFC. Nie wiadomo, jaka część z tej kwoty jest częścią, której zawodnik nie otrzymał za walki w K-1 a na razie nie otrzymał niczego z kwoty 400 tysięcy dolarów za wygranie K-1 World GP lub nic o tym nie wiadomo.
Na odpowiedź sztabu Golden Glory kierowanego przez Basa Boona i Martijna De Jonga, nie trzeba było oczywiście długo czekać: „Alistair Overeem jest strikerem i pierwszy chce wyprowadzić cios. Jednak ten cios sprawił, że Pan Overeem nie jesst dla nas wartościowym klientem, jakiego sobie wymarzyliśmy. My bronimy interesów zawodników i zabezpieczamy interesy ich jak i organizacji. Dbaliśmy o to, by płacić komisjom i zabezpieczać jego umowy. Szanujemy organizacje i dbaliśmy, aby umowy naszych zawodników były dla nich jak najbardziej korzystne” – tyle w lakonicznym stwierdzeniu, ale znając zapał managerów
Powoli znów wygląda to na kolejne wielkie show z teamem Golden Glory w roli głównej. Trzeba przyznać, że passa, której nie powstydziłyby się brukowce trwa w najlepsze. Nie ma też co liczyć na zwolnienie tempa w tej materii. Po oskarżeniach Zabita Samedova o nakłuwanie się sterydami w 2010 roku, teraz przyszedł czas na publiczne pranie brudów na lini Alistair – Golden Glory.
Wkrótce powinniśmy usłyszeć, że Overeem wbijał w siebie testosteron metrowymi strzykawkami a krwiopijca Bas Boon zabiera swoim zawodnikom 3/4 wypłaty itp. i nie mają co do garnka włożyć poza 'tanim’ końskim mięsem. Sumując: nie ważne jak o Tobie piszą, ważne aby pisali, czyli każdy PR jest dobry by był ruch w interesie. Faktem jest, iż GG straciło największą gwiazdę w MMA, a dobrą reklamę trzeba mieć, by kolejni fighterzy nie odeszli.
autor: Paweł Sawicki




















