Ary Farias: miałem największe łóżko świata- wywiad!
Jak w ogóle znalazłeś się w świecie BJJ?
Zacząłem w wieku 11 lat w klubie Asle-AM z Ronaldo Jacare. On był jednym z moich największych fanów i zawsze wierzył w mój sukces. Zawsze mnie wspierał. Pamiętam, że jak zaczynałem nikt we mnie nie wierzył, tylko Jacare. Zawsze powtarzał, że będę lepszy od niego. Pamiętam, że jak dołączałem do teamu, to było tam pełno takich dzieciaków jak ja, które biły mnie w każdej walce. Jacare był trochę smutny, gdy widział, jak wszyscy mnie biją. (śmiech) Pewnego dnia powiedział, że nauczy mnie tego co sam umie i od dzisiaj staję się jego synem. To bardzo mi pomogło.

Wcześniej trenowałem tylko raz dziennie. Miałem zajęcia od 18 do 19.30. Tak było do 15. roku życia. Potem Jacare powiedział, że chcałby abm przychodził na treningi wieczorne, gdzie trenowali zawodnicy. Po każdych zajęciach nawet Jacare był zmęczony, ale zawsze wołał mnie w narożnik maty i tłumaczył jakie błędy popełniłem na treningu. On zawsze miał chęć ze mną trenować i czerpał z tego przyjemność. Czasami kończyliśmy treningi po 1. w nocy.
Po pięciu miesiąach takich treningów Jacare powiedział, że chce, abym trenował tak samo jak on, z taką samą intensywnością. Jeśli chcesz by najlepszy, to musisz to robić. Nie ma niczego bez poświęcenia. Odpowiedziałem pytaniem, czy mogę zacząć od dzisiaj. W odpowiedzi usłyszałem, teraz. Poszedłem do domu, spakowałem gi i pas i wróciłem na salę. Pamiętam, że inne dzieciaki nie chciały ze mną trenować, bo wtedy zbyt ciężko trenowałem, by dać się pokonać.
On nau
Z czasem ludzie zaczęli wybierać inne ścieżki życiowe, a ja zostałem i dalej ciężko trenowałem. Wtedy Jacare zaproponował mi mieszkanie z nim. Musieliśmy pogadać jednak o tym z moimi rodzicami. Zgodzili się na to, abym od poniedziałku do czwartku mieszkał u Jacare, a od czwartku do niedzieli przebywał w domu. W domu nie było różowo jeśli chodzi o finanse, więc to było dla mnie najlepsze rozwiązanie. Spałem na macie i mieszkałem w akademii.
Chawliłem się potem w szkole, że mam największe łóżko na świecie, bo śpię na macie o powierzchni 150 metrów kwadratowych. Jestem wdzięczny temu człowiekowi za wszystko, za to czego uczył mnie na macie i tego jak powinienem sie zachowywać poza matą. On ma u mnie ogromny dług. Jacare dbał o mnie przez 5 lat, od 11. do 16. roku życia.
Do uprawiania jiu jitsu skłoniła mnie chęć wygrywania i bycia najlepszym we wszystkim. Kiedy chciałem założyć własną grupę zawodników, to odradzano mi mówiąc, że nie wygram żadnego turnieju trenując ze swoimi uczniami. Ja uwielbiam takie wyzwania. Uwielbiam udowadniać innym, że niemożliwe jest bardzo łatwe do przejścia.
Trenowałeś z wieloma znakomitośiami: Jacare, Ramonem Lemosem i Ricardo Vieirą. Jak trenowało Ci się z każdym z nich?
Z Jacare nauczyłem się jak być samurajem i jak ważne są detale w życiu. Pamiętam, że mieszkaliśmy w akademii i czasami nie mieliśmy nawet co jeść. Jednak on zawsze był szczęśliwy i uśmiechnięty, jakby był największym życiowym zwycięzcą. Uczył mnie, że w jiu jitsu powinienem zawsze walczyć ofensywnie i nie czekać i nie spowalniać walki. Z Vieirą nauczyłem się jak budować silny charakter i jak sprawić, żeby moje jiu jitsu było niezwykle dynamiczne.
Trenując z Ramonem Lemosem ciągle się uczę. On powtarza wszystkim, że bez ciężkiej pracy na treningach talent nie jest nic wart. Jeśli jesteś zawodnikiem koncentrującym się na ciężkich treningach, to nigdy nikt nie zapomni tego co osiągnąłeś podczas swojej kariery. On nauczył mnie jak być prawdziwym sportowcem. Tego mi brakowało więc można powiedzieć, że to on ulepił ostatnią część układanki nazywanej Farias.
Jakie korzyści płyną z trenowania w Atos? Co było czynnikiem decydującym podczas podejmowania decyzji o dołączenia do Atos?
Zawsze mi się dobrze trenowało z Mistrzem Miyagi Ramonem Lemosem (śmiech). To była najlepsza zmiana. Teraz jestem bardziej skoncentrowany na jiu jitsu. Jestem bardziej zdeterminowanym i pracowitym człowiekiem. Przychodząc do Atos wiedziałe, że wszyscy należą do tego samego wyznania, że nie boją się wyznawać Boga i mają taki sam cel jak ja. W grupie gdzie każdy ma za cel zostanie mistrzem naprawdę można się szybko rozwijać.
Zdecydowałem się na przenosiny po długich rozmowach z rodzicami, którzy zawsze mi pomagali przy podejmowaniu trudnych decyzji. Gdy się przeniosłem od razu zauważyłem, że Atos to kompletna drużyna. Mamy doskonały wzór w osobie naszego nauczyciela i to sprawia, że czujemy się jak w domu. Mamy zgrany team, który wspiera się w dążeniu do swoih celów w jiu jitsu. Decyzja o dołączeniu do Atos sprawiła tylko, że jestem teraz lepszym zawodnikiem jiu jitsu.
Jak się czułeś, gdy 'Tatame’ ogłosiło Cię królem kategorii piórkowej po Worldsach w 2009 roku?
Jedynymi królami są moi rodzice. Bez nic nic tych rzeczy nie byłoby możliwe. Odebrałem ten tytuł jako coś bardzo pozytywnego.
Walczysz głównie w wadze piórkowej, ale zdarza Ci się wystąpić w wadze niżej. W której czujesz się lepiej?
Oczywiście wolę walczyć w wadze piórkowej. Czuję się w niej lepiej, bo nie muszę przestrzegać restrykcyjnej diety. Jednak mamy wielu świetnych zawodników w Atos w tej wadze. Ja jestem jednak realistą i powiem, że pewnie będę walczył w wadze lekko piórkowej, bo czuję przewagę siły nad swoii przeciwnikami.




















