Bob Sapp przegrywa po dziwnym zakończeniu na MFC 24 w Izmirze! Video
Wielu kibiców w ten weekend interesowało się kolejnym występem 44-letniego gwiazdora MMA i K-1 Boba Sapp. Amerykanin tym razem trafił do malowniczego Izmiru w Turcji, gdzie wystąpił na gali Mix Fight Championship 24 i zmierzył się z miejscowym osiłkiem Selcukiem Ustabasi na zasadach K-1. Tradycyjnie większość czytelników, kibiców i widzów odczuwa wspaniałą radość, gdy Bob Sapp obrywa baty i leci na następny event. Tym razem jednak o mało co scenariusz nie został popsuty i to bynajmniej nie z winy Boba.

Między przeciwnikami iskrzyło już przy ważeniu a kopnięcie przez Boba Sappa rywala powinno się skończyć dyskwalifikacją, ale nie zapominajmy, że żyjemy w epoce nowych wyzwań marketingowych i dziś można rywala opluć, skopać i ogólnie „wejść mu do głowy” i z reguły nic się nie dzieje.
Tak było i tym razem, bo Sapp nie poniósł żadnych konsekwencji a do walki przystąpił przy pełnej hali i jak zawsze z animuszem. Animusz jak to u Boba słabł jednak błyskawicznie w miarę upływu czasu i przyjął potężny low-kick na udo od Ustabasi. Popchnięty padł na ziemię a Ustabasi dobił go nieprzepisowym ciosem w parterze! Nieważne czy został trafiony w glowę czy w rękę, ale zakrył głowę i wydawał się czekać na dyskwalifikację. Trwało to niepokojąco długo i mogło zepsuć cały wieczór. Na szczęście w kierunku sędziego poleciał ręcznik z narożnika Amerykanina i „życie stało się prostsze”, bo przecież Bob nie mógł popsuć scenariusza i Sulcuk Ustabasi został zwycięzcą nieco typowej walki z udziałem Boba Sappa. Trudno nie oprzeć się tu zdziwieniu, ale cała kariera Boba jest dziwna, stad to dziwic nie powinno.
Dla formalności warto przypomnieć, że była to 15 przegrana Sappa w ostatnich 17 walkach. Były futbolista ma na koncie 12 wygranych w tym 9 przez nokaut i 18 porażek. Turecki janczar miał z kolei 8 zwycięstw na koncie z czego 7 przez nokaut i nie ma na koncie tak spektakularnych zwycięstw jak dwukrotne pokonanie mistrza K-1 World GP Ernesto Hoosta, Cyrila Abidi czy Setha Petruzelli o mistrzu sumo Akebono nie wspominając. Jednak Turek zapisał pierwsze wielkie nazwisko i zapewne nie ostatnie. Wszak choćby Peter Aerts, trzykrotny mistrz K-1 WGP był obecny na gali a on miał na koncie pokonanie Baoba Sappa w 2007 roku.




















