FEG – tonący japoński okręt?
Wielkość stawek (nieoficjalnie znanych) ujawnił w ostatnim czasie słynny Gary Goodridge rozżalony, iż za grudniową galę Dynamite 2009!! nie otrzymał 30 tysięcy dolarów. Abstrahując od zaległości i znając realia światowego kryzysu można zachodzić w głowę jak to możliwe by zawodnik klasy Gary’ego dostawał tak duże pieniądze na tle pozostałych. Warto choćby zerknąć na oficjalne wypłaty w UFC czy Strikeforce by zrozumieć jak przepłacanym zawodnikiem jest Goodridge w konfrontacji z bilansem kariery i wynikami ostatnich walk.

Faktycznie organizacja FEG jest szalona i trzeba tylko oczekiwać trzęsienia ziemi, jak przepowiedział jeden z ich konkurentów z Sengoku, które miało najzdrowszą sytuację pośród wszystkich organizacji, ale próżno tam szukać wielkich gwiazd. Z napływających informacji wynika, że swoich pieniędzy nie odzyskali Zelg Galesic, Bibiano Fernandes, wspomniany Gary, Andy Souwer i nawet jego finałowy rywal z gali K-1 World MAX z września 2009 Giorgio Petrosyan a warto wspomnieć, że finał K-1 MAX taryfikowany był kwotą ok. 120 tysięcy dolarów. Finał K-1 WGP to 400 tysięcy i Schilt nadal na nie czeka i choć się nie awanturuje to jednak są to duże kwoty.
Przyczyn nie płacenia jest wiele i wymienił je w prestiżowym japońskim magazynie redaktor naczelny Kampiro. Pan Saito z uwagi na to, że ta niemoc dotknęła nie tylko zagranicznych rywali ale także rodzimych gwiazd postanowił podzielić się wiedzą wskazując kilka przyczyn. Nie ma jednej przyczyny ale jest raczej ciąg zdarzeń i popełnianych błędów przez zarząd korporacji. Począwszy od malwersacji twórcy K-1 Ishiiego, poprzez skandal związany z Yakuza i Pride aż po odejście sponsorów po aferze Akiyamy w walce z Sakurabą w 2006 roku. Całości złego obrazu dopełnił wzrost stawek płaconych fighterom i spadek oglądalności sięgający od 30 do 50%!
Obecnie lekarstwem ma być sojusz z chińską grupą kapitałową PUJI Capital, ale wyścig z czasem trwa. Nie jest wyznaczony termin kolejnych imprez w tym finału K-1 i dalszych eliminacji K-1 World MAX. Turniej Koshien jest najbliższą imprezą i ma odbyć się 25 sierpnia a kolejna edycja walk młodych Japończyków 4 września. Jeśli chiński partner nie zacznie ratować giganta światowej sceny dwóch formuł walk (MMA/K-1) to może być krucho z jego pozycją o ile w ogóle przetrwa.
Według naszych informacji i to jest absolutnie sensacyjna wiadomość (o ile się potwierdzi) wynika, że część zawodników zaczęła otrzymywać pieniądze w ostatnich dniach. Pragnący zachować anonimowość nasz informator twierdzi, że organizacja zaczęła przelewać nie całość kwot, ale wcześniej deklarowane raty – co już byłoby oznaką że są szanse na uratowanie obu organizacji. Skutki i szkody wynikłe z upadku były nie do oszacowania i trudno byłoby szukać w tym jakichkolwiek pozytywów nawet dla konkurencyjnych organizacji. Na pewno FEG wymaga zmian w zarządzaniu i cięcia kosztów. Mike Kogan – przedstawiciel FEG w USA wyjaśniał ostatnio sytuację z opóźnieniami wypłat dla Nicka Diaza i twierdzi, że było to tylko „nieporozumienie” i wszystko zostało wyjaśnione, bo pracownicy nie wiedzieli kim jest. Czy świadczy to o fakcie, iż pracownicy nie wiedzą w jakiej firmie pracują? Gołym okiem widać, że zmiany są konieczne.
Wyjaśnienia złoży też Keiichi Sasahara i pozostałe władze FEG na specjalnej konferencji prasowej, która odbędzie się w najbliższym (?) czasie. Okazją ma być temat nadchodzącej gali Dream 16 i karta walk jaką zamierzają zaprezentować. Trzeba przyznać że poprzednia konferencja FEG z PUJI i ta najbliższa, były będą znacznie ciekawszymi wydarzeniami niż same gale w tej sytuacji. Jak na razie są to jedyne sukcesy na przestrzeni kilku miesięcy odniesione przez zasłużoną organizację.





















