Gwiazda K-1 Zabit Samedov o „masowym holenderskim cudzie” w sportach walki
Zabit zasługuje na szacunek, bo powiedział wprost to co wiedzą doskonale zorientowani w temacie ludzie: trenerzy, zawodnicy i promotorzy MMA i K-1. Sukcesy wielu holenderskich zawodników nie zawsze są tylko 'holenderską szkołą walki’. Białorusin słusznie zauważył, że są oni prowadzeni tak, iż są w stanie uniknąć wpadek dopingowych, ponieważ są to cykle rozłożone w czasie a także dzięki pieniądzom od sponsorów stać ich na najnowocześniejsze (czytaj mało wykrywalne) środki i „opiekę” medyczną.

Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, iż sam Samedov po finałach K-1 GP USA zaliczył wpadkę dopingową. Zawodnik nie unikał tego tematu i stwierdził, że nie jest w stanie wyjaśnić tamtego faktu i nie podważa wyników badań a jedynie na swoją obronę może powiedzieć to że zakazany środek mógł przyjąć nieświadomie. Dodał też że dowodem jest jego stabilna waga od wielu lat i to iż jest on najlżejszym zawodnikiem czołówki ważąc niecałe 90 kg. Samedov po porażce z Badrem Harim w tegorocznych półfinałach twierdzi, że na dziś walka z Holendrami jest nierówna. Samedov nie ma sponsorów i nie stać go na kosztowne przygotowania a o środkach jakie mają holenderscy zawodnicy może tylko pomarzyć.
Wywiad został przetłumaczony i jego główne konkluzje znalazły sie na portalu sherdog.com, oraz największym holenderskim portalu sztuk walki Mixfight.nl powodując lawinowe dyskusje. Podobnie sprawa ma się z białoruskimi i rosyjskimi mediami. Prawdopodbnie ta sprawa i wywiad będą miały dalsze reperkusje, ale na dziś trudno jednoznacznie ocenić jakie. Nie jest tajemnicą że skrupulatne badania antydopingowe w MMA lub K-1 prowadzone są w niewielu krajach. Wzorem pozytywnym może być tu USA, które bardzo rygorystycznie przestrzega zasad i konwencji antydopingowych. Na odwrotnym biegunie stoi Japonia. Nie jest też tajemnicą, że wybieranie kierunków startów na Japonię przez holenderskie gwiazdy ma swój ukryty i dość przejrzysty cel. Przykładem może być tu Alistair Overeem, który w 2007 roku zdobył tytuł mistrza niszowej wówczas organizacji MMA jaką była Strikeforce. Od tego momentu trwają dziwne „tańce” Holendra z niemożnością podjęcia walki na terenie USA, co nie przeszkadza mu walczyć w Japonii. Kontrakty są tu tylko częściowym wytłumaczeniem, bo organizacje K-1/Dream współpracują ze Strikeforce. Jednocześnie Holender rośnie w oczach, podobnie jak jego koledzy z teamu (Erroll Zimmerman) a nawet rywale (Badr Hari). Japońscy promotorzy chcą wprowadzić kontrole antydopingowe, jednakże przeszkodą jest zaporowa cena testów w Japonii dla sportów poza olimpijskich, wynosząca bagatela – ok. 4000$ za sztukę! Cena testów w dyscyplinach olimpijskich to od kilkudziesięciu do 150$. Zatem nie pozostawia to im wyboru, z powodów finansowych.



















