KSW 12 „Pudzian vs. Najman”: subiektywnie o konferencji

Walka strongmana Mariusza Pudzianowskiego i boksera Marcina Najmana rozgrzała emocje nawet wśród ludzi którzy nie interesują się walkami MMA lub nawet dosadnie nazywali je „mordobiciem bez zasad”. Dotyczy to też wielu redakcji gazet i dzienników, które były obecne na konferencji. Sama konferencja zaczęła się z opóźnieniem, co trochę może dziwić w przypadku organizacji robiącej już przynajmniej dwanaście eventów. Miejmy nadzieję, że znacznie lepiej będzie dziś wieczorem. Konferencję prowadził w dobrym wyważonym stylu Paweł Wójcik, który dość sprawnie kierował wydarzeniami na scenie restauracji „Champions”. Zimną krew zachował nawet wówczas gdy zaczęła rozpadać się prowizoryczna szatnia obok sceny z której wynurzali się zawodnicy idący na tradycyjne ważenie.
Najpierw jednak zaprezentowano wszystkich zawodników, z których każdy miał przygotowane krótkie oświadczenie. Fighterów powitały dość nieśmiałe brawa i szczerze mówiąc przydałoby się być może wynajęcie zawodowej ekipy. Ale żarty na bok. Po kolei każdy prezentował swoją wizję jutrzejszych wydarzeń. Z reguły z uwagi na stres – z dość ściśniętym gardłem, aczkolwiek kilku radziło sobie wyjątkowo dobrze.
Gdy wreszcie doszło do Marcina Najmana, ten pokazał doświadczenie nabyte w ogniu starć i wywiadów jakich udzielił w życiu bez liku. Bez urazy dla jego przeciwników, ale „enfant terrible” polskiego boksu i bohater „pudelkowych” portali pokazał klasę, w co niewielu wierzyło. Zwięzłe sensowne wypowiedzi. Determinacja w słowach i spory szacunek wobec rywala i kibiców. Pełne zaskoczenie. Na jego tle „Pudzian” zaprezentował się delikatnie mówiąc kiepsko. Mówienie o zabawie, słynny zwrot „trochę się jutro pobawimy etc.” wypadło nie najlepiej. Być może to już stres przed walką, w której nie tylko trzeba się będzie napracować ale i można dostać w głowę..W tej konfrontacji zwycięsko wyszedł Najman. Facet umie kupić publikę a Pudzianowski mógłby jednak poprawić to i owo. Wszak jest gorącym produktem reklamowym dla wielu firm, które w niego inwestują. Następnie można było zadać kilka pytań, ale poza standardem i pod presją fleszy udało się wydobyć tylko po kilka zdań z gwiazd, gdzie Marcin Najman spokojnie ocenił swoje możliwości, mówiąc że bukmacherzy nie dają mu szans, co pewnie jest dla niego rozczarowujące. Jednak z drugiej strony – stawiając pieniądze na siebie ma szansę podwoić wysoką gażę, o której nie wiele wiadomo, ale wiadomo, że jest wysoka – podobnie jak cała „najdroższa walka w Europie”. Może kiedyś się dowiemy ile naprawdę kosztowała.
Na ten temat właściciele KSW nie wypowiedzieli się do całej sali. Całą konferencję przesiedzieli za stołem prezydialnym na tle pasa mistrzowskiego KSW, o który jutro walczyć będą Asłmabek Saidow i Vitor Nobrega. Asłambek to czeczeński wojownik i kuzyn Mameda Khalidova, który był na konferencji i przemówił przy aplauzie całej sali. To był jeden z najlepszych momentów tej konferencji. Mamed przypomniał swój triumf na gali Sengoku. Z nim zrobiliśmy osobny wywiad podobnie jak z Asłambekiem. Zaprezentujemy je jeszcze dziś.
Na ważeniu było odwrotnie w przypadku gwiazd. Marcin Najman wyglądał dość przeciętnie, za to Pudzianowski zaimponował czystą i robiącą wrażenie masą mięśniową. To wiedzą w Polsce wszyscy – w Mariuszu jest naturalna siła. Muskulatura i postura tylko to podkreśla. Panowie schodząc do szatni trochę się poprzepychali, co wypadło mało naturalnie ale wzbudziło zaplanowaną czujność osób z obsługi, które zapobiegły przypuszczalnej tragedii – bynajmniej nie chodzi o wcześniejszy niż zaplanowano pojedynek… a o szatnię, której los wciąż wisiał na włosku. Walka nawet pozorowana mogła spowodować demolkę pomieszczenia. Inni zawodnicy zachowywali się bardzo spokojnie na wadze i po wadze. Spóźnił się tylko Karol Bedorf, który z trenerem Piotrem Bagińskim dotarł w ostatniej chwili i minimalnie po ważeniu. Również z minimalną nadwagą. Dostał dwie godziny do nadrobienia tego niedociągnięcia podobnie jak uczestnik programu The Ultimate Fighter 9 z Anglii – Dean Amasinger.
W trakcie konferencji można było zauważyć wielu zawodników, którzy stanowili do niedawna o sile KSW: Janek Błachowicz, czy ulubieniec warszawskiej publiczności Antoni Chmielewski. Udało się z nimi zamienić po kilka zdań i wrażenia są bardzo pozytywne. Chmielewski nawet zaangażował się w pomoc techniczną imprezy i pomagał jak mógł przy organizacji konferencji. Widać że jest zżyty z KSW i nie tylko na stopie zawodnik – federacja. KSW wiele mu zawdzięcza i na odwrót. Jan z kolei jak nam zaznaczył jest trochę na rozdrożu kariery z powodu kontuzji. Miło wspomina pobyt w USA w Throwdown Gym w San Diego, mówiąc że były to najlepsze warunki do treningu jakie widział. Umówiliśmy się na wywiad w najbliższym czasie.
Po konferencji najbardziej rozrywani byli główni bohaterowie wieczoru, którzy udzielali wywiadów stacjom telewizyjnym etc. Materiały video są już dostępne na naszej stronie fightsport.pl
Jak zawsze wyrażamy tylko własne nie skrępowane i bardzo subiektywne zdanie, które nie musi być zgodne z opinia czytających.




















