KSW 17: media trening i bójka Pudziana z Thompsonem na koniec!

W wydarzeniu i jego promocji wzięła udział rekordowa ilość fighterów i co najważniejsze były to największe gwiazdy gali w Atlas Arenie. Kolejno prezentowali się: James Thompson, Thierry Sokoudjou, Matt Horwich, Antoni Chmielewski, Asłambek Saidov, Jan Błachowicz, Mamed Khalidov i oczywiście Mariusz Pudzianowski.

Na tle preferencji, różnicy wyszkolenia i wag można było obserwować kapitalne pokazy umiejętności. Bez wątpienia gwiazdą numer jeden był Mamed Kahalidov a tuż za nim dobrze prezentował się Janek Błachowicz i Asłambek Saidov. Mamed pokazał kapitalne kopnięcia, coraz lepszy boks i świetne zejścia do obaleń. Wcześniej bardzo podobny pokaz zaprezentował Asłambek Saidov i widać było, że to szkoła Arrachion z Olsztyna i ewidentnie dobra praca trenerów we wszystkich płaszczyznach walki. Szczególnie widowiskowe były kopnięcia kolanem z wyskoku i highkicki Mameda, któremu dodatkowo pokazy sprawiają frajdę a to ważne, że lubi pokazać swoje umiejętności fanom, nie będąc tylko zaprogramowanym na walkę fighterem.
Błachowicz występował wraz z Robertem Joczem i był to bardzo dynamiczny zbilansowany pokaz umiejętności. Janek zaczął od dużej tarczy i niskich kopnięć jakby chcąc pokazać, że sytuacja z KSW 15 kiedy to został zniszczony lowkickami przez Thierry’ego Sokoudjou nie będzie mieć miejsca. Jan dodatkowo zaprezentował obalenia zapaśnicze i obejścia w imponującym stylu. Niewątpliwie z zawodnikiem trenującym w najlepszym zapaśniczo teamie w USA będzie to spory atut. Antek Chmielewski wystąpił tradycyjnie z trenerem Robertem Złotkowskim i widać było dobre zgranie podczas tarczowania. To czasem może zmylić co do formy zawodnika, ale „Chmielu” zapewnia, że po kontuzji i rekonstrukcji kolana nie ma już nawet śladu. Czy tak będzie przekonamy się w sobotę.
Oczywiście wszyscy zainteresowani są formą Mariusza Pudzianowskiego w kontekście jego rewanżu i pobycie w American Top Team. Patrząc na tarczowanie – ewidentnie widać poprawę i zaczyna to przypominać boks. Na tle Thompsona słabo zgranego z trenerem „Pudzian” wypadł lepiej i co ważne bił nawet trójkowe kombinacje w miarę płynnie. Jeśli nie zepnie się w sobotę i coś wejdzie to może wstrząsnąć Anglikiem ale raczej go nie powali na ziemię jednym ciosem. Na to trzeba więcej czasu niż okazyjne wyjazdy, ale postęp jest. Mariusz tradycyjnie pokazał też podskoki na skakance i to zakończyło jego całkiem niezły występ.
Thompson jak zwykle nie imponował szybkością i ciosy ma wyraźnie pchane, jednak wytrzymałość i odporność to jego wielkie atuty. Na pokazie bawił się techniką, ale boksersko czy w klasycznym Muay Thai jest lepiej ułożonym zawodnikiem od Pudzianowskiego. Potrafi przejść do klinczu i zadać płynnie kopnięcia kolanem a także zaprezentować inne uderzenia. Jeśli wszyscy liczą, że Thompson wyjdzie w Łodzi i się położy na ringu, bo tego chce polska publika – to mogą się rozczarować, bo wydaje się być w lepszej formie niż na KSW 16. Jeśli przegra to tylko przez błędy jakie wymusi na nim Mariusz.
Warto jeszcze wspomnieć o Matt’cie Horwichu Thierrym Sokoudjou. Amerykanin bardzo profesjonalnie rozgrzewał się przed występem i dał długi spektakl czym odróżniał się od pozostałych dwóch obcokrajowców na media treningu. Widać, że Horwich nie jest królem boksu czy ogólnie stójki, ale ma umiejętności dające mu szansę w walce z Materlą. Matt nie imponuje szybkością, ale w grappligu nie ustępuje zawodnikowi ze Szczecina i chyba tu będzie szukał rozwiązania. Sokoudjou tradycyjnie robił wszystko na luzie, ale w walce będzie na pewno ostry i zdecydowany w swoich akcjach.
Pokazy zawodników zakończyła wspólna fotografia, podczas której na Pudzianowskiego rzucił się Thompson i doszło do parterowej potyczki na macie. Po rozdzieleniu ich przez Macieja Kawulskiego z KSW okazało się, że to tylko drobna aktorska zagrywka. Później zawodnicy udzielali cierpliwie wywiadów, które i my wkrótce zaprezentujemy.


























