Legenda MMA i ikona UFC Randy Couture chce kończyć karierę?
„Nikt nie jest wieczny, ale chociaż raz myślałem że życie zrobi wyjątek” – powiedział na łożu śmierci G.B. Shaw i jest to numer dwa na liście najdowcipniejszych powiedzeń znanych ludzi na łożu śmierci. Oczywiście Randy na tamtą ponoć lepszą stronę życia się nie wybiera a przynajmniej tego ostatniego zdania (w MMA oczywiście i karierze sportowej) jeszcze nie powiedział, ale można przypuszczać, że jest to kwestia bardziej miesięcy niż lat.

Większość starszych fanów myślała zapewne, że Randy zatrzymał czas i będzie bił się do śmierci, ale to raczej płonne nadzieje. Ostatni jego pojedynek z byłym mistrzem świata w boksie był określany jako „freak show”, ale czy to słuszne? Dla porównania dużo młodszy były mistrz UFC Tim Sylvia wychodził do „freak show” z innym mistrzem boksu Rayem Mercerem ale okazało się że to walka i Timofiej oberwał w łeb od staruszka. Randy nie dał plamy dusząc butnego i otyłego mistrza, więc o czym jest mowa?
Nie wszyscy chcą kończyć karierę Randyego, bowiem jego prawnik i mentor twierdzi, że nie jest to oficjalna informacja i pożegnaniem trzeba czekać. O życiu lub trwaniu fightera w tym wypadku w zawieszeniu decyduje UFC i nawet Randy musi mieć to na względzie. Co prawda zasłużony zawodnik woli ostatnio towarzystwo Sylvestra Stallone, Jeta Li, Dolpha Lundgrena i Mickeya Rourke czyli hollywoodzkiej śmietanki niż zapach treningowej sali. Po filmie „The Expendables 2”, kręci kolejny hit „The Setup” z Brucem Willisem i rapperem 50 Centem. Czy zatem możliwa kolejna przegrana w walce nie byłaby rozmienianiem się na drobne? Fani i chyba sam Randy woleliby go widzieć zwycięskiego w ostatniej walce niż przegranego i odchodzącego po przegranej jak zbity pies.



















