Lyoto 'Dragon’ Machida: jestem gotowy..!
Machida był brany jako drugi pretendent po Quintonie Jacksonie, który odniósł i zwycięstwo i kontuzję w walce z Mattem Hamillem na ostatniej gali UFC 130 w Las Vegas. Kontuzja groźna czy nie (to jest analizowane) może dać szansę bajecznie wyszkolonemu Brazylijczykowi na zastępstwo i odzyskanie mistrzostwa, które stracił w walce z rodakiem Mauricio Rua. Rua „podarował” pas Jonesowi walcząc po ciężkiej operacji i przyjmując walkę nie w pełni przygotowany i tak historia być może zatoczy koło.
Machida przegrał walkę z Jacksonem wcześniej, ale była to sędziowska pomyłka lub dosadniej mówiąc: parodia sędziowania. Do niedawna bardzo ostrożnie wypowiadał się o przypuszczalnej walce z Jonesem, mówiąc że czeka na swój czas. Być może jest on właśnie teraz. „Wiemy, że Jones był wielkim mistrzem w walce z Mauricio 'Shogunem’ Rua, pokazał wszystkim dlaczego. Ale każdy ma swoje mocne i słabe strony. Ja na razie nie studiowałem walk Jonesa, bo nie był to mój przeciwnik, ale widziałem go w akcji” – powiedział Brazylijczyk portalowi tatame.com.
Lyoto jest specyficznym zawodnikiem i wnosi do octagonu znacznie więcej niż gruby złoty łańcuch na szyi i zwyczajowo nudne zdanie: „skopię ci tyłek”. Nie jest lubianym przez władze UFC zawodnikiem z nieznanych powodów, ale ma za sobą oddanych fanów i tzw. lobby Karate, które wszędzie na świecie identyfikuje się z klasą średnią. Wywodzący się z klasycznego Karate Brazylijczyk jest rozpoznawalną postacią i ekscytującym fighterem a także tym, który zdaniem wielu fachowców może zdetronizować nowego mistrza.
„Nie ma jeszcze oficjalnej oferty, ale jest to dla mnie wielka szansa. Nie chcę, robić pustej nadziei, że nie wiem co się stanie, jeśli jednak zdecydują się na taką walkę, to ten pojedynek stanowić będzie doskonałą okazję, aby ponownie wzmocnić swoją karierę w UFC” – powiedział Lyoto Machida nie pozostawiając złudzeń, że chce tej walki.




















