MŚ Muay Thai IFMA: relacja cz. 1

„Prosimy wszystkich o cierpliwość i wyrozumiałość, ale ogrom pracy i obowiązków przez pierwsze dni spowodował, że nie mogliśmy na bieżąco wysyłać Wam informacji na temat tego, co się u nas dzieje. Nastąpiły także problemy techniczne, które uniemożliwiły nam kontakt z Wami gdyż trudno w to uwierzyć, ale jest tu także problem z Internetem a dokładnie z odbiorem jego sygnału. Więc nie jest to nasza niechęć czy lenistwo a wręcz przeciwnie ciężka praca i dużo obowiązków. Lecz już nadrabiamy wysyłają relacje z pierwszych dni a niedługo wyślemy z pozostałych. Pozdrawiamy i trzymajcie za nas kciuki.
W czwartek 26.11.2009 między 10.00 a 11.00 cała Reprezentacja Polski szczęśliwie wylądowała na międzynarodowym lotnisku Suvarnabhumi w Bangkoku. Po wyjściu z terminalu od razu uderzyło w nas gorące powietrze i poczuliśmy charakterystyczny klimat dla Azji. Dołączyli do nas jeszcze Rafał Simonides oraz Remigiusz Fabich. Z całą reprezentacją udaliśmy się do hotelu – przygotowanego specjalnie na MŚ. Rafał Simonides korzystając z tego, że był już w Tajlandii gdzie cały czas się szkoli i bierze udział w walkach zawodowych postanowił dołączyć do naszej reprezentacji i wziąć udział w Mistrzostwach i choć odwykł już od walk amatorskich to zdecydował, że na moment zasmakuje tego typu rodzaju walki. Hotel mieścił się na jednej z dzielnic obrzeży Bangkoku – jest to czterogwiazdkowy hotel Grand Ayudhaya. Po zakwaterowaniu i rejestracji w recepcji, która nie odbyła się bez kilku przygód, które jako menager starałem się od razu rozwiązać wszyscy udaliśmy się na odpoczynek i posiłek. Zamieszanie było duże gdyż do hotelu zjeżdżały się ekipy z całego świata. W tym roku w Mistrzostwach świata wzięły udział drużyny z 82 krajów w tym np: IRAK, UGANDA, JAMAJKA, HONGKONG, AFGANISTAN, BENGLADESZ, GEORGIA, to jeżeli chodzi o nietypowe kraje i oczywiście potęgi takie jak: TAJLANDIA, UKRAINA, ROSJA, BIAŁORUŚ, TURCJA i wiele, wiele innych.
W tym roku nasza drużyna składała się z 9 zawodników, trenera, sędziego oraz menagera zespołu. Towarzyszył nam także Prezes PZMT (członek zarządu Światowej Federacji Muaythai IFMA oraz WMC jak również sekretarz generalny Europejskiej Federacji Muaythai EMF) Rafał Szlachta, którego obecność była niezbędna ze względu na wiele spotkań i rozmów, które go czekały z zarządem IFMA.
Menagerem reprezentacji został Robert Karpiński ze szkoły „WARRIOR” z Łodzi
Sędzią Bogdan Rybka z Krakowa a jako trener ze swoim zawodnikiem pojechał Marek Wyciszkiewicz.
Startujący zawodnicy to:
KOBIETY
Magdalena Rak – junior do 54kg
Joanna Jędrzejczyk – senior do 54kg
MĘŻCZYŹNI
Łukasz Kubiak – senior do 57kg
Rafał Simonides – senior do 60kg
Remigiusz Fabich – senior do 67kg
Rafał Antończak – senior do 71kg
Dominik Zadora – senior do 75kg
Krzysztof Cieciura – senior do 81kg
Jarosław Zawodni – senior do 86kg
Tego samego dnia odbyła się rejestracja zawodników, badania lekarskie oraz próbna waga. Niektórzy nasi zawodnicy musieli zbijać wagę, ale do wagi ostatecznej wszyscy byli w swojej właściwej kategorii. Następnie, jako menager zespołu razem z Prezesem udałem się na losowanie zawodników jak i spotkanie gdzie były przekazane najważniejsze informacje. Po kilku godzinach wszystko było jasne i wiadome, kto jest, w jakiej kategorii oraz ilu jest w niej startujących zawodników. Praktycznie każda kategoria była obstawiona po kilkunastu zawodników i jedynie kategoria Magdy Rak była najmniej liczna gdyż Madzia miała tylko jedna juniorkę, jako przeciwniczkę i była nią Rosjanka. Pozostali mieli do stoczenia w swojej kategorii od trzech a nawet do pięciu walk. Zmęczeni, ale także zadowoleni, że wszystkie pierwsze sprawy organizacyjne mamy za sobą udaliśmy się na spoczynek gdyż następnego dnia miał już walczyć nasz pierwszy zawodnik Krzysztof Cieciura.
27.11.2009 piątek zresztą jak i każdy następny zaczynał się zawsze od badań lekarskich i wagi oczywiście tylko dla startujących zawodników. W tym dniu był nim Krzysztof Cieciura. Tego dnia również odbywało się specjalne uroczyste otwarcie Mistrzostw Świata BANGKOK 2009. Koło godziny 15.00 specjalnie zaproszeni goście rządowi dokonali uroczystego otwarcia, które odbyło się w jednym z największych centrum handlowych w Bangkoku gdzie dla potrzeb zawodów wynajęto całą wielką halę. Wszystkie reprezentacje swoich krajów uroczyście z flagą narodową weszły na halę a po przemówieniach został przygotowany specjalny pokaz Muayboran prezentowany przez zawodników Tajskich zaczynając od tych najmłodszych, następnie były dziewczyny a na końcu panowie. Pokaz wywarł na wszystkich ogromne wrażenie a szczególności podobał się pokaz przygotowany przez najmłodszych adeptów. Po zakończeniu ceremonii odbyły się pierwsze walki jednocześnie na trzech ringach. Krzysztof walczył pod koniec, więc czekaliśmy z niecierpliwością na pierwszą walkę.
Przeciwnikiem Krzyśka Cieciury był zawodnik z Brazylii Alexandro Carvalho. Zawodnicy walczyli 4 rundy po 2 minuty i po bardzo ładnej technicznej walce gdzie Krzysztof konsekwentnie realizował swój plan, decyzją sędziów wygrał na punkty zdobywając pierwszy sukces dla naszej drużyny. Był to udany dzień i dał początek nadziei na dalsze sukcesy.
Po pierwszym dniu było już jasne, że poziom Mistrzostw jest bardzo wysoki. Wszyscy nasi zawodnicy poza juniorką walczyli w klasie A czyli z najlepszymi zawodnikami z całego świata. Dodać tu jeszcze trzeba, że Mistrzostwa te to jednocześnie możliwość zakwalifikowania do Olimpiady Sportów Walki, która odbędzie się w Pekinie 2010 roku. Każdy zawodnik stawiał czasami wszystko na jedną kartę gdyż liczyć się będzie tylko pierwsze i ewentualnie drugie miejsce. Jeszcze nie podano oficjalnie, jakie kategorie wagowe będą brane pod uwagę, dlatego każdy walczył zaciekle mając nadzieje na wygraną i zakwalifikowanie się na tą prestiżową imprezę, która będzie jednym z ważniejszych wydarzeń sportowych na świecie w 2010 roku.
28.11.2009 sobota to walki Joanny Jędrzejczak i Dominika Zadory.
Pierwszą walką była walka Asi, która walczyła z zawodniczką z Kanady Alą Ivashlevich. Po bardzo dobrej zaciętej walce nasza Joasia nie dała żadnych złudzeń przeciwniczce i tak jak Krzysztof decyzją sędziów wygrała na punkty. Asia jest zawodniczką z teamu Ernesto Hoosty i na co dzień szkoli się w Holandii. Jej ciężka praca i serce do walki przynoszą teraz oczekiwane efekty.
Dominik Zadora walczył natomiast z zawodnikiem z Maroka Younessem El Mhssanim. Dominik już w Polsce udowodnił, że ma serce do walki i nie boi się kontaktu i rywalizacji wręcz przeciwnie z chęcią ją podejmuje. Prze wszystkie rundy Dominik walczył zaciekle, ale przeciwnik przewyższał go troszkę doświadczeniem i ilością stoczonych walk. Decyzją sędziów przegrał na punkty, ale jak na pierwszy start w tak prestiżowej imprezie i na walki w klasie A to trzeba przyznać ze debiut Dominika był naprawdę bardzo udany. Mimo przegranej ten dzień zaliczamy do udanych gdyż wygrana Asi i debiut Dominika dały nam naprawdę dużo satysfakcji.
29.11.2009 Niedziela. Dzień ten zapowiadał się bardzo pracowicie gdyż miały się odbyć cztery walki naszej reprezentacji w tym kolejna walka Krzysztofa Cieciury. Pierwszą walkę stoczyłRafał Simonides z Turkiem Ramazanem Cicekiem. Przez cztery rundy jeden jak i drugi nie dawali za wygraną i mocno napierali na siebie. Od razu dało się zauważyć, że walka w pełnych ochraniaczach uniemożliwiała Rafałowi zaprezentowanie pełnego zakresu swoich możliwości. Rafał od pięciu lat walczy zawodowo i odwykł trochę od walk amatorskich. Bardziej traktował ten turniej, jako przygotowanie do kolejnej zawodowej walki, która nie długo będzie toczył w Singapurze. Po czterech rundach sędziowie jednak wskazali na Turka, co było dla nas lekkim zaskoczeniem. Przyznać trzeba, że dziwnie się oglądało Rafała w amatorskich ochraniaczach , które jakby trochę go hamowały. Pomimo niesamowitych wycięć i obaleń punkty zostały przyznane Turkowi. Rafał traktował tę walkę bardziej, jako kolejny sparing przed kolejnymi walkami zawodowymi. Nie ukrywamy, że zrobiło się nam przykro , że nie będzie mógł już zawalczyć na tym turnieju. Szkoda, ale taki jest ten sport. Rafał Simonides zdecydowanie lepiej czuje się w świecie zawodowego, profesjonalnego Muaythai. Rafał w rozmowie powiedział, że kontuzja barku wykluczyła go na półtora roku z możliwości startowania w zawodach i stąd teraz czuje głód walki i chce ich stoczyć jak najwięcej i gdzie się tylko da. Niektórzy jednak mówią, że tych startów w ostatnim okresie jest trochę za dużo(od sierpnia Rafał stoczył 6 walk) Podczas rozmowy dostrzegłem w jego oczach, że i tak nic go nie zatrzyma.
W następnej walce Remigiusz Fabich miał się zmierzyć z 15-krotnym mistrzem świata Białorusinem Andreiem Kulebinem. Wiele osób obstawiał o szybki nokaut i wygraną Białorusina. Tymczasem Remek przez cztery rundy starał się efektywnie walczyć, czym zaskoczył Białorusina. Przez cały czas dzielnie stawiał opór i kontratakował. Klasa przeciwnika i doświadczenie zawodowe spowodowało przegraną na punkty. Remigiusz nie może mieć sobie nic do zarzucenia Jak na jego warunki i stoczone walki zaprezentował się znakomicie. Trzeba nadmienić, że Remigiusz Fabich od ponad miesiąca przygotowywał się w Tajlandii specjalnie do MŚ. Na pewno chcielibyśmy żeby ta walka skończyła się na nasza korzyść.
Kolejnym walczącym był Rafał Antończak, który walczył z Austriakiem Marco Pleschbergerem. Rafał zaatakował pewnie i zdecydowanie. Atakował różnego rodzaju technikami przeplatając na zmianę ręce i nogi. Oponent okazał się jednak silnym przeciwnikiem i dzielnie stawiał opór. W pewnym momencie Rafał wszedł mocna techniką ręką rozbijając oko Austriaka tak że ten miał problemyz widzeniem. Pod koniec czwartej rundy wydawało się, że wszystko będzie przemawiało na naszą korzyść. Decyzją sędziów jednak na punkty wygrał Austriak. Nie do końca zgadzaliśmy się z tą decyzją, ale nie mogliśmy na to nic poradzić. Trzeba z tego wyciągnąć wnioski i robić swoje.
Czekaliśmy już tylko na walkę Krzysztofa Cieciury którą miał stoczyć z zawodnikiem z Australii Kimem Olsenem. Pierwsza runda była zdecydowanie dla Krzyśka. Walczył bardzo dobrze kolejny raz realizując swój plan przygotowany wspólnie z trenerem Markiem Wyciszkiewiczem. Niestety w drugiej rundzie coś działo się z udem Krzyśka i po kolejnym lowkicku właśnie na to udo nie był już w stanie walczyć dalej. Naprawdę pecha kontuzja. Gdyby nie ten uraz jesteśmy pewni, że wygrałby tę walkę.
Podsumowując ten dzień to skończył się on dla nas niestety pechowo, ale patrzą na naprawdę wysoką klasę zawodników oraz poziom, jaki sobą reprezentowali a także doświadczenie, które mają za sobą myślę, że nasi zawodnicy dali z siebie wszystko i zabrakło po prostu trochę szczęścia gdyż o wszystkich walkach zadecydowała niewielka różnica punktów i tylko w przypadku Krzysztofa Cieciury był to kontuzja. Tak już bywa że ktoś musi przegrać a ktoś wygrać, ale to jeszcze nie koniec gdyż przed nami walki Łukasza Kubiaka, Jarosława Zawodniego i kolejna walka Joanny Jędrzejczyk tak, że trzymajcie nadal kciuki i pamiętajcie o nas oraz piszcie słowa wsparcia dla naszych zawodników na forach, bo naprawdę na to zasłużyli.
Każdy dzień to naprawdę ciężka praca. Zawodnicy starają się odpoczywać, jednocześnie trzymać formę i odpowiednią wagę. Prezes Rafał Szlachta ciągle reprezentuje Polskę na spotkaniach organizowanych prze IFMA i jego zarząd. Ja, jako menager staram się zadbać o wszystkie sprawy związane z naszą reprezentacją od badań i wagi poprzez spotkania dla managerów, kończąc na wypełnianiu odpowiedniej dokumentacji czy pomoc we wszelkiego rodzajach spraw. Z hotelu wyjeżdżamy o 12.30 a wracamy o 21.00 a czasami później i tak codziennie. Jest to naprawdę duża impreza. Bogdan Rybka całe dni spędza na sędziowaniu a dziennie odbywa się kilkadziesiąt walk. Marek Wyciszkiewicz stara się pomagać zawodnikom w przygotowaniu do walk i podtrzymaniu formy. Na szczęście niepowtarzalny klimat tego miejsca oraz życzliwość ludzi jak i możliwość zobaczenia wielu wspaniałych zawodników i trenerów z całego świata rekompensuje nam wszelkiego rodzaju trudności. Wkrótce kolejne relacje.
Pozdrowienia od Reprezentacji Polski przesyła manager Robert Karpiński
źródło: muaythai.pl




















