Moja pierwsza walka – Borys Mańkowski!
Tradycyjnie rozpoczynamy od podstawowych informacji o pojedynku naszego bohatera:
„Ojej, to było tak dawno temu. Wydaje mi się, że to było w hali Piecogazu w Poznaniu, a moim rywalem był Tomasz Jeruszka. Szczerze przyznam, że to nie było tak jak teraz, jeśli chodzi o przygotowania. Trenowałem, trenowałem i nagle trener powiedział, że ma walkę i czy nie chciałbym zawalczyć. Pomyślałem, czemu nie i tak się zaczęło i trwa do dziś.”

Pierwsza walka zawsze jest stresująca i nie ma wyjątków od tej reguły. Więc nie martwcie się, to normalne i zwykle znika w ringu, jak to było w przypadku Borysa:
„Oczywiście, stres jest. Miałem jednak doświadczenie w zapasach, trochę walk w submission i kilkanaście pojedynków w amatorskim MMA, więc już wiedziałem o co chodziło. Generalnie dobrze się czułem, ale jakiś tam stres zawsze był.”
„Rodzina zawsze mnie wspierała. Generalnie wszyscy się cieszyli, a w szczególności mama i babcia. One wiedziały co to jest MMA i na bieżąco wszystko czytały. Wspierali mnie bo wiedzieli, że i tak zrobię po swojemu i będę walczył. Woleliby oczywiście, żebym uprawiał bezpieczniejszy sport, ale wspierali mnie mimo wszystko.”
A jak organizacyjnie swoją pierwszą galę MMA pamięta zawodnik Gamness Team/ Ankos Zapasy?
„Organizacyjnie pamiętam, że było spoko. Szatnię miałem swoją, nie musiałem jej z nikim dzielić. Także warunki na wypasie, jak na pierwszą walkę. (śmiech) Nie pamiętam utworu, przy którym wychodziłem, ale to organizatorzy go dla mnie wybrali. Gala była skromną imprezą, na około 300-400 osób i zaproszona została śmietanka Poznania. Reagowali dość dziwnie, chyba pierwszy raz oglądali MMA.”
Sama walka nie była godna zapamiętania dla Borysa, który daleki był wtedy od obecnej widowiskowości:
„W narożniku stał u mnie Karol Matuszczak i Sławomir Barczak. Z samej walki pamiętam, że było strasznie dużo klinczu, mój przeciwnik doznał kontuzji łuku brwiowego. Nie pamiętam jak to się stało. Jak dobrze pamiętam, to była jeszcze dogrywka. Na pewno wygrałem przez decyzję. Walka była strasznie wyrównana. Sędziowie jednak wskazali na mnie. Generalnie w walce tyle się dzieje, że zwykle nic nie pamiętam i przypominam sobie dopiero wtedy, gdy oglądam ją potem w telewizji.”
Emocje po walce?
„Po zwycięstwie zawsze są pozytywne, to są najprzyjemniejsze momenty w życiu. Znajomi zawsze mi kibicowali i po każdym pojedynku byłą impreza. Od razu się uzależniłem od walk i ciężko będzie mi się rozstać z ringiem.”




















