Pieskie szczęście Kena Shamrocka
Wszystko było świetnie, aż do wczoraj kiedy to ogłoszono, iż Ken Shamrock wspomagał się niedozwolonymi specyfikami.
Kolejny raz weteran MMA, torpeduje imprezę, w której figuruje jego nazwisko. Wystarczy sobie przypomnieć jesienną galę Elite XC i jego niedoszłą walkę z Kimbo Slice’m.
Ken postawił wtedy organizatorów w tragicznej sytuacji na pięć minut przed galą. Nikt nikogo za rękę nie złapał, ale wątpliwości były…
Wcześniej, latem 2008, Ken walczył na angielskim Cage Rage z Robertem Berrym, którym w teorii nie miał prawa przegrać, jednak przegrał. Nic dziwnego, w końcu był faworytem. Powtórki otrzymanego wówczas uderzenia od Berry’ego kończącego ciosu nie rozstrzygały jednoznacznie o wątpliwościach.
Tym razem trzeba paradoksalnie przyznać, że nie ma w tym winy Shamrocka!
Winna jest Stanowa Komisja Atletyki (CSAC) i żeby wszyscy wiedzieli: stanu Kalifornia! Złapali Kena za…za wcześnie prawdopodobnie. Otóż to! Ken z pewnością jeszcze miał coś w zanadrzu do pokazania. Patrząc na poprzednie dokonania, można się domyślać, że coś ekstra.
Na nieszczęście (Kena), nieodpowiedzialna CSAC, zapobiegła temu co miał w planach, znany z niespodzianek Shamrock.
Na szczęście gala „March Badness” się odbędzie i pozostali uczestnicy na razie (chyba) niczego nie planują. Poza walkami rzecz jasna.
Poszkodowanym póki co jest tylko Bobby Lashley. Temu gościowi kariera idzie jak jak krew z nosa na razie. Odwoływane są walki, łapie kontuzje i należy się tylko obawiać czy organizatorzy obecnej gali nie wynajdą w ostatniej chwili jakiegoś Setha Petruzzelli, bo wtedy nieszczęście gotowe.




















