Prezydent Czeczenii Ramzan Kadyrov rozcięty na sparingu!
Co to to nie i nic podobnego. Przynajmniej na razie. Władca Czeczenii, którego pozycja jest uzależniona od humorów Kremla, bywa wyrozumiały. Także dla 23-letniego mistrza MMA, który niegdyś rozbił naszego Michała Gutowskiego. Kadyrow jest też bardzo nowoczesny w zachowaniu, bowiem natychmiast pochwalił się tą niemal „wojenną raną” na portalu społecznościowym, którego nazwy nie podamy, by nie przysporzyć mu (krypto?) reklamy.

„Drodzy przyjaciele, razem z mistrzem Abdul-Kerimem Edilowem postanowiliśmy „zabawić ” się na szczycie Kaukazu. Prowadziliśmy bokserski trening a następnie próbowaliśmy w górach walki bez reguł. Cóż, zacząłem w moim zwykłym tempie machać pięściami .. próbowałem zrobić zamieszanie. Wszystko delikatnie i tylko takim kosztem Abdul-Kerim jasno dał mi do zrozumienia, jak bardzo skorzystałem z górskich treningów” – poinformował czytelników postsowieckich republik, którzy dzięki temu wyznaniu znaleźli się być może w fazie euforii. To na razie do końca nie jest wiadome, ale zapewne z Moskwy lub nawet Władywostoku do Groznego dojdą szybko sondaże dające 99,9% pewność, uwielbienia dla prezydenta. On sam podkreśla swój hart ducha w tak ciężkim położeniu.
„Nagle poczułem, że koło moje brwi coś błysnęło. Otworzyłem oczy … i brew była przecięta. Mój przeciwnik musiał udzielić mi pierwszej pomocy. On jest dobry w tym, co widać patrząc na zdjęcie. Po tym, wznowiliśmy z wielką przyjemnością trening” – napisał Kadyrow a wielu czytających żałowało, że błysk, który wspominał to nie był to „ten” błysk, który widział jego ojciec w 2004 roku na stadionie w Groznym, po którym w ciągu trzech godzin młody zapłakany na pokaz Kadyrow otrzymał audiencję u samego prezydenta Putina a Tato na tamten świat. Zainteresowanych tym fragmentem odsyłamy do wikipedii. No cóż, „każdemu według zasług” – mówiło komunistyczne powiedzenie bliskie Rosjanom, na których terytorium leży Czeczenia i zapewne kiedyś młody Kadyrow ten błysk zobaczy. Tego mniej lub bardziej otwarcie życzy mu wielu jego pobratymców nie będących moskiewskimi sługusami, niezależnie od stopnia jego uwielbienia dla Sztuk Walki.



















