Tomasz Drwal: „jutro czwartek, zawsze to bliżej niedzieli…” – Mini Blog Zawodnika UFC
Wygrać może tylko jeden z nich ! My wierzymy, że będzie nim nasz rodak. Wygranie tego pojedynku oznacza dalsze starty w najbardziej prestiżowej organizacji mma na świecie. Tomek wie o jaką walczy stawkę. Bardzo ciężko trenuje i liczy, że w osiągnięciu sukcesu pomogą mu trenerzy i zawodnicy z klubu Throwdown (USA), gdzie od kilku tygodni przebywa i trenuje.
Drwal, mimo ciężkich treningów nie zapomina o Polsce i swoich kibicach, dla których na gorąco opowiada o swoich przygotowaniach, treningach i życiu codziennym na obcej ziemni.
Dla osób nie zajmujących się na co dzień tym tematem wyjaśnijmy, że UFC jest dla sportów walki tym czym Formuła 1 dla Sportów motorowych.
3 czerwca 2009r (środa) – 17 dni do walki.
Już świta. Może by jeszcze chwilę poleżeć ? Fajnie by było, ale nie ma co tracić czasu. Czas wstawać.
Zaczyna się nowy dzień. Dobrze, że obok jest Janek, we dwóch jest zupełnie inaczej, raźniej i zawsze jest o czym pogadać.
Dzień zaczynamy od śniadania. Nastroje u nas tak jak co dzień. Zaczynamy rozmowę od narzekań i żali : a to tu coś mnie boli, a tutaj to masakra, nie wytrzymam chyba ! Boli każdy ruch, a wszystko to po wczorajszych treningach. Jak się rozkręcamy wszystko zaczyna wracać do normy, a dodatkowo na pocieszenie zostaje nam to, że jutro czwartek, a to oznacza, że już bliżej niedzieli – jedynego wolnego dnia.
Ok. Jak już tak sobie ponarzekaliśmy, schodzimy schodami na śniadanko. O kurcze ! Teraz dopiero czujemy wczorajszy „wall ball” (takie ćwiczonko na zakończenie naszych sparingów zadaniowych). Nogi jak z gumy albo galarety. Zmęczenie na maxa ! Na śniadanie Janusz ( czytaj Jan B. 😉 ) opowiada dowcip, niestety nie wypalił mu ! he, he, he…
Po śniadaniu ponownie wracamy do łóżek. Na pierwszy trening idziemy dziś na godzinę 12:00. Pocieszam się, że pierwszy dzisiejszy trening będzie lajcik : tarcza w stójce, worki, walka z cieniem i rozciąganie. Po takim treningu chce się znów żyć ! Wszystkie mięśnie mam rozluźnione ! Nie odczuwam żadnych dolegliwości ! Super się czuje ! Świat wydaje się być bardziej kolorowy. Po treningu idziemy na obiad. Sałatki i zupki, na koniec deser a wszystko z jedyne 10 $, możesz ładować w siebie ile zjesz.
Po obiadku czeka nas jeszcze jedna misja : dotrzeć do hotelu ! Nie jest to takie łatwe po takiej wyżerce. Kurcze, było by o wiele lepiej mieć hotel zaraz pod nosem albo samochód do dyspozycji, a tak pozostaję nam około jednego kilometra przeczłapać pieszo do naszej drzemki po obiadowej.
Drzemka ! Super wynalazek ! Wypoczęci i troszkę rozleniwieni, wstajemy aby sprawdzić co się dzieje w necie. Rozmawiamy na komunikatorach z bliskimi. Ten czas szybko zleciał i już pomału trzeba pakować sprzęt na następny trening. Drugi dzisiejszy trening jest z misją obowiązkowego sprowadzenia i obrony przed tym samym. Jedziemy to zadanie 3X6 minut. Czas szybko mija. Teraz jeszcze trzeba dochodzić do następnego, który będzie w środku. Lister krzyczy żeby podkręcać tępo ! Podkręcam natychmiast ! Ostro ! Jacko z uśmiechem na twarzy mówi :
– Ok ! Zrobicie teraz szybkie sprinty !
A ja mu na to :
– Trenerze, zazwyczaj sprinty są szybkie !
Wszyscy wybuchają śmiechem ! Taki mały przerywnik. Jedziemy dalej zadaniówki. Już przy pierwszej serii, czuję palenie – naciąganie na wymioty. Jednak nie myślę o tym ! Chcę tylko jak najlepiej wykonać swoje zadanie. Czasem jak już nie mogę, to wyobrażam sobie, że mój przeciwnik jest szybszy, albo że mnie dogania. To pomaga na kilka sekund. Walczysz. Tysiąc myśli przed tobą. Jacko co chwilę wydziera się na mnie :
– Czy tylko na tyle Cię stać ?!?!
Dobrze wie, że stać mnie na więcej. Dlatego krzyczy. Pchaj sam siebie ! Pchaj tak żebyś to czuł, wtedy będzie efekt…. i tak jeszcze przez kilka minut.
Kończy się nasz koszmar. Leżymy przez chwilę bez ruchu, wyczerpani totalnie. Ale jest satysfakcja z dobrego treningu. Dziękujemy chłopakom za wspólny trening. Rozciągamy się i bierzemy prysznic.
Do hotelu wracamy niczym żółwie – ledwo się dowlekliśmy. Jutro kolejny dzień ! Na pocieszenie myślimy, super że to czwartek ! Zawsze to bliżej niedzieli……
Autor: Tomasz Drwal
źródło: fightsport/perfekt-tv/mmablog




















