Quinton Jackson: UFC nie pozwala ci zarobić tyle, ile chcesz!
Były mistrz UFC w wadze półciężkiej Quinton Jackson, który niedawno przeszedł do organizacji Bellator firmy, podzielił się swoimi przemyśleniami dotyczącymi spraw finansowych, kontraktów reklamowych i wszystkiego tego co pozwoliło mu przestać kochać Ultimate Fighting Championship a pozwoliło na nową miłość do Bellatora FC czyli kasy. Na pewno jest to uproszczenie, ale pieniące są ważną części tej profesji, bo nie trwa ona wiecznie i ma swoją cenę czyli cenę zdrowia. Jest też aspekt komfortu pracy, bo stare powiedzenie mówi: „z niewolnika nie ma pracownika” i zgodnie z tą zasadę Rampage zmienił pracodawcę.

Quinton mówiąc wprost pojechał po finansowych aspektach i wymaganiach stawianych przez UFC dla swoich zawodników. Sprawa dotyczy, sponsorów, gdy ich logo pojawi się na odzieży i gdy zawodnik ma podpisaną umowę z UFC. Quinton skrytykował fakt, iż często zawodnicy nie mają prawa do zawierania umów reklamowych, które są często głównym źródłem dochodu zawodników z innych dyscyplin sportowych. „Wielu profesjonalnych sportowców zarabia znacznie więcej na reklamach niż na jego osiągnięciach w golfa czy koszykówce. Tiger Woods stał się dzięki temu miliarderem po tych wszystkich umowach reklamowych, ale UFC nie pozwala ci zarobić tyle, ile chcesz. Oni po prostu nie pozwalają z byle jakiego powodu” – powiedział Rampage, który jest tylko milionerem a nie miliarderem, bo to musi boleć. I Quinton skarży się dalej.
„Kiedy starasz się przygotować do walki, wkładasz własne pieniądze na organizację obozów treningowych. Za dobry obóz można zapłacić nawet za 100 tysięcy dolarów. Jeśli to kosztuje tyle, a następnie dostajesz wynagrodzenie, z którego trzeba odjąć podatki i inne potrącenia, które często w znacznej części powodują, utratę pieniędzy. Ty mimowolnie tracisz zainteresowanie tymi sprawami. Myślisz: „Dlaczego to robię? Nie podoba mi się to”. Potem zgadzasz się, aby iść do walki nawet z kontuzją. Nie poddajesz się bez walki, bo inaczej byłby chaos w karcie walk. Firma wie o twojej kontuzji, ale obrzuca cię błotem. I tracisz radość tej pracy” – wyjaśnia mało znane okoliczności trudnego zawodu fightera w organizacji UFC, która wielu jawi się jako El Dorado.
„Kiedy negocjowałem z Bellatorem, byli gotowi pozwolić mi na wszelkie promocyjne propozycje. Mówią jasno: „Nie obchodzi nas ile można zarobić z reklam, chcemy ci pomóc”. To przywraca moje zainteresowanie tym sportem” – mówi Qiunton Jackson o swoim nowym pracodawcy. BFC po prostu ma inną politykę i inne priorytety przy współpracy z zawodnikami i najwyraźniej to odpowiada Jacksonowi.




















