Ray Sefo: FEG jest mi winne 700 tysięcy $!
Nie są to jedyne problemy, bowiem dodatkowo Sefo ma utrudniony kontakt z organizacją. Jak powiedział mu jeden z ludzi pracujących w FEG – cała korespondencja przechodzi wyłącznie przez prezesa Tanigawę a on..nie mówi po angielsku. „Kłopoty to nasza specjalność” – to hasło jak ulał pasuje do japońskiej organizacji od kilku lat i zdaje się, że nie ma jakby dobrego rozwiązania. Kolejne nazwiska dłużników, dają tylko co rusz pożywkę mediom. Bob Sapp, Gary Goodridge i cała armia brazylijskich fighterów także narzekała. Pozwanie FEG przez np. Sefo czy innych, oznaczać będzie jej niechybny upadek. To nie załatwia sprawy, bo będzie brak możliwości zwrotu długu z przyszłych wpływów o ile takie będą, co nie jest też wcale pewne.

Sefo związany był z K-1 od 1996 roku, gdy pojawił się w Japonii i rozpoczął imponującą karierę choć nigdy nie zakończoną zdobyciem pasa mistrzowskiego. Mimo to wiele jego walk przeszło do klasyki gatunku i do dziś stanowi materiał reklamowy organizacji. Sefo uchodził za najlepiej boksującego zawodnika z czołówki i nawet stoczył kilka zawodowych pojedynków w boksie zatrzymując się w tym marszu (5 zwycięstw) na jedynej przegranej w 2001 roku. W ostatnich latach skusiło go MMA i po dwóch zwycięstwach przyszła gorycz porażki z Valentijnem Overeemem w organizacji Strikeforce. Ray ma już 40 lat i te 700 tysięcy dolarów jakie należy mu się od FEG dla której przelewał pot, pozwoliłoby mu myśleć o spokojnej emeryturze.Ostatnią walkę Sefo stoczył w październiku 2010 przegrywając z Tyronem Spongiem na punkty.



















