Ronda Rousey: chcę stać się najlepiej opłacaną aktorką świata!
Pierwsza kobieca mistrzyni UFC w kategorii koguciej Ronda Rousey (10-0 MMA, 4-0 UFC) jest gwiazdą pierwszej wielkości w MMA, ale nie zamierza poprzestać tylko na Mieszanych Sztukach Walki. Rousey chce być także wziętą aktorką i grać w filmach. Zapewne ta myśl powstała z zazdrości o inną zawodniczkę – aktorkę Ginę Carano, choć zapewne Rousey gorąco temu zaprzecza, wskazując jako motywację…ambicję. Ronda jedna nie zamierza grać w serialu „Być jak Gina Carano” a chce postawić poprzeczkę jeszcze wyżej!

Według wielu niepotwierdzonych i być może nieistniejących doniesień, wielu ludzi chciałoby Rondę zobaczyć w filmach! Podobno są ich setki a do tych setek medialnie na pewno da się dopisać po jednym a nawet dwóch lub trzech zerach. Przynajmniej w amerykańskich mediach, które są zainteresowane jej wspieraniem.
Tym nie mniej Ronda idzie twardo w ambitno$ć: „kiedy dorastałam, nie miałam żadnych myśli o zostaniu gwiazdą filmową. To po prostu nie mieściło się w moich planach. Ale teraz mam taką możliwość i powiedziałam sobie: „tak, do diabła, jeśli taki Rock (Dwayne „The Rock” Johnson – przyp. red.) może stać się najlepiej opłacanym aktorem, to ja mam podobny cel”. Chcę stać się najlepiej opłacaną aktorką na świecie. I nigdy nie będę zadowolona z drugiego miejsca. Od dzieciństwa, powtarzano mi, że mogę zrobić wszystko, więc dlaczego nie odnieść sukcesu w tym biznesie? Nawet kiedy pracowałam jako barmanka, chciałam być najlepsza… byłam najbardziej utalentowaną i uroczą barmanką„.
Jednym słowem nic dodać nic ująć, bo Ronda nawet potrafi być sympatyczna, czym pewnie będzie wielu kibiców MMA mocno zaskoczonych. Szczególnie tych, którzy widzieli jej zachowanie w stosunku do rywalek i przepełnione butą wypowiedzi. Co jak co, ale pokora nie jest jej mocną stroną i wielu marzy, że po czasie podsuwania jej do walki dość mizernie prezentujących się rywalek, ktoś wreszcie przytrze jej nosa.
Na pewno raczej nie będzie to Gina Carano, była gwiazda Strikeforce i ładniejsze oblicze kobiecego MMA. Po pierwsze mija już pięć lat odkąd Gina stała w oktagonie i żaden puder czy hollywoodzki charakteryzator nie zalepi tej „dziury czasowej” w rozbracie z walkami. Po drugie jakim cudem Gina miałaby zejść choćby do wagi 61 kg nie jest jasne tym bardziej, że 65 kg robiła z trudem „na prześcieradłach”.
Wycieńczona robieniem wagi będzie łatwym celem dla Rousey a dodatkowo jaki będzie to miało wydźwięk dla fanów jej talentu i urody? Kto wie czy właśnie oni nie zasilą szeregów wiebicieli Rondy? Zapewne na taki obrót sprawy liczy Ronda, bo w jej przypadku trudno liczyć na Oscara za aktorstwo. Prędzej już raczej poleci na Marsa, bo w 2035 roku będzie miała tylko 48 lat, ale osobiście lepiej jej tego nie mówić – stwierdzamy ze śmiertelną powagą.
Ronda początku zeszłego miesiąca na UFC 175 w Las Vegas szybko ustawiła w pozycji horyzontalnej Kanadyjkę Alexis Davis i w zaledwie szesnaście sekund zasypała ją gradem ciosów, trzymając drugą ręką za głowę. Jeśli ktoś miał wątpliwości i zastrzeżenia co do kobiecej brutalności – w tej walce miał koronny dowód na takie fakty. Rousey na Oscara za to liczyć nie może, ale spróbować sił w aktorstwie zawsze może, bo kto mówił, że na planie filmowym będzie trudniej niż w oktagonie?




















