Ronda Rousey z myślami samobójczymi po porażce z Holly Holm!
Niezależnie od wyniku swojej ostatniej walki, Ronda Rousey (12-1 MMA, 6-1 UFC), była już mistrzyni UFC wagi koguciej, wciąż jest w centrum uwagi. Po druzgocącej porażce z Holly Holm na UFC 193, ”Rowdy” nie udzielała się zbytnio w mediach. Przełamała się, przyjmując zaproszenie do programu ”The Ellen DeGeneres Show”.

W trakcie opowiadania o swoich przeżyciach, związanych z pierwszym niepowodzeniem w MMA, mimo upływu miesięcy, okazało się, że Rousey wciąż mocno przeżywa tamte wydarzenia. Wówczas zdobyła się na odważne wyznanie, nie ukrywając przy tym swoich łez.
”Szczerze mówiąc, będąc w pokoju medycznym, gdzie siedziałam w kącie, myślałam sobie: ”kim ja teraz jestem?” Dosłownie siedziałam tam i rozważałam popełnienie samobójstwa, dokładnie w tej sekundzie myślałam: ”Jestem nikim. Co ja dalej zrobię? Nikt już nie będzie się mną przejmować”.”
”Będąc szczerą, spojrzałam do góry i zobaczyłam mojego mężczyznę, Travisa. Popatrzyłam na niego i przyszło mi na myśl: ”Muszę urodzić mu dzieci. Muszę pozostać żywa.” Naprawdę, tak to było. Nikomu o tym nie powiedziałam, poza nim.”
Wspomnianym mężczyzną jest oczywiście zawodnik UFC wagi ciężkiej, Travis Browne. Ta sytuacja pokazuje, że Rousey znajdowała się w naprawdę ciężkim położeniu po porażce, zwłaszcza psychicznym. Premierowa klęska mogła przerwać jej całą karierę, a w najbardziej skrajnym scenariuszu nawet i życie. Na szczęście nic takiego się nie stało i z pewnością zobaczymy ją jeszcze w oktagonie. Być może zdąży na lipcowe UFC 200, ale w tej chwili najważniejsze dla Rondy powinno być osiągnięcie pełnej równowagi i wyrzucenie z głowy wszystkich złych wspomnień, związanych z feralnym dla niej dniem 14 listopada 2015 roku, gdy jej świat uległ drastycznym zmianom.




















