Rumble Of The Kings: świetne walki, świetne nokauty w Sztokholmie
Na program gali złożyły się superfighty MMA i K-1 a dodatkową atrakcją był turniej tajskiego boksu. Wygrał go w imponującym Sanny Dahlback w dobrym stylu pokonując dobrego Fina Passi Luukkanena a potem swojego rodaka Martina Akhtara.

Bezsprzecznie gwiazdą wieczoru został Litwin Marius Zaromskis z grupy MMA Bushido, który znaną z Kyokushin Karate przewrotką (salto) w powietrzu trafił w głowę świetnego Brazylijczyka Bruno Carvalho (13-5). Prawdopodobnie zahamował tym samym jego marsz w górę rankingów i marzenia o wejściu do UFC. Nokaut był wyjątkowo efektowny i Litwin po walce z radości skoczył jeszcze trzy salta dodatkowo. Carvalho miał osiem wygranych walk z rzędu a wśród jego ofiar znaleźli się Vitor Nobrega były mistrz KSW czy Kyacey Uscola były uczestnik Ultimate Fightera. W wadze ciężkiej wystąpił Japończyk Yusuke Kawaguchi, ale nie miał żadnych szans w starciu ze świetnym Jorgenem Kruthem
Uwagę świata Muay Thai i K-1 przyciągnęły dwa pojedynki zawodników K-1 MAX. Pierwszy zakończył się skandalicznym werdyktem, gdy Dzabar Askerov z Dagestanu kopnął w jądra słynnego Chahida Oulad El Hadja z Maroka. Marokańczyk nie był w stanie kontynuować walki a warto przypomnieć, że Marokańczyk został podobnie „skasowany” w tym roku z Giorgio Petrosyanem na gali It’s Showtime w momencie gdy prowadził walkę na punkty. Tutaj Askerov był wyraźnie lepszy na początku walki ale niestety trafił przypadkowo lub mniej przypadkowo w jądra i pojedynek przerwano. Dlaczego przyznano mu zwycięstwo, pozostanie tajemnicą sędziego. Wątpliwości nie było już z kolei w walce Alexa Harrisa, który pokonał przez jednogłośną decyzję Yoshihiro Sato z Japonii. Ubiegłoroczny finalista turnieju K-1 tym razem walczył w wadze do 75 kg.

Walka Artura Kyshenko z Ukrainy z Yodsanklaiem Fairtexem z Tajlandii była światowym hitem i w Europie w tym roku lepszej walki nie było naszym zdaniem. Ogromna koncentracja obu zawodników i prowokowanie do błędów w pierwszej rundzie lepiej szło Kyshence. Rewelacyjne podcięcia, po których do niedawna uważany za najlepszego zawodnika Muay Thai bez podziału na kategorie Yodsanklai znalazł się na deskach były kompletnymk zaskoczeniem. Atak Ukraińca w końcówce rundy mógł zakończyć walkę przez nokaut, bo Taj był na pograniczu klęski. Druga runda to mobilizacja najsilniej kopiącego w światowej czołówce Taja i non stop atak. Kyshenko miał spore problemy ale przetrwał kryzys. W trzeciej rundzie nie było już kalkulowania tylko wymiany cios za cios. Przez dwie minuty Taj prowadził walkę optycznie w tej rundzie, ale finisz Kyshenki doprowadził wielu czystych trafień bokserskich, które siały spustoszenie w obronie Yoda i blisko było do powtórki z pierwszej rundy. Sędziowie nie mieli wątpliwości typując 3-0 a widzowie, że obejrzeli najlepsze widowisko tego weekendu w Europie.




















