Ryan Bader po walce z Ortizem: jestem wk..ny!
Jak się czujesz po walce?

Jestem wkurwiony. Byłem w najlepszej formie w swoim życiu. Wyprowadzałem kombinacje kopnięć i ciosów, ale dałem się trafić podbródkowym i potem obudziłem się w gilotynie.
Miałeś najlepszą formę…
Tak, miałem doskonały obóz przygotowawczy. W oktagonie czułem się jak w domu, nie miałem problemów ze stresem. Może zabrakło mi doświadczenia w tej walce.
Ludzie skazywali Tito na porażkę, wróżyli mu emeryturę. Tymczasem on zaskoczył wszystkich i Cię poddał. Chyba udowodnił, że jest jednak świetnym zawodnikiem i walki z nim nie należą do łatwych?
Tak, MMA to nieprzewidywalny sport i wszystko może się zdarzyć. On jest niezwykle doświadczony, jest w tym sporcie od zawsze i zna kilka sztuczek. Dałem się trafić, a on natychmiast to wykorzystał kończąc mnie gilotyną.
Myślisz, że Cię zaskoczył?
Nie. Mam na myśli to, że trzymałem się planu, czyli kułem go prostym i wewnętrznymi low kickami. Ponadto trafiałem kombinacjami. Myślę, że on zamarkował jakiś cios i wypuścił krótki, który doszedł do mojej szczęki. Obudziłem się dopiero na górze w gilotynie. Nie pamiętałem jak znalazłem się w parterze.
Przegrałeś dwie walki z rzędu, jak teraz widzisz swoją pozycję w UFC?
Jest strasznie źle. Ciężko pracowałem podczas okresów przygotowawczych do tych walk, ale niestety przegrałem. Jednak jestem bardziej doświadczony po tych porażkach.
Czy bardziej frustrująca jest porażka, czy przegrana bardzo szybko?
Obie rzeczy są tak samo frustrujące. Porażka to porażka, nie ważne czy szybko czy na punkty.
Czy ciosy Ortiza wywarły na Ciebie wpływ?
Nie. Fizycznie byłem wyłączony. Obudziłem się dopiero w gilotynie. To był idealny cios. Codziennie przyjmuję mocne ciosy w gymie.




















