Shark Fights 13: Thierry Sokoudjou gotowy do walki z Houstonem Alexandrem!
Trudno takiemu wrażeniu nie oprzeć patrząc na bilans ostatnich dokonań Houstona Alexandra choćby w UFC, które po relegowaniu go ze swoich szeregów w 2008 roku, ponownie przywróciło go do łask nie bez powodu – miał stanowić łatwy łup dla mistrza oglądalności Kimbo Slice’a, na którego organizacja postawiła i na którym się przeliczyła przy systemie PPV. Houston przegrał ze słabiutkim Kevinem Fergusonem, który tak właśnie po ludzku się nazywa były rywal Houstona. Masakry nie było bo obaj słaniali się na nogach i krzywdy sobie nie zrobili. Potem Alexander trafił na mniejsze gale jak 50/51 Combat League ale i tam dostał łupnia od Joeya Beltrana, którego po tym fakcie UFC natychmiast wzięło w swoje szeregi. W czerwcu wygrał też pojedynek (przez decyzję) z debiutantem Davidem Griffinem i tak trafił do Shark Fights.
Sokoudjou, którego mieliśmy okazję gościć w Warszawie na seminarium w 2008 roku, od czasów walki z Antonio Nogueirą gdy znokautował i jego i Ricardo Aronę miewał wzloty i upadki. Puszczony na głęboką wodę przez szefa TQ Ryana Parsonsa mógł utonąć i załamać się porażkami z Machidą, Cane, Mousasim czy Sobralem. Także bliskość wygranej walki z Ikuhisą Minową i porażka w końcówce pojedynku mogła go dobić do reszty, ale Thierry to twardy zawodnik i powrócił. Walki w mniejszych eventach dobrze jednak mu robią, bo nabiera doświadczenia a dwie wygrane z Davem Hermanem i Joaquimem Ferreirą dają mu prolongatę na coraz wyższą półkę rywali.
Thierry powiedział o rywalu: „podoba mi się Houston Alexander, jest wytrzymały i silny. Zawsze chciałem walczyć z takimi chłopakami jak on.” Jest faworytem tej batalii, tym bardziej że Houston lubi walkę w stójce a „Afrykański Zabójca” nie czuje się w parterze najlepiej. Thierry jak zawsze ciężko pracuje w TQ i będzie gotowy do walki w sobotę. A już 22 października w dalekim Abu Dhabi zmierzy się z rosyjską sensacją Shamilem Abdurahimovem na gali Abu Dhabi Fighting Championship gdzie awansował w turnieju.
