Strefa Walk: sprawa Aleksandra Emelianenko trafiła do prokuratury i Sądu! Starcia polsko – ruskiego ciąg dalszy!
Dodatkowo Strefa Walk wystąpiła z pozwem cywilnym do Sądu za poniesione koszty wobec managerki i zawodnika. Same tylko koszty przelotów, hoteli etc. to kwota od 60 do 70 tysięcy złotych nie licząc innych strat i kosztów, które zostały poniesione przez organizatorów a w konsekwencji doprowadziły do odwołania gali a jest to kwota zbliżona do miliona złotych. Przypomnijmy, że Emelianenko miał walczyć z Rafałem Dąbrowskim z Poznania po czym po zainkasowaniu pieniędzy wycofał się jednostronnie jeszcze przed galą rzekomo twierdząc, że organizatorzy nie zapłacili mu całej kwoty.

Później w wywiadzie dla jednego z rosyjskich portali powiedział, że kontrakt opiewał nie na 80 tysięcy a z całym teamem rosyjskich fighterów mających wystąpić w meczu Polska vs Rosja, który reprezentował nawet 110 tysięcy, co dla przeciętnie nawet zorientowanych fanów MMA jest astronomiczną kwotą przy klasie jaką prezentuje dziś sobą ten zawodnik. Paweł Wolski i Strefa Walk w momencie gdy trwało całe zamieszanie stwierdził, że to bzdura bowiem w kontrakcie jak wół stało 80 tysięcy. Emelianenko i jego managment zmienili część zawodników jednostronnie w karcie walk, na niedługi czas przed galą i zgodzili się na obniżkę kwoty za cały udział z 80 na 60 tysięcy dolarów. Jest potwierdzone w korespondencji pomiędzy stronami. W wywiadzie w Rosji, dziwnym trafem potwierdził to także Aleksander Emelianenko.
Paweł Wolski jak mówi na dowód tej sprawy – ma korespondencję mailową z managerką zawodnika. Managerka w nerwowej dyskusji na pytanie o ujemne rekordy walk wymienionych zawodników przyznała się, że mieli oni dostać niewielkie kwoty za występ a wcześniej zapewniała wraz z Aleksandrem, że są tak dobrzy dlatego aż tak dużo kosztują. Organizatorzy nie chcieli tracić na wizerunku gali biorąc słabeuszy stąd AE Team zgodził się na obniżenie kwoty zdaniem Wolskiego. Częściowo winę bierze też na siebie z powodu nieznajomości stawek zawodników, choć jak mówi, takie informacje w Polsce nie są publikowane i w tym tkwi trudność weryfikacji.
Dodatkowo jak powiedzieli organizatorzy i to jest jeden z ciekawszych wątków tej sprawy – jest także mailowe potwierdzenie faktu występowania w imieniu brata i zarazem znanej rosyjskiej gwiazdy MMA Fiodora Emelianenko, Iriny Staroverovey i Aleksandra z żądaniem za jego przyjazd jako gościa honorowego, pieniędzy w kwocie 10 tysięcy dolarów. Na ten cel organizatorzy przekazali 2 tysiące zaliczkowo i jest to potwierdzone w mailu. Co ciekawe brat Fiodora, Aleksander gorąco zaprzeczał temu faktowi tłumacząc się w rosyjskich mediach, że nie miało to miejsca. Jeśli taki dowód (korespondencja) istnieje to jest on kompromitujący dla Aleksandra Emelianenko i jego managerki a Paweł Wolski utrzymuje, że jest to fakt bezsporny i jeden z materiałów kluczowych w tej sprawie.
Jak wiadomo w event i jego wsparcie w dobrej wierze zaangażowała się rosyjska ambasada a nawet osobiście ambasador Rosji. Na niedoszłą galę zapowiedziało się ok. 60 osób z rosyjskiej placówki i przedstawicieli rosyjskich firm a Aleksander Emelianenko był na konferencji prasowej zorganizowanej w placówce dyplomatycznej na kilka dni przed wydarzeniem, zapewniając, że będzie na gali i będzie walczył. Po zainkasowaniu 22 tysięcy z drugiej transzy płatności, wrócił do Holandii gdzie trenował wraz z bratem i opublikował na swojej stronie internetowej, że nie stawi się na walce ponieważ jego żądania nie zostały rzekomo spełnione. Co więcej nawet ambasador Rosji miał problem z kontaktem z nim gdy próbował swoim autorytetem na prośbę organizatorów pomóc w tym, by jednak zjawił się w Warszawie. Niewiele to dało, bo rosyjski dyplomata z trudem po dwóch dniach skontaktował się z managerką zawodnika a ta umyła ręce w tej sprawie.
W trakcie wyjaśniania całej sprawy przez organizatorów już po fakcie doszły do nich informacje, iż część zawodników rosyjskich jeszcze na jakiś czas przed przekazaniem drugiej transzy pieniędzy miała informacje, iż nie wystąpi na gali, bo: „Polacy nie chcą płacić” – taką wiadomości miał im rzekomo przekazać Aleksander bądź też jego managerka, która pilotowała sprawę w ramach tworu zwanego „AE Team” czyli w naprędce zmontowany zespół mający ponoć wystąpić w Polsce. Oczywiście jest to trudny do zweryfikowania fakt, ale pośrednio potwierdza go brak zainteresowania managmentu AE Team wizami, jakie są wymagane dla obywateli Rosji w Polsce – twierdzi Paweł Wolski. Ze strony AE Team nie wpłynęła ponoć żadna dokumentacja potrzebna do formalności wizowych czy związanej z biletami lotniczymi na wymienionych w ostatniej fazie zawodników, co jest dość zastanawiającym faktem.
W podsumowaniu można zauważyć, iż jest wiele ciekawych okoliczności tej sprawy i konkluzja lub co najmniej podejrzenie – zdaniem organizatorów, że Emelianenko od początku nie zakładał wystąpienia na gali Strefa Walk chcąc tylko skasować gażę lub jej część a potem wycofać się z walki. Właśnie ten wątek zdaniem prezesa Aleksandra Mikołajczaka i Pawła Wolskiego jest bardzo prawdopodobny. Ich zdaniem forma jaką zaprezentował w swoich ostatnich walkach każe przyjrzeć się temu uważnie. W naprędce zorganizowanej mu walce w organizacji M-1 Global (gdzie udziałowcem jest jego brat Fiodor) po wybuchu afery z jego wycofaniem się – dobrano mu pozornie słabego rywala Magomeda Malikova znacznie odstającego klasą i rekordem od niego. Niższy i lżejszy góral z Kaukazu położył go na deski niemal w pierwszej akcji, kompromitując na oczach całej Rosji, bowiem galę transmitowała stacja „Rassija-2”. Rok wcześniej ośmieszył go australijski kickboxer Peter Graham pokonując w Rosji.
W całej sprawie jak twierdzą organizatorzy jest część ich winy a głównie przystanie na wysokie kwoty jakie zażądano od nich powołując się na magię nazwiska Emelianenko a co gorsza na długo przed wykonaniem pracy przez brata słynniejszego Fiodora Emelianenko. Po odwołaniu jednej z planowanych gal wcześniej z jego udziałem gdy nie miał kompletu badań lekarskich czuli się w obowiązku dać mu drugą szansę i budować organizację we współpracy z nim. Okazało się, że były zawodnik Pride uważa, że: „polscy przedsiębiorcy to tzw. dojne krowy, które można łupić i nie ponieść konsekwencji w momencie gdy są na to umowy” – zaznaczył Paweł Wolski. Jego zdaniem organizatorzy nie zamierzają popuścić i środkami prawnymi wydobędą swoje pieniądze od Aleksandra Emelianenko. Będziemy informować o tej sprawie naszych czytelników.




















