Strikeforce Overeem vs Werdum: Josh Barnett i Alistair Overeem awansują do półfinału! Wyniki!
Zanim jednak do octagonu w hali American Airlines Arena trafili główni bohaterowie, publiczność wynudziła się oglądając łatwo przewidywalne wynikiem starcie rezerwowe turnieju pomiędzy Amerykaninem Chadem Griggsem (11-1) a bratem mistrza Valentijnem Overeemem (29-26). Starszy z eksportowej pary braci Overeemów zaprezentował to z czego jest znany – jeśli ktoś postawi twardy opór to on wymięka. Jeśli Valentijn położy się na plecy lub zostanie zasypany gradem ciosów to szybko odda pole i całą walkę. Dokładnie taki scenariusz został zrealizowany i Amerykanin został zwycięzcą po zaledwie dwóch minutach pojedynku. Valentijna chyba szybko nie zobaczymy na arenach Strikeforce po tym co pokazał, ale każdy kto liczył na coś więcej z jego strony nie powinien być rozczarowany.

Równie wielkim rozczarowaniem było to co zaprezentowali weteran Jeff Monson (42-12) i olimpijczyk w zapasach Daniel Cormier (8-0). Uchodzący za zawodników z kapitalnymi umiejętnościami parterowymi postanowili publiczności pokazać swoją stójkę, która delikatnie mówiąc nie stoi na najwyższym poziomie. Było to zupełnie tak jakby oba sztaby trenerskie powiedziały swoim podopiecznym: „uważaj on może być groźny w parterze” i obaj parterowcy trzymali się wytycznych bojąc się zejść do koronnej płaszczyzny. W dość niezdarnych i przeraźliwie wolnych pląsach lepiej radził sobie zapaśnik Cormier. „Snowman” próbował kilkukrotnie nieporadnie obalić rywala ale jedna z kontr rzuciła jego samego na ziemię a Cormier nie skorzystał z zaproszenia dając wstać powolnemu rywalowi. Monson coś próbował zmienić w końcówce walki ale na próbach się skończyło. Cormier został zwycięzcą walki i jest to zgodne z tym co działo się w klatce.
Jedyne starcie głównej karty walk w innej niż ciężka kategoria mogło się podobać. Były mistrz EliteXC KJ Noons (10-4) został kompletnie zaskoczony przez solidnego Jorge Masvidala (22-6), który narzucił mu od początku swoje warunki podkreślając to dużą ilością trafień i obaleniami, po których kontrolował walkę a dodatkowo doprowadził do rozcięć i krwawienia rywala. Zanim Noons się zorientował i wziął do roboty było już po walce, bo przewaga punktowa Masvidala była ewidentna a dodatkowo kontrolował on pojedynek do końca. Decyzja mogła być tylko jedna i zwycięstwo punktowe przyznano Masvidalowi.

Josh Barnett zrobił to co zapowiadał z Brettem Rogersem. Pierwszą rundę poświęcił na zmęczenie rywala i już po pierwszym kapitalnym wyniesieniu i obaleniu cięższego Rogersa nie dał mu wstać niemal do końca rundy. W drugim starciu potwierdził swoją klasę dusząc ramieniem przeciwnika i po minucie było już po wszystkim. Josh awansował dalej i spotka się z Rosjaninem Sergeyem Kharitonovem a Brett Rogers przegrywając trzecią walkę z rzędu chyba pożegna się na dobre z walkami o wielkie stawki.
Główny pojedynek wieczoru był wielką partią szachów. Publiczność mogła być minimalnie niezadowolona, ale w tej szalenie interesującej konfrontacji najlepszego uderzacza jakim jest ubiegłoroczny mistrz K-1 World GP czyli Alistair Overeem z jednym z najlepszych grapplerów świata Fabricio Werdumem, każdy starał się wciągnąć rywala w swoją grę. Każdy pilnował swojej płaszczyzny w której czuł się mocny i dyscyplina taktyczna położyła się cieniem na widowisko. Widzowie zapamiętają siedzącego po wielekroć Werduma zapraszającego do parteru Holendra z których to ten nie bardzo chciał skorzystać a jeśli nawet to na własnych warunkach. Siła Alistaira była imponująca i za każdym razem bronił on się przed obaleniami a następnie rzucał Werdumem o matę. Ten kładł się na plecy i wolno wstawał gdy Holender odchodził dając mu na to czas.
Jednak ze strony Fabricio nie zabrakło też prób wymian w stójce z „Demolition Manem”. O dziwo wizualnie więcej uderzeń zadał właśnie Brazylijczyk, który był szybszy od Overeema, stawiającego na siłę i mocne uderzenia. Dwa z nich dotarły do głowy Fabricio, ale ten bronił się przytomnie. Overeem także zbierał ciosy i kilka uderzeń kolanem Werduma mogło mu zrobić krzywdę. Walkę obaj kończyli krańcowo wyczerpani, bo co by nie powiedzieć o widowisku to obaj dali z siebie wszystko, by przede wszystkim bronić się przed popełnieniem błędów a dopiero potem zdemolować lub poddać rywala. Sędziowie premiowali wizualną dominację Overeema i chyba była to słuszna decyzja. Wygrana nie jest kompletną zemstą za pojedynek z 2006 roku gdy Werdum zmusił do poddania Holendra na ringu Pride w Japonii, ale daje jakąś satysfakcję a przede wszystkim awans i walkę o finał z nie mniej monstrualnym Antonio Silvą.
Komplet wyników:
Walki eliminacyjne:
170 lbs.: Isaac Vallie-Flagg pokonał Briana Melancona przez decyzję 3-0 (28-29, 29-28, 29-28)
180 lbs.: Nah-Shon Burrell pokonał Joe Raya przez decyzję 3-0 (29-28, 29-28, 29-28)
155 lbs.: Conor Heun pokonał Mango Almeidę przez decyzję 3-0 (29-28, 29-28, 29-28)
155 lbs.: Justin Wilcox vs. Gesias „JZ” Cavalcante – No Contest
Główna karta:
265 lbs.: Chad Griggs pokonał Valentijna Overeema przez TKO (uderzenia) w 1 rundzie (2:08 min)
265 lbs.: Daniel Cormier pokonał Jeffa Monsona przez decyzję 3-0 (30-27, 30-27, 30-27)
155 lbs.: Jorge Masvidal pokonał K.J. Noonsa przez decyzję 3-0 (29-28, 29-28, 29-28)
265 lbs.: Josh Barnett pokonał Bretta Rogersa przez poddanie (arm triangle) w 2 rundzie 2 min (1:17 min)
Main Event:
265 lbs.: Alistair Overeem pokonał Fabricio Werduma przez decyzję 3-0 (29-28, 30-27, 30-27)




















