Tako rzecze Dana White: jesteśmy dalej niż bliżej z Alistairem czyli debiut na UFC 140?
Według nieoficjalnych wiadomości podawanych między innymi przez bjpenn.com wszystko jest już w zasadzie ustalone w głównych ramach i Overeem debiutuje na gali UFC 140 z nieznanym na razie rywalem. W dużej mierze można stwierdzić, że tak dokładnie jest z kilku powodów zauważalnych nawet przez średnio rozgarniętego obserwatora spraw kontraktowych w UFC, Strikeforce czyli ogółem w Zuffa.

Prezes White bardzo ochoczo naciskał na rozwiązanie umowy z całym teamem Golden Glory, który reprezentuje Overeem a im gorzej zostali potraktowani tym łatwiejsza jest pozycja do rozmowy na przyszłość. Nie od dziś wiadomo, iż dąży on do osłabienia Strikeforce, którą Zuffa przejęła i którą ma w swoim pakiecie wraz z UFC. White zarządza UFC ale nie Strikeforce, bo tam do jesieni będzie nadal stary prezes Scott Coker i choć pewnie nie będzie w niej do jesieni życia to póki co jego pomysły nie przynoszą strat organizacji.
Wypromowany medialnie Overeem z dodatkowym konfliktowym tłem i ewentualną wielką zgodą w objęciach Dany White to łakomy kąsek, który może się zwrócić już w pierwszej walce niezależnie od rywala a tych potencjalnie jest dwóch na liście: Brock Lesnar lub Frank Mir o ile obaj nie zmierzą się ze sobą po raz trzeci. Ten pomysł jednak wrzucony był już na giełdę plotek celem sprawdzenia zainteresowania i póki co fani nie są zainteresowani oglądaniem trylogii, ale nigdy nic nie wiadomo. Wszak jedzenie w McDonaldzie też nie jest zdrowe i smaczne a jednak klienci walą drzwiami i oknami po to co serwuje szef kuchni w niewyszukanym menu. Dokładnie tak samo może stać się tutaj i przy medialnej promocji niestrawności nie będzie.
Zatem Alistair pokornie zaczeka na nazwisko rywala i weźmie każdego tym razem bez grymaszenia primadonny a gdy przegra stanie się chłopcem do bicia medialnego. No bo pobity mistrz Strikforce w pierwszej walce pokaże wartość UFC jako „miejsca gdzie walczą najlepsi”. Jeśli nawet wygra będzie spłacał się dalej, bo po to został zatrudniony. O ile wytrzyma jego wątroba „ciężkie przygotowania” to w kolejnej walce może bić się nawet o pas. Oczywiście to tylko gdybanie, ale jasno widać, że tak czy tak UFC i Dana White jest jedynym pewnym wygranym w tej sytuacji. I tak to jest. Every body knows.




















