UFC 102 „Couture vs. Nogueira” – Podsumowanie gali

Antônio Rodrigo Nogueira po klęsce z Frankiem Mirem powrócił w świetnej formie i wyraźnie pokonał na punkty Randy’ego Couture’a. U ”Minotauro” bardzo dobrze funkcjonował boks i po jego akcjach ”Captain America” parukrotnie lądował na deskach, uchodząc z opresji z najwyższym trudem. Brazylijczyk miał dwie świetne okazje na poddanie rywala duszeniami, jednak Randy zachowywał zimną krew i wydostawał się z tych uścisków Noga, który w każdej z rund miał po jednej niemal stuprocentowej okazji na skończenie Amerykanina. Couture, choć przez prawie cały pojedynek przegrywał pokazał ogromną wolę i serce do walki, w przeciwnym wypadku prawdopodobnie nie dotrwałby do końcowej syreny, próbował się także od czasu do czasu odgryzać Nogueirze, lecz jego akcje nie robiły wrażenia na zawodniku z Rio de Janeiro. Występ Antônio Rodrigo był tak udany, iż może liczyć wkrótce na walkę o pas mistrzowski wagi ciężkiej i kto wie, czy w takiej formie nie byłby w stanie odebrać go z rąk aktualnego czempiona, Brocka Lesnara bądź Shane’a Carwina.
Na zwycięską ścieżkę powrócił Thiago Silva. Zawodnik, którego jako pierwszy zastopował obecny król wagi półciężkiej, Lyoto Machida nie miał większych problemów ze zwycięstwem nad Keithem Jardine’em. Silva nie dał się sprowokować Jardine’owi, znalazł odpowiedni moment do ataku i powalił go mocnym lewym sierpowym, by potem wykończyć go kilkoma równie potężnymi ciosami, gdy ”Dean of Mean” leżał już na plecach. Zważając na ofensywny styl walki Brazylijczyka prawdopodobnie dostanie niedługo poważne walki, do ”titleshota” co prawda droga daleka, ale nie powinien narzekać na brak ciekawych wyzwań w LHW.
Dość niespodziewanym wynikiem zakończył się bój Chrisa Lebena z Jake’iem Rosholtem. Długimi fragmentami był on bardzo chaotyczny i przez dłuższy czas lepiej w tym chaosie odnajdywał się znany z mniejszego lub większego świra Lebena. Jednak w trzeciej rundzie Rosholt obalił go i w parterze skończył znanego z pierwszego ”The Ultimate Fightera” rywala duszeniem trójkątnym rękoma. Nie po raz pierwszy więc dała o sobie znać chimeryczność Lebena, a Rosholt zanotował cenne zwycięstwo nad dość uznanym przeciwnikiem.
W walce, która była prawdopodobnie eliminatorem do starcia z mistrzem wagi średniej, Andersonem Silvą górą był Nate Marquardt. Na pokonanie jak do tej pory niezwyciężonego Demiana Maia potrzebował 20 sekund i zaledwie jednego wyprowadzonego ciosu. Wykorzystał brak obrony u Brazylijczyka, nokautując go zadanym w tempo prawym prostym. Dzięki tak odniesionemu zwycięstwu walka o pas stoi przed Marquardtem otworem, a Maia, będący o jedno zwycięstwo od tego zaszczytu w najbliższych potyczkach dostanie słabszych rywali, których zapewne będzie wykańczać firmowymi poddaniami.
Gorszą dla nas informacją jest bez wątpienia porażka urodzonego w Polsce Krzysztofa Soszyńskiego z Brandonem Verą. Przez całą walkę przeważał Vera, głównie dzięki przewadze technicznej w stójce oraz za sprawą bardzo dobrej obrony przed obaleniami. Soszyński w stójce nie był w stanie wyrządzić rywalowi większej krzywdy, więc próbował przenieść pojedynek do parteru, co udało mu się tylko raz i to dosłownie na chwilę. Zabrakło mu zdecydowania we własnych akcjach, tymczasem Vera przez 15 minut zachowywał pełen spokój i to on dyktował warunki gry w oktagonie. Vera to twardy przeciwnik, więc porażka z nim nie przynosi Soszyńskiemu żadnej ujmy, lecz w tak mocno obsadzonej kategorii, jaką jest LHW każda porażka spycha w dół rankingów. Liczymy jednak na to, iż Krzysztof przy następnej okazji odniesie przekonywujący sukces.
Wśród walk undercardowych na szczególną uwagę zasługuje wyczyn Todda Duffee’ego, który stał się autorem najszybszego nokautu w historii UFC. W siedem sekund wyłączył on z walki Tima Hague’a i od tej pory kariera tego młodego zawodnika z American Top Team będzie śledzona uważniej. Planowe zwycięstwo nad Chrisem Tuchshererem odniósł także Gabriel Gonzaga i już po raz drugi rozpocznie mozolną wędrówkę do odzyskania czołowej pozycji w wadze ciężkiej, jaką niedawno utracił.
Gdyby nasz rodak odniósł zwycięstwo, tę galę uznalibyśmy za bardzo udaną, jednak i bez tego nie powinniśmy narzekać zbytnio na poziom UFC 102.

Antonio Rodrigo Nogueira vs. Randy Couture
Pojedynek zaskoczył poziomem wszystkich. Zawodnicy przygotowani byli bardzo dobrze i choć może nie byli w życiowej formie to kondycją i walecznością mogli zaimponować wszystkim. Szczególnie Couture mógł się podobać, bowiem padał kilkakrotnie po ciosach i ratował się z opresji. Nogueira tym razem odstawał szybkością tylko na początku walki, potem jego kombinacje bokserskie funkcjonowały znakomicie. Niewiele brakowało mu by dwukrotnie poddać legendę UFC, ale właśnie to dzieli go od życiowej formy – dawniej nie wypuściłby takiej szansy z rąk. Randy pokazał wielkie serce tego wieczora i choć przegrał drugi pojedynek z rzędu, to może chodzić z podniesioną głową. Nogueira będzie starał się wrócić na szczyt, jednak ciężko mu będzie podjąć walkę z Brockiem Lesnarem czy Shane Carwinem, bo obaj dysponują dobrą szybkością i potężnym uderzeniem a dziś widać było dziury w obronie Brazylijczyka. O ile z Randym udawało się przetrzymać takie kryzysy, to z tak silnymi rywalami jak obaj byli zapaśnicy może być już problem. W walce z Randym najciekawsza była trzecia runda, bowiem akcje zmieniały się jak w kalejdoskopie. Nogueira kończył walkę na plecach a wydawałoby się że wiek i waga predestynują jego do podkreślenia przewagi uzyskanej w tej bitwie. Randy nie musiał z kolei niczego udowadniać. Mając 46 lat i walcząc na takim poziomie szacunek rodzi się sam z siebie do takiego fightera.
Wynik: Antonio Nogueira zwyciężył przez decyzję

Keith Jardine vs. Thiago Silva
Walka tak jak przewidywaliśmy przebiegała w stójce. Keith pojedynek zaczął śmielej, pozwalając sobie na szybkie akcje bokserskie łączone z niskimi kopnięciami, trzeba przyznać że inicjatywa była po jego stronie. Silva nie przejmował się zapędami przeciwnika i spokojnie zbierał wszystkie uderzenia na rękawice. Wyłapał jedno z kopnięć Jardine’a i zeszli na chwilę do parteru. Keith jednak umiejętnie wyszedł szybko z opresji. Jednak jak to się zwykło mówić, co się odwlecze to nie uciecze… Thiago trafił silnym sierpem a później niczym chirurg dokończył dzieła uderzeniami w parterze. Silva pokazał, że szybko otrząsnął się po wyraźnej porażce z Machidą i wciąż utrzymuje wysoką formę.
Wynik: Thiago Silva zwycięża przez TKO w 1 rundzie
Jake Rosholt vs. Chris Leben
Ten pojedynek pokazuje jak ważna w MMA bywa cierpliwość. Leben przez dwie rundy dominował w walce i prezentował swój agresywny styl, który zawsze się podoba widzom. Rosholt praktycznie nie istniał w tym pojedynku a już na pewno nie na tyle by zagrozić swojemu rywalowi poważnie. W zasadzie wykorzystał pierwsze osłabienie na początku 3 rundy Lebena i poddał go efektowną techniką dusząc tzw. „trójkątem”. Być może jest coś z prawdy w tym że Leben bez „wspomagania” nie daje rady wytrzymać walki na tym poziomie przez pełne trzy rundy. Powrót po wpadce dopingowej w Anglii nie okazał się w jego wypadku efektowny i tu może leżeć część przyczyny.
Wynik: Jake Rosholt pokonał Chrisa Lebena przez poddanie w 3 rundzie

Nate Marquardt vs Demian Maia
Ta jakże ważna walka dla przyszłości wagi średniej zakończyła się bardzo szybko, bo zaledwie po 20 sekundach. Nie ma zbytnio o czym się rozpisywać: Maia wyprowadził jedno celne kopnięcie, Marquardt spokojnie czekał na swoją szansę w stójce i gdy Brazylijczyk zdecydował się skrócić dystans, atakując kolanem, Marquardt doskonale wyczuł odkrytego rywala i posłał go na deski potężnym prawym prostym. Impet szarżującego Maii dodał temu ciosowi dodatkowej siły, co poskutkowało tym, iż efektownie upadł na najniższą strefę oktagonu, która do tej pory oznaczała dla niego wyłącznie zwycięstwa, bo tam kończył swych rywali poddaniami. Być może za bardzo uwierzył w efekty treningów Muay Thai z Wanderlei’em Silvą, który jak wiemy ostatnio znajduje się w gorszym okresie kariery. Marquardt nawet się nie zmęczył, bowiem nokautujący cios był jedynym, jaki wyprowadził przy okazji tego pojedynku. Coraz powszechniejsza w MMA wszechstronność Marquardta wzięła górę nad wciąż jednowymiarowym stylem Maii i to ”The Great” dostanie okazję, by być ”great”, jeśli w niemal pewnym starciu z Andersonem Silvą pokusi się o megasensację, odbierając ”Pająkowi” pas mistrza wagi średniej.
Wynik: Nate Marquardt wygrał przez KO (prawy prosty) w 1 rundzie

Krzysztof Soszyński vs. Brandon Vera
Od początku pojedynku widać było nastawienie na walkę w stójce u obu zawodników. Soszyński źle rozstrzygał ten pojedynek taktycznie przyjmując wymiany kopnięć i próbując to niwelować niezłym boksem. Jak nieoficjalnie wiadomo w Team Quest gdzie Polak trenuje zawodnicy narzekają na trenerów kickboxingu, którymi są Meksykanie. Dziwne więc jest że ufał w ten element walki z tak dobrze wyszkolonym w Muay Thai rywalem. Krzysztof nie miał pomysłu na tę walkę i z trudem raz obalił Verę, zresztą nie na długo. Nie wypracował sobie pozycji do założenia ulubionej „kimury”, zatem nie bardzo było jak wygrać przed czasem z silnym fizycznie rywalem. Obaj zresztą nie osiągnęli przewagi, która byłaby widoczna gołym okiem i sędziowie lepiej punktowali wrażenia artystyczne niż czyste trafienia. Wypadło na Verę ale nie był to rewelacyjny pojedynek tak z jednej jak i drugiej strony.
Wynik: Brandon Vera zwyciężył przez decyzję sędziów.
Ed Herman vs Aaron Simpson
Finałową potyczkę z undercardu trudno uznać za porywające widowisko. W stójce było widać różnicę: Herman wyprowadzał więcej kombinacji, Simpson polował na nokautujący cios. Było też widać różnicę w umiejętnościach zapaśniczych, gdyż Simpson z dużą łatwością obalał rywala. Połowę pierwszej rundy Herman przeleżał na plecach, czekając na podjęcie jakiejś ofensywnej inicjatywy u przeciwnika, lecz ten nie kwapił się do ataków, a Herman z tej teoretycznie niegroźnej pozycji zagrażał upkickami i… ekwilibrystycznymi highkickami. Simpson osiągnął cel: trafił prawym sierpem i chciał skończyć Hermana na ziemi, ale ten wykaraskał się z ciężkiej sytuacji. Najgorsze dla Hermana stało się jednak przy jednym z obaleń Simpsona. Wówczas jego kolano uległo uszkodzeniu i z trudem dotrwał do końca rundy. Ambitnie podszedł do drugiej rundy, lecz po kilkunastu sekundach kontynuowanie walki było dla niego rzeczą niemożliwą. Simpson, który ze swoim mocnym ciosem i świetnymi zapasami może być solidnym zawodnikiem w wadze średniej utrzymał więc status niepokonanego.
Wynik: Aaron Simpson wygrał przez TKO (kontuzja kolana) w 2 rundzie

Todd Duffee vs. Tim Hague
Walka bez wielkiej historii. Hague chciał rozpocząć walkę wielkimi fajerwerkami, jednak nie domyślił się że to on będzie grał rolę drugoplanową. Potężny zamachowy i jednoczesne całkowite odsłonięcie Tima dało szansę Toddowi uderzenie silnym prostym, który idealnie wpasował się w szczękę przeciwnika. Duffee zaliczył naprawdę wymarzony debiut, oby tak dalej.
Wynik: Todd Duffee zwycięża przez KO w 1 rundzie




















