UFC 106 „Ortiz vs. Griffin 2”: zapowiedź i typowanie Redakcji!

Main Event
Tito Ortiz (15-6-1) vs. Forrest Griffin (16-6)
Trochę przypadkowo main eventem gali została wyżej przedstawiona walka, jednak w żadnym wypadku nie można jej nic zarzucić. Zarówno medialnie jak i jakościowo walka zapowiada się naprawdę ekscytująco. Tito pojawia się ponownie w oktagonie po półtora rocznej przerwie, skończył się pokazywać w telewizji i udawać gwiazdora tylko wziął się w końcu do uczciwej roboty. Podobno po jego kontuzji z plecami już nic nie zostało, więc można stwierdzić, że nic na przeszkodzie już nie stoi aby powrócić do dawnych sukcesów. Dyspozycja Ortiza to wielka niewiadoma, natomiast Griffin cały czas jest w obiegu i nie robił sobie żadnych przerw. Niestety dla Forresta ostatnie pojedynki nie potoczyły się dosyć szczęśliwie – stracił pas z Evansem oraz doznał upokarzającej porażki z Andersonem Silvą. Jednak to on wydaje się być w leszej sytuacji, ponieważ mimo porażek nie miał dłuższej przerwy w przeciwieństwie do Ortiza. Tito zapadł a w pamięć wszystkim jako zawodnik agresywny i zdecydowany w działaniu, szybko sprowadza swojego przeciwnika na ziemię i zalewa go gradem ciosów – przynajmniej w latach jego świetności. Zdecydowanie jego największym atutem są obalenia. Griffin z kolei to zawodnik przede wszystkim wszechstronny, nic co przyda się w walce nie jest mu obce. Prezentuje się dobrze w stójce (zapominamy o walce z Pająkiem), w parterze bardzo dobrze sobie radzi i nie tak łatwo go złamać w tym aspekcie walki. Ten pojedynek można uznać jako rewanż z 2006 kiedy to Ortiz zwyciężył. Jednak w tej chwili dajemy większe szanse na zwycięstwo Griffinowi, który od tamtego czasu poczynił ogromny postęp w każdym wymiarze i uchodzi wciąż za czołowego zawodnika dywizji LHW kiedy to Ortiz od nowa musi udowadniać swoją wartość.
Nasz typ:: Forrest Griffin zwycięży przez decyzję
Anthony „Rumble” Johnson (8-2-0) vs Josh „Kos” Koscheck (13-4-0)
Koscheck bezwątpienia będzie najlepszy zawodnikiem, z jakim przyszło się dotychczas zmierzyć Johnsonowi. „Rumble” walczy w chwili obecnej o wejście do ścisłej czołówki kategorii półśredniej UFC. „Kos” już się tam znajduje, ale fakt, iż w ostatnich czterech walkach odniósł dwie porażki czyni jego pozycję w tym gronie mało stabilną. Atrybutami jakie przychodzą na myśl w kontekście Johnsona są przede wszystkim rozmiary i siła. Jest on o 10 cm wyższy od Koschecka. Ale jego wzrost przyczynia się do tego, że miewa problemy ze zrobieniem wagi. Miało to miejsce chociażby przed jego ostatnią walką z Japończykiem Yoshidą. Tym razem jednak trudno spodziewać się pobłażania ze strony UFC i przeciwnika dla tego typu potknięć. Johnson po prostu musi zrobić wagę! Obaj zawodnicy wygrali swe poprzednie walki przez KO w pierwszej rundzie. Są pewni siebie i zdeterminowani. Braki techniczne w stójce Johnson nadrabia niesamowitą siłą. Każde jego uderzenie może zakończyć się nokautem. Koscheck w tej płaszczyźnie jest lepszy technicznie, ale nie dysponuje aż tak mocnym uderzeniem jak jego czarnoskóry przeciwnik, więc w stójce może zdarzyć się wszystko. Przypuszczać można, że bardziej doświadczony „Kos” postara się nie popełnić błędu Yoshidy i przeniesie walkę z Johnsonem do parteru tak szybko, jak to możliwe i tam poszuka rozstrzygnięcia. Koscheck posiada przecież bardzo dobre umiejętności zapaśnicze, więc jest w stanie to zrobić. Johnson nacierany nie jest tak pewny siebie, zdecydowany i niebezpieczny. Ponadto ma problemy z walką na ziemi.
Nasz typ: Josh „Kos” Koscheck wygra przez decyzję
Luiz Cane (10-1) vs. Antonio Rogerio Nogueira (17-3)
No i doczekaliśmy się debiutu w UFC mniejszego brata Big Noga. Czeka go niezwykle trudne zadanie, ponieważ zmierzy się ze swoim rodakiem, który już zdołał się bardzo dobrze zaaklimatyzować w oktagonie i to z całkiem dobrym skutkiem. Można powiedzieć, że Cane jest tuż za czołową grupą zawodników dywizji LHW. Jest to niezwykle mocno uderzający zawodnik i to właśnie w stójce stara się kończyć swoje walki. Rogerio to może bardziej przekrojowy zawodnik jednak za Canem stoi młodość i świeżość, przed nim jeszcze sporo do pokazania. Za jednym zamachem UFC sprawdzi czy Lil Nog jest w stanie walczyć wciąż na wysokim poziomie i czy Cane pokona znanego zawodnika z wyższej półki, dla każdego z nich to ważna walka i na pewno nie będą chcieli odpuścić ani na chwilę.
Nasz typ: Luiz Cane zwycięzy przez (T)KO
Amir Sadollah (1-1-0) vs Phil „New York Bad Ass” Baroni (13-11-0)
Ta walka to zestawienie świeżości (bo nie młodości) z doświadczeniem. Sadollah jest zawodnikiem będącym dopiero na starcie przygody z zawodowym MMA. Baroni natomiast walczył niemal we wszystkich znaczących organizacjach świata. Dla niego ta walka to powrót do UFC. Ostatni raz walczył dla tej organizacji w 2005 r. Sadollah jest zawodnikiem przekrojowo wyszkolonym. Swą stójkę opiera na Muay Thai. W przeszłości toczył walki w tej formule. W starciu z CB Dallawayem pokazał, że na niezłym poziomie opanował również sztukę poddawania. O Philu Baronim wiadomo już chyba wszystko. To zawodnik doświadczony, eksplozywny i dysponujący nokautującym uderzeniem. Jednak posiada również znaczące wady a największą z nich są mizerne umiejętności parterowe. Ponadto jego ostatnia walka z Joe Riggsem w Strikeforce ujawniła spore braki w przygotowaniu kondycyjnym. Jeśli Sadollah chce osiągnąć coś znaczącego w MMA musi wygrywać walki z takimi przeciwnikami. Gdy przyjmie strategię wspomnianego wyżej Joe Riggsa, tzn. sprowadzi walkę do parteru, to zamęczy tam skostniałego technicznie i fizycznie Baroniego.
Nasz typ: Amir Sadollah wygra przez decyzję




















