UFC 120: James McSweeney vs. Tom Blackledge!
Napięcie było uzasadnione, bowiem Anglik skompromitował się w niedawnej walce na gali TUF 11 Finale w Las Vegas z innym debiutantem Travisem Brownem gdy po niemrawych akcjach gwiazdy TUF’a 10 – niestrudzony dostawca psów do amerykańskiej armii (Browne) zobaczył że nie ma się czego bać i spuścił szybki łomot Jamesowi. Bił go jednak chyba niezbyt mocno i ten po interwencji sędziego, domagał się dalszego lania. Niestety sędzia nie był zwolennikiem masochizmu i ogłosił wygraną Amerykanina. James taktycznie złożył protest co być może zapobiegło zwolnieniu go z organizacji.
A pomyśleć, że niedawno McSweeney rozdawał autografy z najlepszym trenerem MMA roku 2009 Gregiem Jacksonem. Po ewentualnej przegranej z Blackledgem, chyba jedyny autograf jaki postawi James to będzie podpis pod rozwiązaniem kontraktu.
Obrona poprzez atak czasem ma sens i UFC przydzieliło mu teraz rodaka z Wolfsair Academy, który jest dość wszechstronnym zawodnikiem i walczył z kilkoma niezłymi fighterami. Na koncie ma np. wygraną z naszym zawodnikiem Przemysławem Mysiałą w 2007 roku. Walczył też już przeciwko zawodnikom UFC jak Sefan Struve przerywając przez poddanie. Wygrał również z Tatsuya Mizuno, który tak dobrze wypadł na ostatniej gali Dream 15 poddając Manhoefa. Blackledge pokonał go w Japonii na gali M-1 Selection Japan. Z ciekawostek kariery najciekawszy jest epizod z pokonaniem imiennika Toma „Green Beret” Howarda (0-6) na gali Cage Rage 20. Howarda wcześniej nokautowali i poddawali wszyscy rywale włącznie z naszym Krzysztofem Soszyńskim. Po trafieniu kopnięciem i nokaucie z rąk Toma – muskularny Howard zakończył „imponującą” karierę. Obu łączy kariera w Cage Rage i tu trzeba przypomnieć fakt unikatowego duszenie brzuchem jakie McSweeneyowi zafundował polski sumita Robert Paczków. W tej walce dzielny zawodnik UFC nie miał żadnych szans z nieznanym Polakiem, ale niestety kariery ich potoczyły się zgoła inaczej niżbyśmy sobie życzyli.
fot. sherdog – stare dobre czasy z prawej Robert Paczków
