UFC 132: mistrz Dominick Cruz o walce z Faberem!
Przed walką jednak to Faber uchodził za faworyta z uwagi na to, że kiedyś zaserwował Dominickowi jedyną porażkę w karierze a także z prostej przyczyny, iż jest jednym z najlepiej wypromowanych zawodników MMA. Mimo to Cruz udźwignął presję i dał sygnał, że teraz czas pracuje na jego korzyść. Prezentujemy wywiad po walce z zawodnikiem.

W wielu walkach traktowano Cię jako challengera. Czy przed walką czułeś, że jest podobnie?
Nie wiem, o czym mówisz.
Albo miałeś uczucie, że musisz coś udowodnić?
Czułem, że muszę wyjść do walki i ją wygrać. Nie czułem się jako challenger tylko jako zawodnik, który musi wygrać i to wszystko.
Jesteśmy tak jakby świadkami tworzenia się nowych walk, szybkich, dynamicznych, toczonych na pełnych obrotach do końca. Czy uważasz, że to jest następny poziom całego MMA?
Tak, na pewno będzie tak w przyszłości, ale ja i Urijah chcieliśmy pokazać, a raczej pokazaliśmy, że zawodnicy dywizji 135 funtów mogą walczyć w walkach wieczoru i z pewnością dadzą dobrą walkę. Możemy rywalizować z ciężkimi, z półśrednimi. Możemy rywalizować z każdym i za każdym razem walka w dywizji koguciej będzie świetna.
Brandon Vera krzyczał na Ciebie 'little guy, little guy’. Słyszałeś to i skąd to się wzięło?
Tak, kilka razy słyszałem takie słowa dobiegające z trybun. Słuchałem uważnie swojego narożnika, ale mogłem usłyszeć słowa Brandona. Little guy oznacza zachowanie się jak przy sparingach z dużymi zawodnikami. Chodzi mi o szybkie poruszanie se w ringu itp. To tak jak aktywny odpoczynek.
Jak bardzo byłeś pewny tego, że wygrasz przez decyzje?
Po walce nie pamiętałem co się w niej działo. To jest tak, że wchodzisz do klatki, jest wojna, a po wszystkim czujesz się tak, jakbyś wyszedł z samego serca tornada. Bolała mnie twarz, bolały mnie ręce. Jedyne co wiedziałem, to że jak zostanę trafiony to muszę oddać. Jeśli nie znokautuję go, to muszę dalej próbować, to miałem w głowie będą w oktagonie.




















