UFC 140: Georges St. Pierre vs Nick Diaz?
St. Pierre po pokonaniu partnera treningowego Diaza jakim jest były mistrz SF w wadze średniej Jake Shields i kolejnej skutecznej obronie pasa, w szeregach UFC nie ma praktycznie godnego rywala, stąd organizacja chcąc wykorzystać jego potencjał i sportowy i marketingowy, dwoi się i troi by tego dokonać. Potwierdzeniem dwukrotnie z rzędu wybieranego Sportowcem Roku w Kraju Klonowego Liścia GSP, był wypełniony po brzegi widzami (55 tysięcy) obiekt w Toronto podczas jego występu, co jest rekordem UFC i może być długo nie pobitym wynikiem frekwencyjnym. Tak więc władze organizacji UFC, która przejęła w tym roku Strikeforce kują żelazo póki gorące.

Diaz ma podobną sytuację w wymiarze sportowym w SF, ale medialnie jest o wiele mil za GSP. Podciągnąć jego wizerunek może planowana walka bokserska z Jeffem Lacy’m, która jest przerwą i odpoczynkiem od wyczerpujących walk MMA i braku wartościowych rywali. Zaromskis, Noons, Cyborg czy Daley nie dali rady przerwać serii jego zwycięstw i w zasadzie na dziś jego szanse z GSP stoją bardzo wysoko po tym co prezentuje. Diaz jest dziś realnie tym, który może zdetronizować lub zmusić do ekstremalnego wysiłku przebiegłego jak kojot Kanadyjczyka.
Rozmowy o tym, że poważnie rozważana jest walka z Kanadyjczykiem potwierdził manager Lacy’ego Don Chargin, który mówi, iż dla Diaza priorytetem jest GSP, ale jednocześnie ważny byłby bokserski pojedynek z Lacy’m – tylko co w wypadku, gdyby go przegrał wcześniej i w perspektywie walki z Kanadyjczykiem? Jest to pewna niedogodność jego zdaniem i punkt zapalny w relacjach z UFC, które ostatnio odwołało dwa main eventy z powodu kontuzji chorób zawodników. Boks jest teoretycznie niesie mniej kontuzji, ale np. nokauty i nokdauny są bardziej dotkliwe, bo z reguły atakowana jest w 90 % głowa fightera. Dana White nie chce ryzykować walki w boksie Diaza i od początku sprzeciwia się temu.



















