UFC Fight Night 22: Nate Marquardt vs. Rousimar Palhares – nowy main eventem gali!
Ich pojedynek był już zaplanowany na galę UFC 118 w Bostonie w głównej karcie walk, ale dzięki zmianie zyskają znacznie na prestiżu obaj, bo co by nie powiedzieć o tym iż gale z cyklu Fight Night to drugoligowe potyczki i znaczenia, to nazwa gali z nazwiskiem zawodnika jest nie do przecenienia. Obaj mają świadomość nie tylko znaczenia walki jako main eventu, ale także faktu, iż zwycięzca dostanie szansę walki o pas mistrza z najprawdopodobniej Andersonem Silvą o ile ten obroni się dzisiejszej nocy przed zakusami Chaela Sonnena, co raczej jest prawdopodobne.

Marquardt miał już okazję mierzyć się z Andersonem, ale został zdemolowany i po wygraniu wielu walk, był bliski kolejnej okazji, jednak niespodziewanie zamęczył go w niezwykle w nudnej walce od jakich specjalistą jest Chael i to on staje dziś do walki o pas. Marquardt będzie musiał wziąć kolejną przeszkodę a że nie będzie ona łatwa przekonało się już wielu zawodników w tym nawet Dan Henderson, który mierzył się z Palharesem i wiał ile sił by uniknąć jakiejkolwiek parterowej bitwy z „Toquinho”. Wśród pokonanych przez monstrualnego z wyglądu Rousimara znalazł się Jeremy Horn i niestety nasz Tomasz Drwal, ale jego można wytłumaczyć fatalnym i niezawinionym upadkiem przy pierwszej akcji tej walki, co skwapliwie wykorzystał Palhares dodatkowo przeciągając dźwignię ponad miarę, powodując i kontuzję i uszczerbek na zdrowiu Polaka. Mimo całej sympatii do Brazylijczyka pokazuje to agresywny rys jego charakteru i bardzo niesportowy. Marquardt również należy do zawodników bardzo agresywnych, stąd w tym pojedynku należy podjąć stan podwyższonego ryzyka dla sędziego, który będzie arbitrem tego boju.
Faworyta trudno będzie wskazać obiektywnie. Dla mediów i prasy amerykańskiej jest nim Marquardt, ale cudem będzie przetrwanie przez niego nawet pierwszej rundy. Naszym zdaniem nie ma on żadnych szans. Obserwując jego ostatni pojedynek, dostrzec można było że jest bezradny a i we wcześniejszych walkach bywały okresy długi przestojów w walkach za wyjątkiem walki z Demianem Maia, gdy udał mu się tak zwany „lucky punch”. Na taki cud w walce z Palharesem raczej nie powinien liczyć.



















