UFC Night Fight 22 „Marquardt vs Palhares”: transmisja na Orange Sport!
Urodzony w 1982 roku w Nowym Sączu wojownik zadebiutował w Ultimate Fighting Championship trzy lata temu. Dwa razy przegrał, trzykrotnie wygrał. Jako zawodnik MMA stoczył łącznie 21 pojedynków, z czego 17 zakończyło się jego zwycięstwami. Gdy w styczniu 2007 roku „Gorilla” debiutował w UFC, w jego narożniku był m.in. walczący w KSW Jan Błachowicz, obaj bowiem często współpracują i razem trenują.
Drwal, czyli celebryta
Drwal ma w Krakowie własny klub ChangeGym, jednak przed kolejnymi występami w Oktagonie najchętniej wyjeżdża ćwiczyć do San Diego, nie omija także Chicago. Jego popularność wśród amerykańskiej Polonii rośnie, już teraz niektórzy zapowiadają że niebawem będzie w USA bardziej znany od Andrzeja Gołoty. „Goryl” bardzo poważnie podchodzi bowiem do budowania tam swojego wizerunku i robienia nie tylko sportowej kariery.
– Zawodowi sportowcy poszukują profesjonalnych agentów, którzy wiedzą jak się poruszać na rynku marketingowym i sportowym – opowiadał w jednym z wywiadów Drwal. – Każda gwiazda filmowa i znany sportowiec szukają menedżerów. Takie jest życie celebryty w Ameryce.
– Wyjazd za granicę jest chyba jedynym rozwiązaniem – opowiadał dalej Polak. – Czy Gołota byłby tak znany, gdyby nie jego walki w USA? Dlaczego Michalczewski wyjechał do Niemiec i tam boksował? A Kubica, który teraz jest wielkim kierowcą? Przez jaki kraj dostał się do F1? Trzeba wyjeżdżać. Tam możesz zrobić trzy razy szybciej karierę, niż w Polsce.
No i Drwal wyjeżdża. Ostatni raz walczył w hali Prudential Center w Newark, w marcu tego roku, podczas gali UFC 111. Przegrał. A rywal dodatkowo przyczynił się do poważnej kontuzji Polaka. Mimo, że Tomasz odklepał poddanie, a sędzia nakazał przerwanie walki, przeciwnik nadal zakładał dźwignię na nogę. Gdy było już po wszystkim Drwal nie był w stanie podnieść się z maty o własnych siłach.
W związku z tym na rywala polskiego wojownika nałożono karę. Został on zawieszony przez komisję sportową stanu New Jersey na 90 dni. Ów brutal nazywał się Rousimar Palhares. I będzie walczył w pojedynku wieczoru podczas Fight Night 22. Zmierzy się Amerykaninem Natem Marquardtem, choć – jak można domniemywać – nasz zawodnik sam chętnie raz jeszcze wszedłby z Brazylijczykiem do Oktagonu i zrewanżował się mu za wcześniejsze upokorzenie.
Palhares wie, co to bieda
Palhares, co warto podkreślić, raczej nie uchodzi za specjalnie agresywnego w Oktagonie. Jak sam wspomina, życie nauczyło go pokory i wyrozumiałości dla innych. Pochodzi bowiem z bardzo biednej rodziny. Do pracy poszedł, gdy miał 7 lat. Ciężko harował, jednak zdarzało się że nie dla wszystkich w domu starczało jedzenia. Więc teraz Palhares ma wielki szacunek wobec tych, którzy robią wszystko, by podobne kłopoty nigdy ich nie spotkały. A ponieważ zawodnicy uprawiający mieszane sztuki walki muszą być w pełni sprawni, by zarabiać na swój godny byt, jego zamiarem nigdy nie jest zrobienie komuś krzywdy.
Pojedynek Marquardt – Palhares został wpisany jako walka wieczoru Fight Night 22 dopiero na początku sierpnia tego roku. Anonsowany wcześniej jako najważniejsze wydarzenie gali mecz Demian Maia – Alan Belcher został odwołany z powodu kontuzji Maia.
Premiera w Orange sport w piątek 17 września o godz. 22:00.
{youtube}{/youtube}




















