Vinicius „Draculino” Magalhaes: „trenowałem na świętych matach Gracie Barra Rio”
W formule MMA był nieobecny przez około pięć lat, ale powraca już 21 sierpnia na gali Strikeforce w Houston. Draculino przekonuje, że bez względu na to, czy walczy czy nie, jiu-jitsu jest jego sztuką, sposobem życia oraz pracą. Reprezentuje ją z dumą tak samo na macie i w klatce, jak i poza nimi. Po 25 latach z jiu-jitsu Draculino trenuje z mistrzem UFC Frankiem Edgarem i opowiada o swoim debiucie w Strikeforce. Cały wywiad poniżej:
GM: Dlaczego zdecydowałeś się walczyć w Strikeforce?
D: Zadzwonił do mnie Saul Soliz – jeden z zestawiających walki. Powiedział, że chcą zawodników z Houston, którzy zagwarantują pełną halę. Na początku nie byłem pewny. Po namyśle stwierdziłem: „Zapraszają cię na największą imprezę w mieście, dają najlepsze miejsca i miałbyś się nie pojawić??” Wtedy podjąłem decyzję. Mój rywal to Rocky Long. Ma na koncie 45 walk. Jest typem, który nie odpuszcza, jest twardy i wywodzi się z boksu. Jest trochę wyższy i wydaję się mocniejszy, ale biorąc pod uwagę moją budowę to nic nowego.
GM: Ile walk stoczyłeś i jaki jest twój rekord w MMA?
D: Mój rekord na Sherdog.com to 1-1. Stoczyłem kilka pojedynków w przeszłości, czyste vale-tudo, ale miało to bardziej charakter wyzwań między klubami i nie dostałem za to pieniędzy, pokoju w hotelu, czy czegoś w tym stylu. Brałem też udział w organizacji G1 w Japonii. Walczyłem z zawodnikiem Shooto – Hiroshi Umermura, ale w pojedynku sport bjj.
GM: Dlaczego zdecydowałeś się walczyć w MMA?
D: Zawsze lubiłem trenować to, co teraz nazywane jest MMA. Boksować zacząłem pod wpływem Ralpha Gracie, który uwielbiał boks i treningi no-gi. W ten sposób zostawałem na treningach dłużej, Ralph mnie obijał, ale dzięki temu szybciej się uczyłem. Dla mnie MMA ma coś, co mnie urzeka. Nie potrafię tego nazwać po imieniu, ale bez wątpienia coś mnie tam ciągnie. Może samo wyzwanie? Adrenalina? Z pewnością nie pieniądze czy sława.
GM: Jak długo przygotowujesz się do walki i co wtedy robisz?
D: Codziennie sporo trenuję, a na siłowni jestem przynajmniej dwa razy w tygodniu. Nie mam więc kłopotu z byciem w formie. Od miesiąca trenuję konkretnie pod tę walkę. Kondycja, uderzenia, zapasy, jiu-jitsu – staram się łączyć to wszystko. Jest ciężej o tyle, że nie jestem już najmłodszy.
GM: Czy masz masz jakieś stopnie w innych sztukach walki i jak długo się nimi zajmujesz?
D: W MMA musisz być wszechstronny. Jiu-jitsu to dla mnie bułka z masłem. Ponadto długo już boksuję i trenuję muay thai. Wiele nauczyłem się od mistrzów w Brazylii – Olimpio Cunha w muay thai, Ely Perreira w kickboxingu. Boks szlifowałem z Wagnerem, Coelho, Cezario i Washingtonem. Należą oni do temu Dobre Arte z Rio. W USA miałem zaszczyt trenować z mistrzem Rafaelem Cordeiro przed Affliction. Pomimo, że był to tylko jeden trening to nigdy go nie zapomnę. Mistrz Cordeiro traktował mnie jak członka grupy, pracowaliśmy 1 na 1 w klatce prze godzinę. Pokazał mi świetne techniki i dał świetne wskazówki. W Houston z kickboxingiem i kondycją pomaga mi uczennica oraz przyjaciółka – Kristen Sommers. Moi uczniowie z Belo Horizonte i Texasu „cisną” mnie mocno i wspierają treningowy wysiłek.
GM: Do gali przystępujesz z jednym ze swoich uczniów – Chad”Robo”Robichaux. Czy trenujecie razem i jakie to uczucie występować „u siebie” wraz z nim?
D: Chad to świetny zawodnik MMA. Niepokonany. Prowadzi sekcję w Woodlands oddaloną o godzinę drogi od naszej akademii. Często trenujemy razem i jest super sparring-partnerem. Jest lekkie ciśnienie przed walkami w Houston. Przyjdzie dużo ludzi, żeby nas oglądać i wspierać. Staram się nie robić z tego dodatkowego obciążenia. Obaj chcemy wypaść jak najlepiej i oczywiście zwyciężyć swoje pojedynki.
GM: Czy jiu-jitsu dodaje Ci pewności w klatce? Jak ukształtowało twoje życie? Które z lekcji możesz wykorzystać życiu, a które podczas walki?
D: Jiu-jitsu to sztuka walki samurajów. Rodzina Gracie jest klanem, który ma w swoich szeregach takich ludzi. My, ich uczniowie, uczymy się jak być zdrowym, sprawiedliwym, odważnym, uprzejmym i lojalnym. Wszystkie te lekcje będę wiecznie nosić w sercu. Te elementy wpływają codziennie na wszystko, co robię. Walki MMA są tylko małą tego częścią. Lekcje wyniesione od rodziny Gracie i z jiu-jitsu determinują moje myśli i działania.
GM: Walcząc w MMA czujesz, że reprezentujesz jiu-jitsu, czy jest to dla Ciebie kompletnie oddzielna dziedzina sportu?
D: Gracie Barra to moja rodzina. Mistrz Carlos jest szefem dużej i mocnej organizacji. Nawet jeśli MMA nie jest tym, czym głównie zajmujemy się w Gracie Barra to chcesz, czy nie w klatce jestem gościem z GB.
GM: Jak odbierasz MMA, czy według Ciebie to sport, czy zwykła bijatyka w klatce?
D: Dla mnie to sport. Jak to powiedział Renzo: „najtwardszy sport na świecie, ma więcej technik niż w rosyjskim balecie!”
GM: Czy jest coś, co chciałbyś powiedzieć swoim uczniom przed tą walką?
D: Kto mieczem wojuje, od miecza może zginąć. Jeżeli masz marzenie i wiarę w siebie nie pozwól nikomu tego zdeptać i wmówić sobie, że czegoś nie osiągniesz. Spróbuj, jeśli czujesz to w sercu. Bardzo łatwo jest krytykować i pokazywać palcem na ludzi, którzy mają wolę i charakter w dążeniu do tego, co kochają. Ważnym jest przynajmniej próbować! Do moich uczniów na całym świecie – jesteście najlepsi i jestem waszym fanem nr 1! Zawsze daję z siebie wszystko, aby was nie zawieść i doceniam waszą pomoc i wsparcie jakie mi okazujecie.
źródło: GracieMag.com
tłumaczenie: Bartek Sobczyński




















