WFK „China Fight Night”: zwycięstwo Yodsanklaia Fairtexa!
Zawodnik nazywany „Computer Wizzards” zadawał ciężkie ciosy i ustawiał do odstrzelenia rywala schowanego z reguły za podwójną gardą. Już w pierwszej rundzie wyższy o ponad 10 cm Palenzuela siedział na deskach kilka razy, w tym na koniec rundy był wreszcie liczony i tylko gong uratował go przed przerwaniem walki i porażką. Po przerwie Hiszpan liczył na szczęśliwe trafienie atakując frontalnym kopnięciem w twarz, co wzmogło tylko agresję Yoda i po przyspieszeniu Hiszpan siadał bezradnie na ringu. Za drugim razem robił to na tyle wolno, że sędzia postanowił przerwać jego męki i niechybny nokaut. Arbiter zakończył walkę co spowodowało jego „święte oburzenie”, ale była to słuszna decyzja.

Taj po wygraniu w maju walki z Jose Barradasem w turnieju Thai Fight w Cannes we Francji, w drugiej edycji zmierzy się z francuskim triumfatorem Igrzysk Sportów walki z 2010 roku w Kickboxingu Karimem Ghajji z Francji. Walka będzie mieała miejsce 17 lipca w Hong Kongu, także w Chinach. Yod uważany jest wraz z Buakawem za faworytów Thai Fight.
W Chendong walczyli także tacy zawodnicy jak Kaoklai Kaennorsing znany z walk w ciężkim K-1. Jednak od tamtych czasów upłynęło trochę wody i Taj stracił wiele walorów. Tym razem walcząc z 26 letnim amatorskim mistrzem Rosji w Muay Thai Ivanem Pentką był minimalnie dokładniejszy, ale sędziowie widzieli optyczną przewagę wysokiego Rosjanina i jemu dali wygraną po bardzo niemrawej walce z obu stron. Werdykt nie krzywdzi nikogo poza widownią, która musiała oglądać te męki. Na szczęście Taj ma wkrótce walczyć u siebie w Tajlandii z Cyruem Washinghtonem i być może Chińczycy nie będą musieli go już oglądać, bo poza nazwiskiem niewiele ma już do zaoferowania. Dodatkowo ma pecha do Rosjan, bo w tym roku „krwawą łaźnię” zrobił mu już Artem Levin obijając jak worek treningowy i odbierając pas mistrza świata organizacji WBC Muay Thai.
O tym jak ciężko wygrać jest w Chinach przekonał się Japończyk Sakura, z którym Chińczyk Nam Yan walczył na zasadach K-1, ale o dziwo obalał jak w Sanda i sędzia nie reagował. Japończyk zadał mu multum silnych ciosów i Chińczyk z trudem dotrwał do gongu, po którym okazał się ..zwycięzcą walki. Swoje pojedynki wygrali inni dwaj Tajowie biorący udział w gali Jomthong i Narupol. W pozostałych triumfowali Chińczycy. Galę sponsorował producent smartfonów HTC.




















