Zawodnik Strikeforce Brett Rogers aresztowany!
Rogers uderzył małżonkę podczas kłótni, powodując urazy twarzy. Gdy dwie dziewczynki próbowały pomóc swojej matce otrzymały również ciosy od niego. Sprawa jest poważna i wyznaczono kaucję w wysokości 100 tysięcy dolarów, by mógł wyjść z aresztu. W takich wypadkach nie ma jednak mowy o powrocie do domu na łono rodziny w USA. Tak więc Brett będzie musiał znaleźć sobie stosowne lokum na czas do procesu jaki niechybnie go czeka.

Jego agresja i frustracja jest częściowo wytłumaczalna ponieważ w ostatnich trzech walkach to on był bity i są to trzy porażki (jedyne jakie poniósł) gdzie w każdej nie miał nic do powiedzenia, no może poza pierwszą gdy złamał nos Fiodorowi Emelianenko i to był jego nie wątpliwy sukces, ale jedyny w tej walce jak się okazało. Następnym, który wziął w obroty Bretta był Alistair Overeem i tu lanie było dokumentne. Czara goryczy przelał się gdy pobity ale nie złamany Brett nie sprostał Joshowi Barnettowi niespełna dwa tygodnie temu. Ten również wtłukł panu „Grimowi” i jak widać ten postanowił odreagować „terapią rodzinną”.
Naraził się w ten sposób amerykańskiemu wymiarowi sprawiedliwości, ale to zapewne będzie drobiazg przy reakcji władz Zuffa, które jest właścicielem i organizacji Strikeforce i UFC. Mało prawdopodobne jest by włodarze zawracali sobie na głowę przegranym już dziś Rogersem. Na razie postanowiono w trybie pilnym rozwiązać z nim umowę, mając do tego podstawę. Dla Rogersa nadeszły ciężkie czasy. Pokonanie byłego mistrza UFC Andreia Arlovskiego w 2009 roku zapewne było jego Mount Everestem i łabędzim śpiewem w MMA. Teraz czekają go wcale nie łatwiejsze bitwy z adwokatami.



















