Marcin Prostko po gali BAMMA 23! Wywiad!
W miniony weekend na gali BAMMA 23 mogliśmy oglądać walki dwóch Polaków. Niestety obydwaj przegrali swoje walki, a jednym z nich był wcześniej niepokonany Marcin ‘Mad Boy’ Prostko (4-1). Szalony chłopiec z Manchesteru odpowiedział nam na kilka pytań po walce i w wywiadzie, który możecie przeczytać po przejściu, znajdziecie powód, dla którego przegrał walkę, historię jego treningów oraz ciekawą opowieść o swoim idolu. Polecamy.

Fightsport: Marcin na początek powiedz proszę jak w ogóle trafiłeś do Wielkiej Brytanii i skąd pomysł na karierę w MMA?
Marcin Prostko: Witam serdecznie wszystkich czytelników serwisu Fightsport.pl. Wyjechałem z Polski do Wielkiej Brytanii w 2010-tym roku i jak niemal wszyscy Polacy, szukałem lepszego jutra. Sporty walki miałem we krwi, bowiem mój tata był amatorskim bokserem i od dziecka fascynowało mnie nawet trzymanie gardy (śmiech). Gdy miałem 17 lat zacząłem trenować kickboxing, natomiast pierwszy turniej w MMA zaliczyłem w podwarszawskiej Kobyłce, był to rok 2010. Walczyłem wtedy jeszcze w wadze ciężkiej, czyli byłem o wiele większym zawodnikiem niż obecnie. Wyjeżdżając do Anglii wcale nie myślałem o zawodowej karierze w sportach walki, po prostu chciałem tutaj żyć i pracować. Nie zaprzestałem jednak treningów i w miniony weekend zawalczyłem na gali BAMMA 23, niestety pojedynek nie poszedł po mojej myśli i przegrałem.
FS: Jak obecnie wygląda Twój reżim treningowy?
MP: Na co dzień trenuję w ASW Manchester, gdzie jeżdżę z moimi kolegami: niepokonanym zawodnikiem BAMMA wagi lekkiej, Marciem Diakesie oraz zawodnikiem UFC, który swoją ostatnią walkę przegrał z Krzysztofem Jotko, Scottem Askhamem. W tym klubie szkolimy się głównie pod kątem zapaśniczym, a o nasze postepy w tej płaszczyźnie dba Daren Moris.
FS: BAMMA to najlepsza brytyjska organizacja MMA, którą można porównać do polskiego KSW. Jakie wrażenia na Tobie pozostawiła ta federacja?
MP: Niesamowite. Jak sam już powiedziałeś nie ma na Wyspach Brytyjskich lepszej organizacji niż BAMMA i wyróżnieniem jest zawalczyć na ich gali. Cieszę się, że mogłem na niej wystąpić i mam nadzieję, że to był pierwszy, ale nie ostatni pojedynek jaki stoczyłem w ich klatce. Dla mnie sama gala była ogromnym przeżyciem, a zorganizowane show wyglądało bardzo profesjonalnie.
FS: Niedawno KSW zorganizowało galę w Londynie, do stolicy Wielkiej Brytanii wybiera się również PLMMA ze swoją galą. Nie chciałbyś zawalczyć dla nich na gali? Od czego to uzależniasz?
MP: Oczywiście, że chciałbym. Każdy Polak chciałby walczyć dla swoich rodaków, nie inaczej jest ze mną. Pojedynek na gali PLMMA w Londynie byłby dla mnie spełnieniem marzeń, chciałbym zawalczyć dla nich. Mają zasady, na których walczy się w BAMMA jak i w UFC, więc pasuje mi taki pojedynek. Na pewno gdyby padła taka propozycja nie wahałbym się ani chwili, jednak wszystkie sprawy dotyczące moich kolejnych walk uzgadnia mój manager, Carl Messen.
FS: Wróćmy do samej walki na BAMMA 23. Pojedynek nie poszedł po Twojej myśli, czy już wyciągnąłeś jakieś pierwsze wnioski na przyszłość?
MP: Tak oczywiście, mimo że od walki minęło kilka dni już wiem co zrobiłem źle i intensywnie pracuję, by zminimalizować ryzyko porażki w kolejnych pojedynkach. Uważam, że przeciwnik z którym walczyłem na BAMMA 23 był absolutnie w moim zasięgu, a porażki upatruję w niezrealizowanym planie taktycznym na tamtą walkę.
FS: Twoja walka z Billem Beaumontem odbyła się w umównym limicie wagowym 80 kg, był to Twój debiut poniżej wagi średniej. Planujesz jeszcze zbijać do wagi półśredniej?
MP: Gdy już jesteśmy po BAMMA 23 mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć, że 84 kg to moja kategoria wagowa i w niej pozostanę. Myślałem przed walką, że jak zejdę niżej, to będę silniejszy, ale dopiero dzisiaj, czyli trzy dni po walce czuję się w pełni sił i ważę 87 kg. Podczas walki brakowało mi energii już od pierwszego gongu, tak naprawdę to nie wiedziałem, skąd wziąłem tyle sił, by przez 15 minut walczyć z rywalem i nie pozwolić mu na zwycięstwo przed czasem.
FS: Jeśli chodzi o treningi w Polsce to gdzie trenowałeś?
MP: Zaczynałem u siebie w mieście, w moim rodzinnym Ełku pod okiem Mariana Zawadzkiego. Obecnie klub nosi nazwę MMA Team Ełk. Ja zaczynałem od kickboxingu, który miksowaliśmy z elementami karate oraz boksu tajskiego. Przez moje sportowe życie przewinęło się wiele klubów, z różnych miejscowości. Od zawsze uwielbiałem walkę w stójce, ale teraz zmieniłem nieco swoje nastawienie i chcę być kompletnym zawodnikiem MMA. Właśnie dlatego od ok. 4 lat trenuję zapasy i czuję się coraz bardziej kompletnym zawodnikiem, zwłaszcza w parterze poczyniłem progres przez ten czas.
FS: Debiutu w BAMMA nie zaliczysz do udanych, powiedziałeś wcześniej, ze chciałbyś zawalczyć ponownie, ale czy myślisz, że w kolejnej walce dostaniesz szansę od organizacji, czy dopiero po kilku wygranych w innych organizacjach powrócisz na ich galę?
MP: Jak już powiedziałem wcześniej chcę walczyć dalej dla BAMMA i jestem dobrej myśli. Uważam, że pokazałem wielkie serce do walki i szefowie organizacji to zauważyli i właśnie takich zawodników chcą mieć u siebie, takich którzy walczą o zwycięstwo do końca i się nie poddają. Na pewno wracam do kategorii średniej, w tej wadze czuję się mocny i nie mam żadnych problemów. W sobotę zbijanie 4 kg sprawiło, że byłem całkiem innym zawodnikiem i prawdopodobnie to kosztowało mnie zero w rekordzie.
FS: Masz jakiegoś swojego idola?
MP: Moim pierwszy idolem był oczywiście tata, o którym wspomniałem wcześniej. Natomiast jeśli chodzi o idola ze świata MMA to jest nim Scott Askham i mam to szczęście, że mogę trenować z moim idolem na co dzień. Po prostu pewnego dnia w pracy ktoś pokazał mi HL lokalnego zawodnika MMA i tak mi się spodobał, że oglądałem go na okrągło i pomyślałem, że pójdę w jego ślady. Zaczęły się wtedy marzenia o karierze w MMA, czułem że potrafię walczyć. Los tak chciał, że od tamtego momentu minęły cztery lata, a teraz trenuję z tym chłopakiem z HL w jednym z najlepszych klubów w Wielkiej Brytanii. Scott jest teraz zawodnikiem UFC, a ja jego fanem. Ten człowiek pokazał mi, że jeśli masz marzenia, to musisz do nich dążyć.
Korzystając z okazji chciałbym serdecznie pozdrowić wszystkich fanów MMA, fanów ‘Mad Boy’a’ . Serdecznie dziękuję również Heavy Duty Fight Management oraz ASW Manchester Fight Team za pomoc, o jaką nikogo nie mógłbym nawet prosić. Pozdrawiam rodzinę, przyjaciół oraz wszystkich czytelników serwisu Fightsport.pl.




















